Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Java Script i Java Server Pages
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (2)
- Joseph Heller Paragraf 22
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż łudził się nadzieją, że dołączą do niego te trzy tysiącena drugim brzegu rzeki, ale przecież wcześniej wydał im zupełnie inne rozkazy.Belsen Kriegznał ograniczenia swojej rasy.Jak na cyklopów, Gwardziści Pretoriańscy byli wspaniałymiżołnierzami, zdyscyplinowanymi i dzielnymi, ale nie potrafili działać spontanicznie.Przewodziłim jeden dostojnik, w tym przypadku Belsen Krieg, i postępowali ściśle według jego rozkazów,jakby stanowili przedłużenie woli zwierzchnika.Skoro powiedziano tym bestiom po drugiejstronie, że mają się okopać i utrzymać teren, to zastosowały się do komendy i siedziały z głupimiminami, podczas gdy na polu dokonywała się rzez głównego oddziału.Generał cyklopów zauważył Luthiena i kawalerię Caer MacDonald, która torowała sobiedrogę mieczami dokładnie na południe od jego pozycji.Gdy tylko rozpoznał młodego Bedwyra,odzianego w karmazynową pelerynę człowieka znad rzeki, pojął, kto jest odpowiedzialny za tęzasadzkę.Luthien uznał go za przywódcę cyklopów, a teraz on domyślił się, kto rządzirebeliantami.Cyklop był zbyt rozwścieczony, żeby uchylić błyszczącego hełmu na znak szacunku dlachytrego przeciwnika.Chciał pogonić swą kucoświnię do Luthiena i porąbać go na kawałki! Alenie był zupełnym głupcem.Jego formacja, klasyczny militarny kwadrat w pierwszej fazie ataku,już nie istniała, a on sam nie zdołał przeformować znaczącej części swych zastraszonychi zmęczonych żołnierzy.Nie teraz.Nie w momencie, gdy napierano na niego z dwóch stron,a jakiś czarnoksiężnik ciskał gromy z nieba.Przyszło mu do głowy, żeby zebrać jak najwięcej cyklopów i przedrzeć się na wschód,w kierunku rzeki, i spróbować dołączyć do drugiego oddziału, ale wysłani przez niegozwiadowcy wrócili, kręcąc szpetnymi łbami.W południowo-wschodnim narożniku pojawił sięjuż główny oddział z Caer MacDonald, który zdołał się połączyć z ludnością z Port Charley.Belsen Krieg jeszcze raz zerknął na południe.Przez chwilę widział Luthiena, a raczej jegołopoczącą pelerynę i uniesiony wysoko miecz. Znowu on pomyślał cyklop. Ten żałosnyczłowieczyna dokonał takich rzeczy, takich rzeczy.Z ust Belsen Kriega padła komenda, której nie przywykli wysłuchiwać GwardziściPretoriańscy: Uciekać!Luthien stopniowo wyłaniał się z kłębowiska walczących, a właściwie to kłębowisko wokółniego stopniowo się zmniejszało.Teraz musiał więcej się napracować, żeby znalezć ofiarę, i zakażdym razem gdy dostrzegał cyklopa, zmuszał konia do krótkiego galopu i doganiał bestię.Właśnie zbliżał się do jednej, ale odwrócony do niego plecami cyklop nagle przewrócił sięz jękiem i złapał za pachwinę.Z boku wypadła znajoma postać: odziany w jaskrawe szatyniziołek, którego kapelusz przechylał się pod ciężarem śniegu.Oliver biegał wokół bestii i raz po raz dzgał ją rapierem.Luthien był tak bardzo zaskoczony i przejęty, że dopiero w ostatniej chwili zauważyłdrugiego cyklopa, który zaszedł niziołka od tyłu. Oliver! wrzasnął, bojąc się, że jest już za pózno.Ale zawsze czujny niziołek nie dał się zaskoczyć.Odsunął się od bestii, z którą walczył,zrobił piruet i padł na kolano, po czym zadał pchnięcie cyklopowi, który już uniósł miecz wysokonad głową.Sztych rapiera ugrzązł głęboko w pachwinie jednookiego.Podobnie jak jegotowarzysz przed chwilą, bestia pochyliła się z jękiem, a następny cios Olivera przedziurawił jejgardło.Niziołek spojrzał w górę, akurat gdy przejechał obok niego koń Luthiena.Młody Bedwyrjednym zdradliwym pchnięciem wykończył