Podobne
- Strona startowa
- Kornel Makuszynski Szatan z siodmej klasy
- Rushdie Salman Szatanskie wersety
- Alistair MacLean Przelecz zlamanego serca (2)
- Alistair MacLean HMS Ulisses (2)
- Alistair Maclean Lalka Na Lancuchu 2
- Alistair MacLean HMS Ulisses
- Alistair MacLean HMS Ulisses (4)
- Fallaci, Oriana Ein Mann
- Lumley Brian Nekroskop 9 Stracone Lata
- King Stephen Talizman
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-A może pójdziemy poszukać tej forsy teraz, co- O Boże, to nie ma sensu - jęknął całkowicie zdruzgotany.- Jestem skończony, Cavell, ze mną już koniec.Pożyczałem pieniądze od kogo się dało i teraz mam długów na ponad dwa tysiące.- Daruj sobie te żale - powiedziałem szorstko.- To mnie nie interesuje.- Tuffnell.ten lichwiarz.mocno mnie przycisnął- mówił dalej tępym głosem, nie patrząc mi w oczy.– W Mordon zbieram pieniądze na obiady w kantynie.Zdefraudowałem ponad sześćset funtów.Ktoś to odkrył.Bóg jedyny wie, kto i w jaki sposób.Przysłał mi list, w którym napisał, że jeśli nie będę z nim współpracował, to on o wszystkim zawiadomi policję.No i się zgodziłem.Schowałem pistolet.Prawda w jego głosie nie brzmiała jak w ustach niewiniątka, ale wiedziałem, że Hartnell był zbyt rozbity, aby dalej kręcić.- Czy według ciebie coś mogłoby wskazywać, kto jest autorem tego listu? - spytałem.- Nie.I przysięgam ,że nic nie wiem o tym młotku i kombinerkach, ani o tym czerwonym błocie.Noga bolała mnie.tak bardzo, że dostałem samochód policyjny z kierowcą, ale mimo to droga do domu MacDonalda się nie była dla mnie przyjemnością.Czas uciekał, a ja wciąż miałem przed sobą mur Wieczorem we wszystkich popołudniówkach ukaże się wyważona informacja, że w Mordon aresztowano dwóch naukowców pod zarzutem morderstważe ostateczne rozwiązanie sprawy kradzieży szatańskiego wirusa to tylko kwestia godzin.Chociaż mieliśmy nadzieję że w ten sposób uśpimy czujność prawdziwych morderców, to jednak śledztwo nie posunęło się naprzód.Błądziliśmy jak ślepcy w gęstej mgle o północy.A przy tym nie mieliśmy niczego czego można by się uchwycić.Absolutnie nic.Hardanger zamierzał rozpocząć w Mordon intensywne dochodzenie by ustalić, kto ma dostęp do rachunków w kantynie - pomyślałem z goryczą, że prawdopodobnie jest tego kilkaset osób.Drzwi otworzyła mi gospodyni MacDonalda.Miała trzydzieści kilka lat, wyglądała lepiej niż znośnie i przedstawiła się jako pani Turpin.Na jej twarzy malowała się wściekłość, miała minę wiernego rządcy, który jest bezsilny, bo nie umie bronić własności swego pana przed atakiem i plądrowaniem.Kiedy pokazałem jej moją fałszywą legitymację i poprosiłem ,żeby mnie wpuściła, wówczas odparła kwaśno, jeden wścibski policjant mniej czy więcej to teraz bez różnicy.- Okazało się że dom był pełen ubranych po cywilnemu policjantów.Przedstawiłem się dowódcy, sierżantowi o nazwisku Carlisle.- Znaleźliście już coś ciekawego, sierżancie?Trudno powiedzieć.Jesteśmy tu ponad godzinę, zaczęliśmy od strychu i jeszcze nie natrafiliśmy na nic, co moimzdaniem byłoby podejrzane.Mogę tylko stwierdzić, że doktorowi MacDonaldowi chyba nieźle się powodzi Jeden zmoich ludzi, który się trochę zna na artystycznych rupieciach, mówi, że wiele z tych obrazów, garnków i innych staroci warte jest niezłą sumkę.Powinien pan też zobaczyć tę jego ciemnię na strychu choć sama jest byle jaka, to on ma w niej sprzętu fotograficznego za przynajmniej tysiąc funtów.- Ciemnię? A to ciekawe.Nigdy nie słyszałem, żeby doktor MacDonald interesował się fotografią.