Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Oramus Marek Senni zwyciezcy (SCAN dal 969)
- Kraszewski Józef Ignacy Pogrobek
- Salvatore Robert Gwiezdne Wojny Wektor Pierwszy
- SśÂawomir Nowakowski Uroda i Zdrowie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adam0012.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musi jej wszystko wyjaśnić.Już nie będzieprosić, tylko mówić.Do cholery, przecież nie mogę się bać nastolatki, myślała, parząc w kuchnimiętową herbatę.%7łuła suchą skórkę chleba, nasłuchując dzwięków z pokoju dziewczyny.Kiedyusłyszała szczęk przekręcanego zamka, wychyliła się z kuchni.Majka w kusej piżamce poszła dołazienki.Anna naszykowała drugą herbatę i czekała. Cześć, Maju przywitała dziewczynę, kiedy ta zajrzała do kuchni. Dzień dobry burknęła nastolatka. Usiądz, proszę. Anna wskazała jej krzesło. Musimy porozmawiać. Nie musimy padła odpowiedz, której należało się spodziewać, ale ty razem Anna niezrezygnowała. Maja, nie zachowuj się jak dziecko.Przecież nic złego ci nie zrobiłam.Proszę cię tylkoo rozmowę.O nic więcej.Dziewczyna przez chwilę przygryzała swój kolczyk, stojąc w drzwiach.Wpatrywała się w Annęciemnymi oczami Patryka. O czym chce pani ze mną rozmawiać? spytała w końcu. Usiądzmy, lepiej nam się będzie rozmawiało.Zrobiłam ci herbatę.Majka usiadła.Przysunęła kubek, wzięła ze stołu bułkę, odłamała niewielki kawałek, umoczyław herbacie i włożyła do ust. To nasze pierwsze wspólne śniadanie zauważyła Anna, patrząc, jak dziewczyna powoliprzeżuwa bułkę. O czym chce pani ze mną rozmawiać? Majka ponowiła pytanie, ale jej ton nie był przyjazny. O tobie i twoim tacie odparła prosto z mostu Anna. Niech pani tak nie nazywa tego człowieka. Dziewczyna prychnęła ze złością. Dobrze, nie będę go tak nazywała, skoro tego nie chcesz odrzekła ugodowo.Chciała zrobićjakiś wstęp do rozmowy, ale widząc minę nastolatki i jej wyrazną chęć ucieczki, powiedziaławprost: Maju, to nieprawda, że Patryk ciebie nie chciał.On o tobie nie wiedział. Niech pani przestanie chrzanić! Tamta łypnęła złowrogo. Znam na pamięć oświadczenie,które kiedyś napisał.Każde jego słowo. Nie czytałam tego oświadczenia, ale znam jego treść.Nie wiem, kto naopowiadał ci takich bzdur,ale to wszystko nieprawda.Powtarzam jeszcze raz, on o tobie nie wiedział! Nigdy nie wyrzekłby sięwłasnego dziecka.Nie on.To najuczciwszy człowiek, jakiego znam. Nie mogę tego słuchać! Majka zakryła dłońmi uszy. Próbuje pani go wybielić, bo to pani mąż!Anna odetchnęła głęboko i powiedziała spokojnie: Nie wybielam go, bo nie mam powodu.Jest uczciwym człowiekiem.Wierzysz w kłamstwa,Maju. To pani kłamie! krzyknęła.Zerwała się z krzesła i pobiegła do pokoju.Anna poszła za nią.Majka leżała zwinięta w kłębek na rozgrzebanym łóżku. Mówię prawdę. Anna położyła rękę na jej chudych plecach, ale dziewczyna się cofnęła. Niech pani stąd idzie i zostawi mnie w spokoju. Nie zostawię cię, dopóki mi nie uwierzysz.W ogóle cię nie zostawię.Chcę się z tobązaprzyjaznić. Mam w dupie pani przyjazń! Niech pani się stąd wynosi! Majka odwróciła się i spojrzała nanią wzrokiem pełnym nienawiści.Anna poczuła się, jakby waliła głową w ścianę.Nie wiedziała, jakich użyć argumentów, żebyprzekonać ją do swoich słów.By przekonać ją do siebie. Powiedz, Maja, dlaczego tak mnie nienawidzisz? spytała trochę łamiącym się głosem.Niechciała, by emocje wzięły górę, ale tak właśnie się stało.Dziewczyna wstała i zaczęła siępospiesznie ubierać. Majka, dokąd idziesz? Anna podeszła do niej. Nie uciekaj.Dokończmy rozmowę.Tooświadczenie&Tamta nie chciała jednak słuchać.Odepchnęła Annę i wybiegła z domu. & napisała jego matka! zawołała za nią Anna, niepewna, czy Majka ją usłyszy.Co za smarkula, prychnęła ze