Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Cherryh C J Przybysz
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 2 (2)
- World Without Cancer The Story Of Vitamin b17 G Edward Griffin
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cóż, pewnie masz rację.Och, zabierzmy się wreszcie do pracy.Za dziesięć minut zjawisię lady Lee.Chcę skończyć i nadać na poczcie te faktury.- Pani Fox! Pani Fox?- Tak, Margaret'? - powiedziała Sybil.- O co chodzi?Sybil, pochylona nad stołem, cięła atłas.- Och, pani Fox, to znowu ta lalka.Zaniosłam na dół brązową suknię, tak jak pani mówiła.Talalka siedzi znów za biurkiem.Ja tego nie zrobiłam.%7ładna z nas jej nie dotykała.Niech mipani wierzy, pani Fox, nie zrobiłybyśmy czegoś takiego.Nożyczki w ręku Sybil zjechały trochę w bok.- No i masz - powiedziała ze złością.- Popatrz, co przez ciebie narobiłam.Zresztą, jakoś tonaprawię.Co z tą lalką?- Znów siedzi za biurkiem.Sybil zeszła na dół do przymierzalni.Lalka siedziała za biurkiem, dokładnie tak jak przedtem.- Jesteś bardzo uparta, co? - zwróciła się Sybil do lalki.Wzięła ją bezceremonialnie i odłożyła na sofę.- Tu jest twoje miejsce, moja droga - powiedziała.- Masz tu zostać.Przeszła do drugiego pokoju.- Panno Coombe`?- Tak, Sybil?- Ktoś urządził sobie zabawę.Ta lalka znów siedziała za biurkiem.- Kto według ciebie?- Na pewno któraś z dziewcząt z góry.Pewnie uważa, że jest dowcipna.Oczywiście zaklinająsię, że to nie one.- Która to? Margaret?- Nie, nie sądzę.Czuła się nieswojo opowiadając o lalce.Przypuszczam, że to sprawkarozchichotanej Marlene.- Tak czy inaczej, żart jest bardzo głupi.- Oczywiście, jest.idiotyczny.Jednakże - ciągnęła Sybil ze złością - mam zamiar położyćmu kres.- Ciekawe, jak.- Zobaczy pani - powiedziała Sybil.Tego wieczora przed wyjściem zamknęła przymierzalnię na klucz.- Zamykam drzwi - oświadczyła - i zabieram klucz ze sobą.- Rozumiem - powiedziała z lekkim rozbawieniem Alicja Coombe.- Zaczynasz podejrzewać,że to moja sprawka, prawda? Uważasz, że jestem tak roztargniona, że wchodzę do pokoju,myślę, że piszę za biurkiem, ale zamiast tego biorę lalkę i sadzam na krześle, żeby pisała zamnie.Mam rację? A potem zapominam o wszystkim?- Istnieje taka możliwość - przyznała Sybil.- Chcę się upewnić, że dzisiejszej nocy nie będzieżadnych głupich dowcipów.Następnego ranka pierwszą rzeczą, jaką zrobiła Sybil, zaciskając usta, było otworzenie drzwiprzymierzalni.Wmaszerowała do środka.Na podeście czekała pani Groves ze szczotką iszmatką do kurzu w ręku.Wyglądała na urażoną.- Teraz zobaczymy! - rzuciła Sybil.Zaraz jednak cofnęła się, łapiąc gwałtownie powietrze.Lalka siedziała za biurkiem.- Ooo! - wyrwało się pani Groves.- Niesamowite! Och, pani Fox, strasznie pani blada, jakbyzobaczyła pani ducha.Potrzeba pani kapki czegoś mocniejszego.Może panna Coombe macoś na górze'?- Nic mi nie jest - oświadczyła Sybil.Podeszła do lalki, podniosła ją ostrożnie i wyniosła z pokoju.- Znów ktoś wyciął pani sztuczkę - stwierdziła pani Groves.- Nie wiem, jak się to udało tym razem - powiedziała Sybil powoli.- Wczoraj wieczoremzamknęłam drzwi na klucz.Sama pani wie, że nikt nie mógł wejść.- Może ktoś ma zapasowe klucze? - podsunęła pani Groves.- Nie sądzę.Nigdy wcześniej nie zawracałyśmy sobie głowy zamykaniem tych drzwi.Tostary klucz i mamy tylko ten jeden.- Może jakiś inny będzie pasował, na przykład ten do drzwi naprzeciw?Wypróbowały kolejno wszystkie klucze używane w sklepie, ale żaden nie pasował do zamkaw drzwiach przymierzalni.- To bardzo dziwne, panno Coombe - mówiła Sybil pózniej, kiedy jadły razem lunch.Alicja Coambe wyglądała na zadowoloną.- Moja droga, według mnie to wprost nadzwyczajne - stwierdziła.- Myślę, że powinnyśmynapisać o tym do ludzi zajmujących się badaniami spirytystycznymi.Mogliby kogoś tuprzysłać.Na przykład medium albo kogoś, kto by sprawdził, czy w pokoju nie dzieje się nicniezwykłego.- Wcale się tym pani nie przejmuje - zauważyła Sybil.- W pewnym sensie nawet mi się to podoba - przyznała Alicja.- W moim wieku każdewydarzenie to rozrywka.Ale mimo to - dodała z namysłem - cała sprawa raczej mi się niepodoba.Chodzi mi o to, że ta lalka naprawdę przechodzi samą siebie, prawda?Tego wieczoru Sybil i Alicja Coombe powtórnie zamknęły drzwi do przymierzalni na klucz.- Nadal uważam - powiedziała Sybil - że ktoś urządza sobie dowcipy.Chociaż nie wiem, poco.- Myślisz, że rano znowu będzie siedziała za biurkiem? - spytała Alicja.- Tak - przyznała Sybil.Lecz myliły się.Lalka nie siedziała za biurkiem.Siedziała na parapecie i patrzyła przez oknona ulicę.1 znów wyglądała całkiem naturalnie.- To okropnie głupie, prawda? - powiedziała Alicja, kiedy tego popołudnia zasiadły dopośpiesznej herbaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]