Podobne
- Strona startowa
- Conrad Joseph Ze wspomnien (SCAN dal 947)
- Gomulicki Wiktor Wspomnienia Niebieskiego Mundurka
- [3 2]Erikson Steven Wspomnien Jasnowidz
- Conrad Joseph Ze wspomnien (2)
- Walter Schellenberg Wspomnienia
- Albert Camus Upadek
- Alberto Moravia Rzymianka (2)
- Alberto Moravia Rzymianka
- Kosinski, Jerzy Malowany ptak
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Samo tylko przygotowanie codziennej tej relacji — które w wypadku wschodniego teatru działań trwało godzinę lub dwie, a jeśli zaszło coś ważnego, to nawet znacznie dłużej — było niesłychanym obciążeniem czasowym dla szefa Sztabu Generalnego i jego oficerów, mających poważniejsze zadania.Jako laik byłem zdumiony, że Hitler podczas takiej relacji wydawał polecenia, przesuwał dywizje z miejsca na miejsce lub dawał rozkazy dotyczące szczegółów.Przy tym, przynajmniej jeszcze w 1942 roku, poważne niepowodzenia przyjmował ze spokojem, a może nawet z apatią, której pierwsze oznaki zaczęły się pojawiać.Nie okazywał jednak zwątpienia, konsekwentnie trzymając się wizerunku wyniosłego, niewzruszonego wodza.Często podkreślał, że jego doświadczenia z okopów pierwszej wojny światowej lepiej pomagają mu zrozumieć wiele szczegółów militarnych niż wszyscy jego doradcy wojskowi ze szkoły Sztabu Generalnego.Niewątpliwie w odniesieniu do pomniejszych dziedzin było to słuszne, lecz zdaniem wielu oficerów właśnie pod wpływem tej „okopowej perspektywy" wytwarzał sobie niewłaściwy obraz procesu dowodzenia.Jego szczegółowa wiedza — byłego gefreitra — w tym wypadku stanowiła przeszkodę.Generał pułkownik Fromm stwierdził lakonicznie, że jako naczelny dowódca byłby chyba lepszy cywil niż gefreiter, który ponadto nigdy nie walczył na Wschodzie i nie potrafił zrozumieć jego specyficznych problemów.Hitler uprawiał strasznie drobiazgową „fuszerkę".Musiał przy tym liczyć się z tą niedogodnością, że z map tylko z grubsza można odczytać konfigurację terenu.Na początku lata 1942 roku osobiście zarządził wprowadzenie do akcji pierwszych sześciu gotowych „Tygrysów", po czym jak zawsze, gdy pojawiała się nowa broń, oczekiwał sensacji.Z zapałem roztaczał przed nami obraz radzieckich dział przeciwpancernych kalibru 77 milimetrów, jak na próżno oddają strzałpo strzale, podczas gdy nasz czołg IV trafia je na wprost z dużej odległości, i jak w końcu „Tygrysy" przetaczają się przez stanowiska artylerii.Jego sztab zauważył, że wybrany przez niego teren uniemożliwia taktyczne zastosowanie czołgów z powodu bagnistego gruntu po obu stronach drogi.Hitler odparł te zarzuty nie brutalnie, lecz zdecydowanie.Tak więc rozpoczął się pierwszy atak „Tygrysów".Wszyscy w napięciu oczekiwali na rezultat, a ja sam bałem się trochę, czy od strony technicznej wszystko będzie w porządku.Nie doszło jednak do generalnej próby technicznej.Rosjanie z całkowitym spokojem pozwolili czołgom przejechać obok stanowiska artylerii przeciwpancernej, by następnie oddać celne strzały w nie tak mocno opancerzone boki pierwszego i ostatniego „Tygrysa".Pozostałe cztery czołgi nie mogły się więc ruszyć ani do przodu, ani do tyłu, ani też zjechać na bok z powodu bagniska — i po chwili podobnie zostały unieszkodliwione przez artylerię.Hitler w milczeniu przyjął tę klęskę; nigdy więcej do tego nie wracał.Po omówieniu „sytuacji na Wschodzie" generał pułkownik Jodl przedstawiał położenie na zachodnim teatrze działań wojennych, wówczas jeszcze w Afryce.Również wtedy Hitler był skłonny wtrącać się do każdego szczegółu.Rommel wielokrotnie wywoływał gniew fuhrera, ponieważ często dzień po dniu składał mało precyzyjne meldunki o ruchach swych wojsk, a więc „ukrywał" je przed kwaterą główną, aby potem na zasadzie zaskoczenia przedstawić zupełnie zmienioną sytuację.Hitler, który miał słabość do Rommla, zgadzał się na to, choć z niezadowoleniem.Koordynowanie działań na różnych teatrach wojennych należało właściwie do Jodła, jako szefa sztabu dowodzenia Wehrmachtu.Mimo to Hitler wziął na siebie to zadanie, nie troszcząc się później o nie.W gruncie rzeczy kompetencje Jodła nie były jasno określone.Aby jednak mieć w ogóle jakieś pole działania, sztab dowodzenia Wehrmachtu przejął samodzielne dowodzenie na poszczególnych teatrach wojennych, tak że w końcu w wojskach lądowych istniały dwa konkurujące ze sobą sztaby generalne, wobec których Hitler występował jako rozjemca, co odpowiadało jego często wspominanej zasadzie wprowadzania podziału.Tak więc im krytyczniejsza stawała się sytuacja, tym zażarciej rywalizujące ze sobą sztaby kłóciły się o przesuwanie poszczególnych dywizji ze wschodu na zachód i odwrotnie.Po omówieniu „sytuacji na lądzie" relacjonowano zbiorczo wydarzenia ostatnich dwudziestu czterech godzin w lotnictwie („sytua-cja w powietrzu") i marynarce („sytuacja marynarki").Zwykle robił to oficer łącznikowy lub adiutant odnośnego rodzaju broni, rzadziej sam dowódca.Naloty na Anglię, bombardowanie miast niemieckich omawiano krótko, podobnie jak najnowsze sukcesy w wojnie podwodnej.W kwestiach prowadzenia wojny w powietrzu i na morzu Hitler zostawiał dowódcom jak największą swobodę, ingerując, przynajmniej w owym czasie, z rzadka i tylko w charakterze doradcy.Na zakończenie Keitel przedkładał fuhrerowi pisma do podpisu.Były to na ogół częściowo stanowiące przedmiot drwin, częściowo budzące obawę „rozkazy kryjące", to znaczy rozkazy i zarządzenia, które miały chronić Keitla czy kogokolwiek innego przed późniejszymi zarzutami Hitlera.Uważałem to wówczas za niedopuszczalne nadużywanie podpisu fuhrera, ponieważ często w ten sposób uzyskiwały formę rozkazu zupełnie sprzeczne stanowiska i zamiary, co stwarzało istny labirynt.Obecność wielu osób w stosunkowo niewielkim pomieszczeniu sprawiała, że powietrze stawało się ciężkie, co szybko mnie męczyło - podobnie zresztą jak większość pozostałych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]