Podobne
- Strona startowa
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ramiona Nemezis
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- P.D. James Czarna wieza
- Tey Josephine Córka czasu
- Wilson Colin Pasozyty umyslu
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1
- SAMS Teach Yourself PHP4 in 24 Hours
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zuzanka005.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Ale to ma pewną wartość, wielki królu – zauważyła Uruth.Trull widział, że jego matka nadal jest niespokojna.– A mianowicie jaką, żono Tornada?– To ostrzeżenie, wielki królu, i lepiej, żebyśmy go wysłuchali.Hannan Mosag wykrzywił twarz.– Ten mężczyzna ma na koszuli krew Wyvala.Czy jest zakażony?– Niewykluczone – przyznała Uruth.– Znaczna część tego, co u Letheryjczyków uchodzi za duszę, jest ukryta przed moją sztuką, wielki królu.– Ta skaza prześladuje nas wszystkich, Uruth – rzekł król-czarnoksiężnik, zwracając się do niej prawdziwym imieniem, co było wielkim zaszczytem.– Trzeba go przez cały czas obserwować – ciągnął, spoglądając na Udinaasa.– Jeśli ma w sobie krew Wyvala, prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw.Czyją jest własnością?Tornad Sengar odchrząknął.– Moją, królu-czarnoksiężniku.Hannan Mosag zmarszczył brwi.Trull wiedział, że król-czarnoksiężnik myśli o swym śnie i o podjętej przez siebie decyzji wplecenia w wątek swej opowieści rodziny Sengarów.Na świecie zdarzało się niewiele przypadków.– Ta Piórkowa Wiedźma należy do Mayen, tak? – zapytał twardszym głosem – Powiedz mi, Uruth, czy wyczułaś jej moc, kiedy ją uzdrawiałaś?Matka Trulla pokręciła głową.– Nie była zbyt imponująca.Albo.– Albo co?Uruth wzruszyła ramionami.– Albo dziewczyna dobrze ją ukrywa, mimo że jest ranna.A jeśli tak jest, to jej moc przerasta moją.To niemożliwe.Ona jest Letheryjką.Niewolnicą, która jest jeszcze dziewicą.Chrząknięcie Hannana Mosaga wyrażało podobną opinię.– Zaatakował ją Wyval i najwyraźniej zapanowanie nad tym stworzeniem dalece przekraczało jej możliwości.Nie, dziecko popełniło błąd.Jest źle wyszkolone, nieświadome ogromu wszystkiego, czym próbuje się bawić.Spójrzcie, dopiero odzyskuje przytomność.Piórkowa Wiedźma rozchyliła powieki.W jej oczach widać było niewiele zrozumienia, które w dodatku szybko ustąpiło miejsca zwierzęcemu strachowi.Hannan Mosag westchnął.– Przez pewien czas nie będzie dla nas użyteczna.Zostawcie ją pod opieką Uruth i innych żon.– Spojrzał na Tornada Sengara.– Kiedy Binadas wróci.Tornad skinął głową.Trull zerknął na Feara.Za plecami jego brata klęczeli niewolnicy, którzy byli świadkami rzucania.Zamarli w bezruchu, przyciskając czoła do ziemi, już od chwili przybycia Uruth.Wydawało się, że twarde spojrzenie starszego brata Trulla spoczęło na czymś, czego nikt poza nim nie widział.Kiedy Binadas wróci.synowie Tornada wyruszą w drogę.Na lodowe pustkowia.Udinaas jęknął.Król-czarnoksiężnik zignorował to i wyszedł ze stodoły.Dwaj k’risnani szli u jego boków, a strzegący go cień posuwał się krok za nim.U wyjścia przerażające widmo zatrzymało się z własnej inicjatywy i obejrzało za siebie – choć nie sposób było określić, na kogo skierowało bezkształtne oczy.Udinaas jęknął po raz drugi.Trull zauważył, że członki niewolnika drżą.Widmo zniknęło.Rozdział drugiUmiłowana tych odcisków stóp,Kochanka śladu, któryPrzed chwilą zostawił,albowiem ścieżka, którą wędruje,biegnie między nami wszystkimi.Słodki smak utratykarmi wszystkie górskie strumienie,Lód spływa do mórzciepłych jak krew,nizając cienką nić naszych snów.Bo tam, gdzie ją prowadzi,zostawił swe kości,A ścieżka, którą kroczy,jest ciałem bez życia,morze zaś nic nie pamięta.Ballada o starożytnych TwierdzachRybak kel TathSpojrzenie za plecy.W mgiełce ciągnącej się daleko w dole, gdzieś na zachodzie, migotał wewnętrzny brzeg Zatoczki Rubieżowej.Blade niebo odbijające się w tafli wody maskowało czerń jej bezdennej czeluści.Ze wszystkich pozostałych stron, pomijając kamienistą ścieżkę za plecami Seren Pedac, wznosiły się wyszczerbione turnie.Ich ośnieżone szczyty lśniły złotym blaskiem w promieniach słońca, którego nie widziała z położonego na południe od przełęczy miejsca, gdzie przystanęła.Wiatr niósł ze sobą odór lodu, utrzymujące się jeszcze tchnienie zimy, woń mroźnego rozkładu.Otuliła się szczelniej futrem i odwróciła, by zobaczyć, jak posuwa się naprzód wędrująca za nią karawana.Trzy wozy o pełnych kołach kołysały się z głośnym skrzypieniem.Wokół nich tłoczyły się grupy rozebranych do pasa Nereków.Ci, którzy szli przed wozami, ciągnęli liny, a podążający za nimi podkładali blokady pod koła, żeby ociężałe wehikuły nie staczały się po ścieżce.W tych wozach, poza innym towarami, znajdowało się dziewięćdziesiąt wlewków żelaza, po trzydzieści w każdym pojeździe.Oczywiście, nie była to sławna letheryjska stal, której sprzedaż za granicę była zabroniona, niemniej jednak był to drugi pod względem jakości dostępny na rynku produkt: hartowana, węglowa stal niemal całkowicie wolna od zanieczyszczeń.Każdy wlewek dorównywał długością górnej kończynie Seren i był od niej dwukrotnie grubszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]