Podobne
- Strona startowa
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- Piers Anthony Sfery
- Dawkins Richard Bog urojony
- Ranke Heinemann Utu Nie i Amen
- Anne McCaffrey Sen jak smierc
- Swiadkowie Jehowy zdemaskowani Tadeusz Polgensek
- Bulyczow Kir Pieriestrojka w Wielkim Guslarze (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blueday.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wujek spędzał sporo czasu w mojej pracowni na barce.Zabierał „Herałd Tribune” spod wejścia na trap, wypijał filiżankę kawy, a ja tymczasem mogłem coś robić.Potem jednak schodził na dół i sadowił się w morrisie.Przede wszystkim brakowało mu towarzystwa i nie mógł zrozumieć, że kiedy siedzę przy biurku i piszę na maszynie, to naprawdę pracuję.Sądził, że skoro nie mam na karku szefa, nie muszę odbijać karty zegarowej, nie sterczą nade mną szef orkiestry ani właściciel klubu, to to, co robię, jest tylko zabawą; najwidoczniej nie jest to czas pracy.Wciąż mi przerywał, komentując doniesienia prasowe bądź dzieląc się uwagami na każdy temat, który mu przyszedł do głowy.No cóż, w końcu sprawiliśmy mu pomarańczowy karnet, który umożliwia jeżdżenie po całym Paryżu autobusami i metrem.I kiedy po miesiącu zaczynał się zbierać do domu, umiał się już poruszać po mieście i doskonale się bawił.Wybrał się z nami na parę spotkań towarzyskich, na których zawsze okazywał się gwiazdą wieczoru, bo śpiewał i grał stare melodie z wyjątkowym wyczuciem melancholii i tęsknoty.Wujek nie mógł tutaj uruchomić swej elektrycznej maszynki do golenia, miał więc świetną wymówkę, by się nie golić.A broda rosła mu bardzo szybko.Wyglądał jak kapitan żeglugi wielkiej lub pirat.I wciąż się martwił, co ludzie powiedzą, kiedy wróci do domu.Mieliśmy parę okazji, by pogadać o samotności, o poczuciu zagubienia po śmierci ciotki Laury.Wujek Dick miał teraz wielki dom na Brigantine, ale dzielić mógł go tylko z psem.Laurel mieszka za daleko, a jej mąż nie może tak po prostu rzucić pracy.Wujek Dick przeżył z jedną kobietą ponad pięćdziesiąt lat.Kiedy wsiadał do samolotu, moje ostatnie słowa, którymi usiłowałem przekrzyczeć zgiełk, brzmiały:Spraw sobie jakąś kobietę, Dak! Jesteś za dobry, żeby się marnować!Wujek zatrzymał się, odwrócił i spojrzał na mnie.Żartujesz, Willy! Nikt nie chce mieć do czynienia z takim jak ja siedemdziesięciosiedmioletnim starcem.Po za tym w niebie nie mógłbym ciotce Laurze spojrzeć w oczy.No i co by pomyślała Laurel?Zwracałem się teraz do wujka Dak.Bo w stosunku do muzyka jazzowego brzmiało to lepiej niż Dick.A zacząłem go tak nazywać, odkąd urosła mu broda.Nasi przyjaciele, wszyscy co do jednego, też mówili Dak.Po czterech miesiącach dostałem list od Daka.Zakochał się!Odkąd go poznałem, wujek co rano chodził na mszę o wpół do siódmej i przystępował do komunii.A teraz okazało się, że jedyną oprócz wujka stałą słuchaczką tej zapomnianej przez Boga porannej mszy była pewna kobieta, młodsza od wujka, ale i nie dziewczyna, po prostu prawdziwa kobieta.I czasami byli to jedyni ludzie, którzy w tym kościele wymieniali na koniec mszy znak pokoju, właśnie wprowadzony do katolickiego obrządku.To chyba było tak.Kiedy zmarła ciotka Laura, wujek odpisał wszystkim, którzy przesłali mu wyrazy współczucia.I tkwiąc nad tymi zwięzłymi