Podobne
- Strona startowa
- Andrew Lane Młody Sherlock Holmes Czerwona pijawka
- Card Orson Scott Czerwony Prorok (SCAN dal 700)
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok
- Ziemkiewicz Rafał Czerwone dywany odmierzony krok
- Piekara Jacek Sluga Bozy
- Marzenia i Koszmary 2
- Orson Scott Card Kalejdos
- linuxadm (6)
- Eco Umberto Imie Rozy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dlaczego pytasz?Z wysiłkiem przełknęła ślinę i opowiedziała mu o twarzy za butlą z glonami.Usiadł na łóżku, zapalił lampkę i wpatrzył się w nią badawczo.- Jesteś pewna, że to nie był.- To nie był nikt z nas.Potarł w zamyśleniu brodę.- Cóż.przypuszczam, że gdyby pomagał mu ktoś z załogi.- Hiroko - podsunęła Maja.- To znaczy, nie mam żadnych podstaw, by ją podejrzewać, ale chodzi o farmę i możliwości, jakie daje.Farma rozwiązałaby mu problem jedzenia i zapewniła wiele kryjówek.No i mógłby tam przeczekać burzę radiacyjną w schronach dla zwierząt.- Ależ one przyjęły wiele remów!- Mógł skorzystać z ich zbiornika na wodę.Nietrudno zorganizować maleńki, jednoosobowy schronik.John wciąż nie był przekonany.- Dziewięć miesięcy w ukryciu!- To jest wielki statek.Można tego dokonać, prawda?- No.sądzę, że chyba można.Tak, można.Tylko po co?Maja wzruszyła ramionami.- Nie mam pojęcia.Może to ktoś, kto chciał lecieć, a nie przebrnął przez selekcję.Ktoś, kto miał na statku przyjaciela albo przyjaciół.- Zaraz, zaraz! Przecież wielu z nas miało przyjaciół, którzy chcieli polecieć.To nie znaczy, że od razu.- Wiem, wiem.Rozmawiali o tym przez godzinę, rozważając potencjalne przyczyny, metody, za pomocą których można by przemycić kogoś na pokład, miejsca kryjówek na statku i tak dalej, i tak dalej, l nagle Maja uświadomiła sobie, że czuje się znacznie lepiej, że jest naprawdę w cudownym nastroju.John jej uwierzył! Nie pomyślał, że zwariowała! Poczuła ogromną ulgę i ze szczęścia zarzuciła mu ramiona na szyję.- Jak to wspaniale móc z tobą o tym porozmawiać! Uśmiechnął się promiennie.- Jesteśmy przyjaciółmi, Maju.Trzeba mi było o tym powiedzieć wcześniej.- Tak, masz rację.Baniaczek był wymarzonym miejscem do obserwacji końcowego etapu lotu, ale zaczęło się już hamowanie aerodynamiczne i kopuła znalazła się za obecnie rozwiniętą osłoną antytermiczną.Wybór hamowania aerodynamicznego uwolnił ich od konieczności zabrania ze sobą ogromnej ilości paliwa, która była niezbędna do hamowania za pomocą silników, tyle że operacja ta wymagała niezwykłej precyzji i w dodatku była bardzo niebezpieczna.W trakcie wchodzenia na orbitę Marsa nie mogli dryfować więcej niż milisekundę łuku, więc na wiele dni przedtem zespół nawigacyjny zaczął łagodnie korygować ich kurs przez odpalanie prawie co godzinę małych rakiet bocznych, rozpoczynając tym samym ostatnią fazę podróży.Potem, kiedy znaleźli się bliżej, wyłączyli system wirowania statku.Powrót do nieważkości był nawet w torusach szokiem.Nagle bowiem dotarło do Mai, że nie jest to po prostu kolejna symulacja.Przelatywała przez falujące powietrze korytarzy, widząc wszystko z jakiejś dziwnej, nowej perspektywy i nagle zrozumiała, że to wszystko dzieje się naprawdę.Spała nieregularnie, wykorzystując na sen każdą wolną chwilę, czasem była to godzina, innym razem trzy.Zawsze kiedy wpływała do śpiwora, przeżywała chwilę dezorientacji i zdawało jej się, że znowu znalazła się na Nowym Mirze.Natychmiast przypominała sobie jednak, gdzie jest, i wtedy adrenalina zupełnie wybijała ją ze snu.Wstawała więc i snuła się po korytarzach torusa, odpychając się od boazerii w barwach kasztana, złota i brązu.Na mostku sprawdzała aktualny kurs z Mary, Raulem, Mariną czy kimś innym, kto akurat był na dyżurze.Wszystko szło zgodnie z planem.Zbliżali się do Marsa tak szybko, że wydawało im się, iż niemal zauważają, jak Czerwona Planeta rośnie na ekranach.Musieli ją ominąć o trzydzieści kilometrów, czyli około jedną dziesięciomilionową część odległości, którą przebyli.“Żaden problem”, powiedziała kiedyś Mary, rzucając szybkie spojrzenie na Arkadego.Do tej pory trwali jeszcze w locie mantry i na szczęście żaden z szalonych problemów ich trenera nie wystąpił.Członkowie załogi nie związani z nawigacją zajmowali się zewnętrznym zabezpieczaniem statku, przygotowując go na zderzenie z atmosferą, które na pewno przyniesie im przeciążenie rzędu co najmniej 2,5 g.Niektórzy z podróżników wyszli na zewnątrz w skafandrach typu EVA, aby rozwinąć dodatkowe osłony termiczne i dokonać drobnych napraw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]