cyklopa, który wcześniej został ugodzony przezOlivera. Zgubiłem swojego konia! Oliver krzyknął do przyjaciela. Za tobą! krzyknął Luthien, gdyż kolejny Gwardzista Pretoriański, potężny cyklopwywijający kolczastą maczugą, zaatakował niziołka od tyłu.Oliver zrobił obrót i przypadł do ziemi.Luthien ciął napastnika mieczem z boku.Cyklopwykazał się sprytem, gdyż podniósł maczugę i odparował cios Zlepego Siepacza, ale młodzieniecbył tak rozpędzony, że wydarł jednookiemu broń z ręki.Bestia nie zdołała zablokować uderzeniaOlivera, który znowu trafił nisko, w najbardziej wrażliwą część ciała.Bezbronny cyklop zgiął się w pół i został dobity przez Luthiena. Dlaczego zawsze uderzasz ich w to miejsce? zapytał Luthien, nieco zdegustowanyskłonnością do zadawania ciosów poniżej pasa. Och! prychnął niziołek, jakby urażony oskarżycielskim tonem Luthiena. Gdybyś byłmojego wzrostu, to celowałbyś w gałkę oczną?Luthienowi opadły ręce.Mógł tylko westchnąć. Poza tym dorzucił nieśmiało Oliver, pstryknąwszy palcami myślałem, że lubisz podłechwyty.Luthien zmrużył oczy, kiedy zrozumiał aluzję do Katerin tamtej nocy w Krzatelfie. Ten jednooki ciągnął niestrudzony Oliver może się we mnie zakocha. Niziołekspojrzał szyderczo na martwą bestię.Wzruszył ramionami i znowu zwrócił wzrok na Luthiena.Cóż, być może zakochałby się.Usłyszeli tętent koni.Jeden z kawalerzystów gwałtownie zahamował obok Luthiena. Jednoocy dowódcy wysapał. Uciekają na kucoświniach!Luthien obrócił wierzchowca i sięgnął po rękę Olivera. Ale mój kuc! protestował niziołek, gdy Luthien siłą wciągnął go na siodło.Olivergwizdnął przerazliwie i rozejrzał się dookoła, ale śnieg był teraz gęstszy i padał bardzo mocno.Niziołek nigdzie nie dojrzał swego żółtego wierzchowca.Pole bitwy rozciągnęło się daleko na północ, gdyż cyklopi uciekali gdzie pieprz rośnie.Luthien i jego dwudziestoosobowy oddział kawalerii zignorowali umykającą piechotęjednookich.Skoncentrowali wysiłki na pogoni za kucoświniami.Kucoświnie poruszały się szybko, zwłaszcza na błotnistych polach, ale nie dorównywałykoniom, toteż grupa pościgowa wkrótce ujrzała Belsen Kriega i jego kilkunastu pomocników.Kawaleria rozpoczęła szarżę, wznosząc okrzyki na cześć Eriadoru i Caer MacDonald.Dowódcy cyklopów wiedzieli, że zostali dogonieni, że nie zdołają prześcignąć koni, toteżzawrócili, gotowi przyjąć atak.Luthien zobaczył potężnego jednookiego generała, a Belsen Krieg zobaczył Luthiena.Wydawało się, że ci dwaj są w jakiś sposób oddaleni od pola bitwy, albo dotyczyło to resztywalczących, albowiem gdy młody Bedwyr ustawiał swego konia, podobnie jak to czyniłdowódca cyklopów, żaden z wojowników po obu stronach nie ośmielił się wtrącać aniprzeszkadzać.Luthien zatrzymał konia i tak samo postąpił Belsen Krieg.Patrzyli na siebie z nienawiściąw oczach. Złaz powiedział Luthien do Olivera.Niziołek przyjrzał się wielkiemu cyklopowi z odległości zaledwie kilkunastu metrów.Zauważył wzajemną nienawiść, rywalizację dwóch dowódców. Pora iść zgodził się.Zsunął się po zadzie Luthienowego wierzchowca i wykonał pełnesalto, i stanąłby na nogach, gdyby nie to, że uderzył w szczególnie śliski kawałek ziemii ostatecznie wylądował na tyłku.Zakłopotany, bliski paniki, rozejrzał się wokół, ale nikt niezwrócił uwagi na jego upadek. Caer MacDonald! wykrzyknął Luthien do przywódcy cyklopów.Belsen Krieg przechylił swój wielki łeb, rozważając te słowa, i zaraz rozpromienił się, jakbyzrozumiał, w czym rzecz. Montfort poprawił.Luthien ryknął i zaatakował.Belsen Krieg śledził każdy jego ruch.Potężne miecze głośnoszczęknęły, ale przeciwnicy nie zrobili sobie krzywdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]