podziękowaniami, trafił na nazwisko, którego nie umiał nikomu przypisać; znalazł je na kartce od Mary Donovan, Myślał, że to któraś z przyjaciółek Laurel, ale jej nazwisko też nic jego córce nie mówiło.Zaciekawiony wujek Dick (już nie Dak, bo pod naciskiem sąsiadów zgolił brodę) zapytał w końcu księdza, czynie wie, kim jest owa Mary Donovan.Och, Dick, to ta dama, która się zawsze spóźnia na wpół do siódmej.I to ona się zaopiekowała Bootsem, kiedy pojechałeś do Francji.Myślałem, że po tyłu latach się znacie.I oto po najbliższej mszy o wpół do siódmej wujek Dick podszedł na parkingu do Mary Donovan i podziękował.A potem rozmawiali.Mary owdowiała osiemnaście lat temu, miała czwórkę dorosłych dzieci.Dick i Mary zaczęli podtrzymywać zwyczaj spotykania się po mszy i szybko rozwinął się romans.No cóż, byli dojrzałymi ludźmi i wiedzieli, że niewiele im zostało czasu.Rodzina Mary trochę grymasiła, ale wujek Dick (Dak) oznajmił, że pobiorą się z aprobatą tych krewnych czy bez niej.l tak się stało, podczas mszy o wpół do siódmej.Nie sądzę, żeby kościół był zatłoczony.W marcu wujek zatelefonował z pytaniem, czy mogliby skorzystać z naszego paryskiego mieszkania i spędzić w nim miodowy miesiąc.Zwykle służy mi ono za malarskie studio.Odpowiedzieliśmy oczywiście, że tak, że zostaniemy na barce.No i zjawili się.Z rumieńcem na twarzach przyznali, że nie za wiele mają czasu na uczty, bo pochłania ich zwiedzanie.Na zakupy chodzili oboje, a Mary gotowała.Dak śpiewał swojej żonie serenady, tańczyli oboje w living roomie, a on nucił miłosne piosenki.Ciotka Mary przyznała się później, że wujek tak kierował tym tańcem, by na koniec wylądować w łóżku.Wprawiał Mary w zakłopotanie, wciąż śpiewając piosenkę franka Sinatry Miłość jest milsza za drugim razem.Myślę, że najbardziej ze wszystkich romansów, które znam, uradował mnie właśnie ten - wujka Daka i ciotki Mary.I jakoś to do nich pasuje: że owa radość trafiła się właśnie im.3Wujek HarryWujek Harry był pierwszym synem, który przyszedł na świat po śmierci pierworodnego Harry'ego, przejechanego przez ciężarówkę z piwem.Zjawił się wkrótce po mojej mamie.Ponieważ wujka Billa wciąż zwano Harrym, więc nowego Harry'ego nazywano Mike; to było jego drugie imię: Michael.Był Mike'em, póki nie zajął się zawodowo śpiewaniem.Wtedy wrócił do imienia Harry.Oświadczył, że Mike brzmi niemal jak Mick i zanadto z irlandzka.Wujek Mike był lepszym instrumentalistą niż wujek Dick.Pierwszorzędnie grał na gitarze.Lubił jazz i występował w małych zespołach.Rodzina nadal zwracała się do niego Mike.Nie protestował.W ten sposób skończył się galimatias z imionami.W wieku dziewiętnastu lat „musiał się ożenić” z pewną niekatoliczką.Wziął ślub „poza Kościołem”, o dziewczynie wspominano jako o „ciotce Effie” i tylko tyle o niej wiem.Nie znam nazwiska, nie mam pojęcia, od czego pochodziło zdrobniałe imię.Mieli dwóch chłopców, Mike'a i Harry'ego.Kiedy Mike skończył rok, Effie zniknęła.Na zawsze.W szkole stopień „F” oznacza dno; pogłos tego błąkał mi się po wyobraźni wraz z imieniem widmowej ciotki i mojej widmowej matki chrzestnej.Chłopców wychował wujek Harry, a pomagała mu teściowa.Ciotka Effie nigdy nie odezwała się do matki, nie dała znaku życia, nie napisała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]