Podobne
- Strona startowa
- Suworow Wiktor Alfabet Suworowa
- Conrad Joseph Ze wspomnien (SCAN dal 947)
- [3 2]Erikson Steven Wspomnien Jasnowidz
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- Conrad Joseph Ze wspomnien (2)
- Albert Speer Wspomnienia (2)
- Walter Schellenberg Wspomnienia
- John Fowles Mag
- Callan Book 3 [Stage 5 & 6] (4)
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aszóste.- Czy w czwartym przykazaniu Bóg nakazuje szanować tylkorodziców?- Nie tylko rodziców, ale także krewnych, opiekunów,zwierzchników, przełożonych i wszystkie w ogóle osoby starsze,którym winniśmy miłość, cześć, wdzięczność, szacunek iposłuszeństwo.Amen!Choć nie patrzy wprost na księdza, dostrzega jednak, że jegosurowa twarz rozchmurzyła się cokolwiek.Budzi to w nim otuchę.Suchy, twardy głos pyta dalej:- Czemuż więc, pauprze jeden, nie uszanowałeś ani mego wieku,ani stanu, wdzierając się podstępem tam, gdziem się schowałprzed podobnymi tobie krzykaczami?Sprężycki milczy zawstydzony.- Co cię tu ciągnęło, co? Nie ma w moim ogródku wisienkwaśnych, gruszek niedojrzałych, jabłek cierpkich - nie ma nic, zaczym przepadają takie niedorostki.Są tylko kwiaty - proste,polne kwiaty, takie, jakie Pan Bóg stworzył, żeby ziemięupiększały, oczy ludzkie cieszyły, a harmonią barw i kształtówWiktor GomulickiWspomnienia niebieskiego mundurka 198chwałę Stwórcy wysławiały.Tych kwiatów rwać nie można, boani głowy ludzkie nie są do miecza, ani kwiaty do drapieżnychrąk głupców i szkodników.Czego więc tu chciałeś?Sprężycki rad by co odpowiedzieć, lecz ani jedno słowo stosownena myśl mu nie przychodzi.Jest zupełnie zbity z tropu, zły samna siebie, odurzony.- A może myślałeś, pauprze, że tu się dzieją jakieśnadzwyczajności, czarodziejstwa? Toć bają przekupki, że ksiądzSiennicki z diabłem ma do czynienia, że kiedyś diabły zopętanych wypędzał, a teraz z diabłami wojować musi, bo mu wdzień i w nocy spokoju nie dają.Pewnieś i diabła spodziewał siętu zobaczyć, nieprawda?- Nie, proszę księdza dobrodzieja.- zdobywa się wreszcie biednychłopiec na lękliwe zaprzeczenie.- Cóż więc cię tu sprowadziło? Powiedz.Sprężycki staje się naraz odważnym.Głowę podnosi, twarzrozpogadza, głosem mniej już zająkliwym odpowiada szczerze:- Ciekawość.Podobała się ta szczerość zakonnikowi.- No, i przekonałeś się - mówi łagodniej jeszcze - że nic tu nie maciekawego.Drzewa takie, jak wszędzie; kwiaty podobne dowszystkich kwiatów; ptaki jak wszystkie ptaki.- O! nie.- przerywa coraz bardziej ośmielający się chłopiec.- Codo ptaków, proszę księdza dobrodzieja, to.Wiktor GomulickiWspomnienia niebieskiego mundurka 199- To co?- To takich, jak tutejsze, nigdziem nie widział.I myślę, że nigdzieindziej takich nie ma.- Dlaczego tak myślisz, mój chłopcze?- Przecie widziałem, jak przybiegały do księdza dobrodzieja nibykurczęta, na ramionach mu siadały, z ręki brały ziarno, nic się niebojąc.Zakonnik westchnął.- To prawda, moje dziecko.Ale czy sądzisz, że w tym jest cudjakiś lub kuglarstwo? Zaprawdę powiadam tobie i innym, żekażdy z was może żyć z ptakami, z dzikim nawet zwierzem poprzyjacielsku i po bratersku - trzeba tylko, żeby był przyjacielemi bratem każdemu stworzeniu bożemu i żeby idąc do niego, wsercu swym nie krył zdrady.Bóg obdarzył stworzenia sweinstynktem, który je ostrzega, komu mogą zaufać, a kogo bać sięmają.Sprężycki rozważa w myśli usłyszane słowa.Jeszcze nie bardzo jerozumie - postanawia jednak dokładać wszelkich starań, aby dojśćdo tej doskonałości, o której mówił zakonnik.Cóż by to było zaszczęście, gdyby na przykład kraska - ta przecudna szafirowo -złocista kraska, będąca dlań dotąd czymś niepochwytnym, niemalfantastycznym, rodzajem powietrznego zjawiska, o któregorzeczywistości prawie powątpiewa.- gdyby ta kraska na każdezawołanie sfruwała doń z wierzchołka wysokich drzew, pozwalałabrać się do ręki, pieścić, głaskać i cieszyć do syta oczy tęczowymswych piór blaskiem!.Wiktor GomulickiWspomnienia niebieskiego mundurka 200Nigdy już, nigdy żadnemu ptaszkowi najmniejszej krzywdy niewyrządzi.Ma w domu szczygła w klatce - natychmiast popowrocie wypuści go na wolność.Zrobiłby to samo i z kanarkamiswej matki - obawia się jednak, żeby ich wróble nie zadziobałylub kot nie pożarł, jak to się przytrafiło kanarkowi sąsiadów.- Moje dziecko - mówi ksiądz, biorąc do ręki jedną z ksiągleżących na ławce (nie nazywa go już "pauprem" ani "chłopcem")- widziałeś ptaszęta boże, przylatujące do ręki mej po ziarno, iwydało ci się to czymś nadzwyczajnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]