Podobne
- Strona startowa
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- Gomulicki Wiktor Wspomnienia Niebieskiego Mundurka
- Wiktor Suworow Akwarium
- Suworow Wiktor Alfabet Suworowa
- Suworow Wiktor Kontrola (SCAN dal 880)
- Suworow Wiktor Kontrola (3)
- Swieci W Dziejach Narodu Polski
- The Linux Users' Guide
- Ossendowski A. F. Przez kraj
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to nie tylko robotników z łopatami, ale inżynierów, techników, majstrów.Gdzieniegdzie na pewno kopano metodą odkrywkową.Wszyscy tutaj grzebią w ziemi, więc nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego.A po wykonanej robocie wszystkich uczestników przesięwzięcia - do zagrody! Żeby nie paplali, co im ślina na język przyniesie.Sądząc po rdzy, bramę zaspawano dawno temu.Zaprawa między cegłami też skruszała.A to oznacza, że tunel wykopano wiele lat temu.Może czekiści z całego kraju zjeżdżają tu na swoje konwentykle?Jeżeli jeden koniec tunelu jest w świątyni, to drugi musi być na oddziale śledczym.Czekiści jeden po drugim znikają w budynku, że niby prowadzą dochodzenia.Jak co dzień mijają zasieki i drzwi pancerne, udają się do swoich sal i gabinetów.Nawet ich żony nie podejrzewają niczego.A z oddziału śledczego - myk, tunelem do świątyni.Na pewno tunelem przeciągnięto kable telefoniczne.By w razie czego w każdej chwili można było podnieść słuchawkę:- Słucham! Przy aparacie.Oczywiście, że w biurze.Podłączono przedłużacze do rządówki.Żeby o każdej porze dnia i nocy trzeźwym głosem odpowiedzieć na niespodziewany telefon z Moskwy:- Na posterunku! Wykluczone, towarzyszu, nie mamy tutaj czasu na sen.A więc wszystko jasne.Może w tych czy innych szczegółach trochę inaczej, ale zasadniczo właśnie tak: podziemny tunel.Jak się dostać do zamurowanej świątyni?XIIObeszła wkoło, przymierzyła się tak i siak.Od północy, jak zawsze, pnącza nieco rzadsze.Można się zbliżyć.Przy samym murze jest nawet kawałek łysiny ze wszystkich stron zarośniętej bzem.Trzy metry nad ziemią widać parapet, nad nim okno.Trzeba wskoczyć z rozbiegu, dwa metry wdrapać się po pionowym murze i uczepić kraty.Potem po kracie jak po drabinie, w górę.Okno ma ażurowe zwieńczenie.Trzeba się go chwycić i podciągnąć do rogu.Cały dach okala szeroki gzyms.Jak pokonać okap? Nic trudnego.Wystarczy dostać się do rynny.Co prawda kompletnie przerdzewiała, ale w murze widać solidne zaczepy.Po tych śrubach można będzie wspiąć się na dach.Sklepienie wznosi się piętrowo, w połowie jednej płaszczyzny zachodzi następna.Żeby się tylko nie ześliznąć, żeby nie przelecieć przez dach! Belki i stropy mogły już dawno przegnić.I żeby komuś na dole nie przyszło na myśl patrzeć w górę.Po dachu do samej dzwonnicy.Tam jest już się czego chwycić.Ceglane występy, wysokie strzeliste okna.Szyb nie ma, ale kraty pozostały.Dalej w górę, jak po szczeblach, na sam szczyt.Tam, gdzie widnieje wielka dziura po pocisku artyleryjskim.To na pewno salwa Czerwonych z drugiego brzegu Wołgi.Nie było już do kogo walić, to przynajmniej w dzwonnicę.Otwór nie jest duży.Człowiek normalnie zbudowany nie ma szans.Nastia przymierza się na różne sposoby.Powinna dać sobie radę.Na krawędziach otworu cegły nie trzymają się mocno.Trzeba będzie wyjąć z dziesięć sztuk i się przeciśnie.Tylko co z cegłami.Wyrwiesz jedną, drugą - i co? W dół zrzucać, żeby gruchotały po dachu?XIIINastia bierze ekwipunek jak na trening: czarny obcisły kombinezon, maska, angielskie buty na grubej podeszwie, plecak, dwie linki spadochronowe, latarka, nóż, pistolet, komplet wytrychów, manierka z wodą, suchy prowiant.Na podwórku znalazła kawałek żelastwa, coś jakby łom do podważania cegieł.Też do plecaka.Co jeszcze? Jeszcze rękawice.I niespodzianki dla piesków.Wychodzi z głównego budynku.Z przeciwka zbliża się Boczarow.Miły i łagodny.Nastia wie, że do tej pory Boczarow miał w zwyczaju spędzać parę dni w tygodniu w centralnym gmachu NKWD w Kujbyszewie, a resztę czasu w sektorze specjalnym.Ale ostatnio nie rusza się stąd na krok.Mówi, że dużo egzekucji, że inne zajęcia.Jakby bez niego nie potrafili strzelać.Coś złagodniał Boczarow.Może wyczuł godnego siebie przeciwnika? Uśmiechnął się do Nasti.Kremlowska instrukcja zabrania zadawania pytań, dlatego rzuca ogólnie:- No, jak?- W porządku - uśmiecha się Nastia.- Ćwiczę się w szpiegowaniu.ROZDZIAŁ 15IZahuczały dziarsko bębny, zaśpiewały skrzypce:Kirow, chłop na schwał,Widać jednak kiep,To mu Stalin wyrychtowałZgrabną kulkę w łeb!Młoda kobieta w długiej sukni tańczy lekko, posuwiście.W głowie jej się nie kołuje.Pewnie też spadochroniarka.Kręci się w miejscu jak fryga.A wydaje się, że nogami w ogóle nie rusza.Długa spódnica wydyma się jak czasza spadochronu.A może raczej dmuchawiec.Wiruje i unosi się, odsłaniając szczupłe, smukłe nogi w czarnych pończochach.Kobieta obraca się bez przerwy, z zagadkowym uśmiechem na ustach.Właściwie nie tańczy w rytm muzyki, lecz muzyka dostosowuje się do jej tańca.Ależ Boczarow ma orkiestrę! A przecież to zaledwie dziesięć osób.Skrzypce, bębny, bałałajki i gitary - ot, cały skład.Nastia zasłuchała się, oczarowana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]