Podobne
- Strona startowa
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ramiona Nemezis
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- Vina Jackson 01 Osiemdziesiąt Dni Żółtych
- Andrzej Sapkowski 1. Krew Elfow
- Domagalski Dariusz Silentium Universi
- Robert Jordan Ten Ktory Przychodzi Ze Switem
- Alex Kava Maggie O'Dell 05 Zło Konieczne
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nie przewiduję konfrontacji.– Ale na wszelki wypadek uczynię się niewidzialnym.– Jak sobie życzysz.Sznurołapka zniknęła, choć czarodziej nadal czuł jej niewielki ciężar oraz wczepione w jego płaszcz palce z gałązek.Gdy Szybki Ben podszedł bliżej, obaj mężczyźni unieśli wzrok.Paran przywitał go skinieniem głowy.– Kiedy ostatnio cię widziałem, dręczyła cię gorączka.Jestem rad, że już czujesz się lepiej.Zrzęda, to jest Szybki Ben, żołnierz z Podpalaczy Mostów.– I mag.– To również.Zrzęda przyglądał się przez chwilę Szybkiemu Benowi.Paran wyczuwał w jego bursztynowych, kocich oczach obecność poruszającej się nerwowo bestii.– Cuchniesz śmiercią – stwierdził wreszcie Daru.– To mi się nie podoba.Szybki Ben poderwał się nagle.– Naprawdę? Ostatnio obracałem się w nieodpowiednim towarzystwie.Zgadzam się, że to bardzo nieprzyjemne, ale, niestety, konieczne.– I to wszystko?– Mam nadzieję, że tak, Śmiertelny Mieczu.W oczach Zrzędy zapłonęła na moment brutalna groźba, która jednak powoli przygasła.Mężczyzna wzruszył ramionami.– To Podpalacz Mostów uratował życie Stonny, więc na razie wezmę się w cugle.Poczekam, aż się okaże, czy ta skaza zanika.– Możesz uznać, że powiedział ci w wymyślny sposób, iż powinieneś się jak najszybciej wykąpać – oznajmił Szybkiemu Benowi Paran.– Widzę, że zacząłeś żartować – zauważył czarodziej, spoglądając na kapitana.– Coś się zmieniło.– Ostatnio zmieniło się bardzo wiele – przyznał Paran.– Jeśli chcesz dołączyć do kompanii, to znajdziesz ją w koszarach Gidrathów.– Właściwie to przynoszę wiadomość od Sójeczki.Paran wyprostował się.– Udało ci się z nim skontaktować? Mimo że groty są zatrute? Jestem pod wrażeniem, czarodzieju.Słucham cię z najwyższą uwagą.Czy ma dla mnie nowe rozkazy?– Brood zażądał kolejnej narady – oznajmił Szybki Ben.– Z udziałem wszystkich oficerów, w tym również Zrzędy, Humbralla Taura i kto tam ocalał z Szarych Mieczy.Czy mógłbyś zawiadomić o tym innych dowódców sił zbrojnych w Capustanie?– Pewnie mógłbym.Czy to wszystko?– Jeśli masz dla Sójeczki jakiś meldunek, mogę mu go przekazać.– Nie, dziękuję.Zaczekam na chwilę, gdy spotkam się z nim osobiście.Jak sobie życzysz – pomyślał Szybki Ben, krzywiąc się wściekle.– Jeśli chodzi o pozostałe sprawy, lepiej żebyśmy porozmawiali w cztery oczy, kapitanie.Zrzęda zaczął się podnosić, lecz Paran powstrzymał go, wyciągając rękę.– Sądzę, że potrafię przewidzieć pytania, jakie mi zadasz, Szybki.– Może i potrafisz, ale wolałbym, żebyś tego nie robił.– Masz pecha.Powiem to jasno.Nie podjąłem jeszcze decyzji, czy usankcjonuję Dom Łańcuchów.Szczerze mówiąc, nie podjąłem w ogóle żadnej decyzji i może upłynąć trochę czasu, nim to się zmieni.Nie próbuj wywierać na mnie nacisku.Szybki Ben uniósł przed siebie obie ręce.– Nie mam podobnego zamiaru, kapitanie.Przed krótką chwilą sam padłem ofiarą podobnej próby, a sprawcą był nie kto inny, jak Kaptur.Poczułem się zdrowo poirytowany.Jeśli ktoś próbuje mnie nakłonić do podjęcia jakichś działań, instynkt z reguły podpowiada mi, bym uczynił coś wręcz przeciwnego.Nie jesteś jedynym, który lubi zamieszać w gnojowicy.Zrzęda parsknął ochrypłym śmiechem.– Cóż za zabawne niedopowiedzenie! Chyba znalazłem dziś sobie idealne towarzystwo.Mów dalej, czarodzieju.– Mam jeszcze tylko jedno do dodania – ciągnął Szybki Ben, przyglądając się Paranowi.– To spostrzeżenie.Być może błędne, ale nie sądzę.Kapitanie, zachorowałeś nie dlatego, że opierałeś się mocy, do której zaakceptowania byłeś zmuszany, lecz dlatego, że stawiałeś opór samemu sobie.Rób to, co podpowiada ci instynkt, a resztę niech Otchłań pochłonie.To wszystko.– Czy to twoja rada, czy Sójeczki? – zapytał cicho Paran.Szybki Ben wzruszył ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]