złością Anna, kiedy została sama.Bolała ją wrogość dziewczyny,bolały ją jej słowa. Niech się pani wynosi , powtarzała w myślach słowa córki Patryka.Co ja jejtakiego zrobiłam, szlochała w poduszkę.Jak mam pokonać ten mur, którym się otoczyła, jak się doniej zbliżyć, jak będziemy żyli dalej, jak z naszej trójki zrobić rodzinę? Gdy tak o tym wszystkimmyślała, doleciał ją dzwięk dzwonka do drzwi.Pobiegła otworzyć, z nadzieją, że to Majka wróciła.Ale w progu stał Witek. Sorry, że tak wcześnie, przechodziłem obok zaczął, przyglądając jej się uważnie. Nic nie szkodzi, wejdz. Wpuściła go do środka, wycierając oczy rękawem. Mam sprawę, chciałem pogadać, ale chyba wpadłem nie w porę bardziej stwierdził, niżzapytał, stawiając torbę w korytarzu. Nie, tak się tylko rozkleiłam wykręciła się Anna. Wiesz, hormony ciążowe.Kawy chcesz? Skoro nalegasz.Weszli do kuchni.Anna wstawiła wodę, ale choć się starała, nie mogła opanować łez. Hej, Anka, to na pewno tylko hormony? Witek podszedł do niej bliżej. Na pewno. Jak chcesz, to się możesz wypłakać na mnie.Będę robił za męskie ramię.Tylko nie za długo, żebymój chrześniak się nie przejął powiedział, obejmując ją. %7łebym ci zniszczyła taką ładną marynarkę? Nie, dziękuję. Anna pociągnęła nosem. Zresztą jużmi lepiej.Zaczekaj chwilę, pójdę doprowadzić się do porządku.Kiedy wróciła jako tako ogarnięta, na stole stała już kawa i ziółka. Trochę się porządziłem w szafkach i znalazłem melisę.Chyba pomoże ci bardziej niż kawa, co? Pewnie tak.Jaką masz sprawę? spytała, siadając przy kuchennym stole. Sprawa może poczekać.Przyjdę innym razem.A teraz mów prawdę, dlaczego beczałaś? Mamdać w zęby Patrasowi? zażartował, wsypując cukier do kawy.Anna wyjęła z kubeczka torebkę z melisą i odłożyła na spodeczek. Raczej losowi mruknęła. Jak potrafisz, to przyłóż mu też ode mnie. Rozumiem. Witek kiwnął głową. Wiesz, Patryk mi powiedział, że ma córkę, ale myślałem, żejaja sobie robi.Jak wam się układa we trójkę? Właśnie tak, jak przed chwilą widziałeś. Czyli kiepsko stwierdził. Patras też trochę cieniuje, bo zaczyna warczeć na pacjentów.Na naszresztą też. Nie wiedziałam. Niedawno poznałem dziewczynę& ciągnął Witek, ale zabrzęczała mu komórka w kieszeni.Przepraszam, Aniu, muszę odebrać.To ze szpitala.Rozmawiał z kimś chwilę, a potem rzucił: Tak, już jadę i się wyłączył. Lecę, Aniu.Wzywają mnie na blok.Była jakaś masówkai ściągają, kogo się da. To pewnie Patryk też wróci pózniej.Witek, nie mów mu, że tak ryczałam, dobrze? Nie chcę, żebysię martwił. Nie powiem.Trzymaj się. Cmoknął ją w policzek i wyszedł.Co on powiedział, że poznał dziewczynę? uświadomiła sobie Anna.Niechby choć jemu się udałowszystko poukładać, skoro nam idzie jak po grudzie.===OAA1V24NOgw/Cj4ONwNlUDUFNQw1ATlfPVk8BWMANAA=ROZDZIAA XVWrzesień zaczął się od zmian.Majka poszła do szkoły, a Anna dostała pracę.Pewnego ciepłegopopołudnia wracała ze spotkania z szefem matki, a od dziś także swoim szefem.Pan Stefan był sympatycznym, szpakowatym pięćdziesięciolatkiem.Zaprosił Annę do gabinetu,podsunął jej kilka próbek tekstu do przetłumaczenia z polskiego na angielski i odwrotnie.Rzuciłokiem na skończoną pracę i powiedział zadowolony: Witamy w zespole, Aniu.Mogę tak się do pani zwracać? Oczywiście, panie dyrektorze zgodziła się uprzejmie. Wystarczy Stefan.Tu wszyscy mówimy sobie po imieniu.Takie europejskie zwyczaje.Towiele upraszcza.Anna podpisała przygotowaną przez sekretarkę umowę i z pierwszym zleceniem, dotyczącymzakupu maszyn rolniczych przez jakąś firmę, poszła do matki.Mama jak zwykle siedziała pochylona nad słownikami. Gratuluję, córeczko! Stefan już do mnie dzwonił, wszystko wiem! powitała ją rozpromieniona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]