Podobne
- Strona startowa
- Kornel Makuszynski Szatan z siodmej klasy
- Rushdie Salman Szatanskie wersety
- Alistair MacLean Przelecz zlamanego serca (2)
- Alistair MacLean HMS Ulisses (2)
- Alistair Maclean Lalka Na Lancuchu 2
- Alistair MacLean HMS Ulisses
- Alistair MacLean HMS Ulisses (4)
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- Morressy John Kedrigern w krainie koszmarow
- Michael Grant Gone. Zniknęli. Faza piąta CiemnoÂść
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli ktoś tu był, to nie uciekł przez okno z tyłu domu, kiedy myśmy wchodzili frontowymi drzwiami.Wyszedł stąd bardzo dawno.Poczułem się stary, hory i zmęczony I głupi.Teraz bowiem zrozumiałem, dlaczego zniknął stąd w takim pośpiechu.Nie tracąc czasu, obeszliśmy cały dom, począwszy od ciemni na strychu.Drogi sprzęt fotograficzny stał tak samo jak podczas mojej ostatniej wizyty, lecz tym razem zobaczyłem go w innym świetle.Mając do dyspozycji w pewne fakty sprawie mojego wyjazdu do Paryża.Bóg jedyny wie, jak długo stała w drzwiach.Obserwowała mnie i widziała, że ,trzymam te listy.Na pewno wszystko zauważyła, łącznie z tym, że utykam, i zadzwoniła do MacDonalda.Powtórzyła o czym rozmawiałem.Od razu domyśliła się że to ja bez względu na to, czy utykałem, czy nie.Cholera, to wszystko moja wina - powtórzyłem.- Nawet nie przyszło mi do głowy, żeby ją podejrzewać Uważam, że powinniśmy z nią porozmawiać.Oczywiście, jeśli jeszcze zastaniemy ją.Musiała podsłuchiwać, kiedy dzwoniłem do Generała nieodpowiednią ilość czasu, nawet Cavell może dojść do jakiegoś wniosku.Przeszliśmy do sypialni, lecz nie było tam śladów pakowania się czy pośpiesznej ucieczki.To dziwne Ludzie udający się w podróż, z której nie zamierzają wrócić, zwykle biorą ze sobą choć.trochę rzeczy bez względu na to, jak bardzo się spieszą Sprawdzenie łazienki dało równie intrygujące wyniki.Brzytwa, pędzel, krem do golenia, szczoteczka do zębów - niczego nie zabrano.Pomyślałem bez związku, że dawny dowódca MacDonalda nie będzie zbyt zachwycony, kiedy przyjedzie, a tu nie ma kogo identyfikować.Kuchnia jeszcze bardziej nas zaskoczyła.Wiedziałem, że pani Turpin zwykle wychodzi o pół do siódmej, kiedy Mac- bumy Donald wraca do domu.Zostawia mu przygotowany posiłek, a on sam się obsługuje i zostawia brudne naczynia, które ona zmywa następnego dnia rano.Lecz w kuchni nie było nawet śladu gotowania - ani rusztu w piekarniku, ani garnków z jeszcze ciepłym jedzeniem, elektryczna kuchenka zaś tak zimna, że z pewnością nikt jej nie używał od wielu godzin.- Ostatni z funkcjonariuszy, którzy robili tutaj rewizję, wyszedł najpóźniej o pół do czwartej powiedziałem.– Nie widzę żadnego powodu dla którego pani Turpin nie miałaby ugotować kolacji dla MacDonalda.a MacDonald wygląda mi na faceta, który by się wściekał, nie znajdując gotowego żarcia.A ona niczego nie przygotowała.Dlaczego? -Bo wiedziała, że nie będzie potrzebne- Musiała coś usłyszeć albo zobaczyć i zorientowała się, że nasz zacny doktorek nie zabawi tu zbyt długo, kiedy mu o tym powie.To znaczy, że była z nim w zmowie albo przynajmniej wiedziała o działalności MacDonalda.- To moja wina - przyznałem ze złością.- Przeklęta baba.Hardanger ruszył do telefonu a Generał udał się ze mną do gabinetu MacDonalda.Podszedłem do dużego biurka, w którym znaleziono korespondencję i fotografie MacDonalda.Było zamknięte na klucz.- Zaraz wrócę, panie generale - powiedziałem i wyszedłem na dwór.W garażu nie znalazłem nic odpowiedniego.Za garażem stała duża szopa z narzędziami.Włączyłem latarkę i rozejrzałem się.Narzędzia ogrodnicze, kupka szarych cegieł z żużlobetonu, sterta pustych worków po cemencie stół warsztatowy i rower.Nie znalazłem młotka ciesielskiego, którego szukałem, ale natknąłem się na spory toporek, niemal jak on przydatny.Wróciłem z nim do gabinetu i akurat zbliżałem się do biurka, kiedy wszedł Hardanger.Chcesz je rozwalić? - spytał.się Hardanger.A może MacDonald mi zabroni? ponuro odezwałem się.Zamachnąłem się dwa razy i szuflada poszła w drzazgi.i Albumy i korespondencja doktora ze Światową Organizacją zdrowia wciąż tam były.Otworzyłem album, w którym brakowało fotografii, i pokazałem Generałowi - Naszemu przyjacielowi chyba musiało bardzo zależeć, żeby tego zdjęcia tu nie było - rzekłem.- Coś mi się wydaje, że, ono jest ogromnie ważne.Proszę spojrzeć na ten zatarty podpis, około sześciu liter, zapewne jakieś miasto, którego nazwa zaczyna się na To.Nie mogę tego rozgryźć.Chłopcy z laboratorium łatwo by sobie z tym poradzili, gdyby to był inny papier albo dwa rodzaje tuszu.Ale tu jest wyłącznie biały tusz i papier jak bibuła.Nic z tego nie wyjdzie.- Nie ma szans - potwierdził Hardanger i spojrzał na mnie uważnie.- A dlaczego to zdjęcie jest takie ważne?- Gdybym to wiedział, nie zawracałbym sobie głowy tym podpisem.Zastałeś szanowną panią Turpin w domu?- Nikt tam nie odpowiada.Później zadzwoniłem do miejscowego komisariatu i dowiedziałem się, że jest wdową i mieszka sama.Wysłano policjanta, żeby sprawdził, co się z nią dzieje, ale pewnie niczego nie ustali.Kazałem przekazać wszystkim radiowozom, żeby jej szukały.- Doskonale zrobiłeś - powiedziałem kwaśno.Szybko przerzuciłem korespondencję MacDonalda, wybierając odpowiedzi jego europejskich kolegów z WHO.Wie-działem, czego szukam, więc zaledwie po dwóch minutach miałem sześć listów od niejakiego doktora Johna Weissmanna z Wiednia.Padałem je nad biurkiem Generałowi i Hardangerowi.- Proszę.Oto dowód rzeczowy numer jeden dla Old Bailey, kiedy MacDonald będzie szedł na szubienicę.Generał z postarzałą i zmęczoną twarzą popatrzył na mnie bez wyrazu.- O czym ty mówisz, Cavell? - bezceremonialnié spytał Hardanger.Zawahałem się i spojrzałem na Generała.- Nie martw się, chłopcze - powiedział cicho.– Hardanger to zrozumie.I wreszcie z tym skończymy.- Co mam zrozumieć? Najwyższy czas, żebym wszystko zrozumiał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]