- Jak Boga kocham.To jeden z najlepszych fotografów amatorów w kraju.Jest prezesem naszego kółka fotograficznego w Alfringham.W gabinecie ma całą szafkę nagród.Zapewniam pana, że on nie robi z tego tajemnicy.Zostawiłem rewizję sierżantowi i jego ludziom jeśli oni niczego nie znaleźli, to i ja nie znajdę i poszedłem na górę do ciemni.Carlisle wcale nie przesadził MacDonaldowi rzeczywiście powodziło się nie najgorzej, zarówno jeśli chodzi o sprzęt fotograficzny.jak i w ogóle materialnie.Nie pozostałem tam jednak długo no bo jaki związek ze sprawą może mieć sprzęt fotograficzny? Zanotowałem tylko w pamięci, żeby sprowadzić z Londynu policyjnego eksperta od fotografii, istniała bowiem jedna szansa na tysiąc, jemu może jemu uda się coś wykryć.Potem zszedłem na dół zobaczyć się z gospodynią.- Naprawdę bardzo mi przykro z powodu tego całego zamieszania, pani Turpin powiedziałem uprzejmie.Proszę zrozumieć, to zwykłe rutynowe postępowanie.Chyba przyjemnie zajmować się takim pięknym domem.- Jeśli ma pan jakieś pytania, to niech pan je zadaje warknęła ale proszę mnie tu nie czarować.Nie dała się podejść.- Ile lat pani pracuje u doktora MacDonalda?- Cztery.Od czasu, jak tu przyjechał.Większego dżentelmena nigdzie pan nie znajdzie.A skąd to pytanie?- Doktor ma tu wiele wartościowych przedmiotów - odparłem i wymieniłem kilkanaście z nich, poczynając od wspaniałych dywanów, a kończąc na obrazach.- Od jak dawna je ma?- Nie muszę odpowiadać na takie pytania, panie inspektorze.Nie można powiedzieć, uczynna osoba.- Nie.Nie musi pani -.przyznałem.- Szczególnie jeśli chce pani pogorszyć sytuację swego chlebodawcy.Rzuciła mi wściekłe spojrzenie, zawahała się, w końcu zdecydowała się odpowiedzieć.Przynajmniej połowę tych rzeczy MacDonald przywiózł ze sobą, kiedy się tu wprowadził przed czterema laty.Resztę dokupił później w mniej więcej równych odstępach czasu.Pani Turpin należała do tych wspaniałych kobiet, które z fotograficzną dokładnością zapamiętują wszystkie drobiazgi ,mogła więc określić datę, godzinę ,a nawet pogodę, jaka panowała, kiedy dostarczano każdy z tych przedmiotów.Wiedziałem, że gdybym chciał to sprawdzić to tylko straciłbym czas.Jeśli pani Turpin tak powiedziała, to nie mogło być inaczej i nie sposób nic do dodać.Okoliczności te z pewnością uwalniały MacDonalda od podejrzeń.W ciągu ostatnich tygodni czy miesięcy nic nowego nie przybyło - wszystkich tych cennych zakupów dokonywał przez lata.Nie domyślałem się, skąd zdobywał na to potrzebne do tego środki, lecz w tej chwili wydawało się to mało ważne.Jak sam powiedział, był samotnym kawalerem bez rodziny, mógł więc sobie na to pozwolić.Wróciłem do bawialni i zobaczyłem Carlislea, który szedł w moją stronę, niosąc kilka grubych teczek.- Robimy teraz dokładną rewizję gabinetu doktora Macdonalda ,panie inspektorze.Wszystko naturalnie spisujemy, ale pomyślałem sobie, że to mogłoby pana zainteresować Zdaje się, że to jakaś urzędowa korespondencja.Zainteresowała mnie, lecz z innego powodu, niż się spodziewałem.Im głębiej wnikałem w sprawy MacDonalda, tym bardziej wydawał mi się niewinny.Teczka zawierała kopie jego listów do kolegów naukowców i różnych organizacji badawczych w Europie, głównie do Światowej Organizacji Zdrowia, oraz odpowiedzi, które stamtąd otrzymał.Listy te bez wątpienia świadczyły, że MacDonald jest bardzo utalentowanym i wielce szanowanym chemikiem i mikrobiologiem, należącym do czołówki w jego dziedzinie.Niemal połowa listów nosiła adresy pewnych organizacji stowarzyszonych w WHO, przede wszystkim w Paryżu, Sztokholmie, Bonn i Rzymie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]