Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Stefanowski Robert Making M
- Duncan Dave Siódmy Miecz 1 Niechętny Szermierz
- CROWLEY Aleister Księga Jogi i Magii
- Chronicles of Nick 2 Invincible Sherrilyn Kenyon
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie znałem Juliena, ale później, tego samego ranka, widziałem jego portret w holu, na ścianie naprzeciw drzwi do biblioteki.Prawdę mówiąc, nie przypuszczam, żeby ktokolwiek z obecnych w sypialni zwracał na mnie najmniejszą uwagę.Pokojówki zaczęły wycierać twarz Mary Beth i przygotowywać wszystko na przyjście kuzynów, którzy chcieli ją zobaczyć ostatni raz.Ktoś zapalał świeże świece.A deszcz; ten deszcz był okropny.Spływał strumieniami po szybach.Następne co sobie przypominam to, jak przepychałem się przez tłum stojących na schodach.Potem znalazłem się w bibliotece, razem z ojcem McKenzie; wypełniałem świadectwo zgonu, a ksiądz siedział na skórzanej kanapie, obok Belle, i próbował ją pocieszyć, mówiąc te wszystkie zwyczajne rzeczy, że jej mama poszła do nieba, i że kiedyś zobaczy ją znowu.Biedna Belle.Ciągle powtarzała: „Nie chcę, żeby szła do nieba.Chcę ją zobaczyć teraz”.Jak ktoś taki jak ona mógłby to zrozumieć?Dopiero, kiedy wychodziłem, zobaczyłem portret Juliena Mayfair i przeżyłem szok, kiedy zrozumiałem, że to właśnie jego widziałem.Właściwie, zdarzyło się wtedy coś naprawdę dziwnego.Byłem tak bardzo wstrząśnięty, zobaczywszy ten wizerunek, że wyrwało mi się na głos: „To jest ten mężczyzna”.Nagle wyczułem czyjąś obecność; ktoś stał w korytarzu i palił papierosa, tak mi się przynajmniej wydaje; i ten człowiek podniósł wzrok, spojrzał najpierw na mnie, potem na wiszący po jego lewej stronie obraz i powiedział, śmiejąc się cicho: „Och, nie, to nie jest «ten mężczyzna».To jest Julien”.Oczywiście, nie zamierzałem się sprzeczać.Nie potrafię sobie wyobrazić, co, według tego człowieka, miałem mieć na myśli.A poza tym w ogóle nie rozumiem, co on chciał powiedzieć, przez to, co powiedział.Po prostu, nie odezwałem się ani słowem.Nie wiem nawet, kto to był.Na pewno jakiś Mayfair, ale nie potrafiłbym powiedzieć niczego ponad to.Opowiedziałem o tym wszystkim Cortlandowi; później, kiedy, jak mi się wydawało, minęło już dosyć czasu.Wcale go to nie strapiło.Wysłuchał mnie uważnie i powiedział, że się cieszy, iż mu o tym powiedziałem.Ale on sam nie dostrzegł w sypialni niczego szczególnego.Niech pan nikomu nie powtarza tej historii.Duchy nie są niczym nadzwyczajnym w Nowym Orleanie, ale lekarze, którzy je widzą, owszem! Nie sądzę, by Cortland był wdzięczny za rozpowszechnianie tej opowieści.Oczywiście, nigdy nie wspomniałem o tym Pierce’owi.Co się tyczy Stelli, to szczerze wątpię, by przejmowała się takim rzeczami.Jeżeli ona w ogóle się czymś przejmuje, to chciałbym wiedzieć, co to jest.»Niewątpliwie mamy tu do czynienia z kolejnym pojawieniem się Lashera; nie możemy jednak odejść od tej barwnej i godnej uwagi historii, nie przedyskutowawszy uprzednio dziwnej wymiany zdań, która miała, miejsce w drzwiach biblioteki.Co miał na myśli ów kuzyn Mayfair, kiedy powiedział: „Och nie, to nie jest ten mężczyzna”? Czy błędnie sądził, że doktor myśli o Lasherze? I czy owa uwaga wymknęła mu się, zanim zdał sobie sprawę, że rozmawia z obcym? A jeśli tak, to czy to oznacza, iż członkowie rodziny Mayfairów wiedzieli wszystko o „owym mężczyźnie” i mieli zwyczaj o nim rozmawiać? Być może właśnie tak było.Pogrzeb Mary Beth był wydarzeniem niezwykłych rozmiarów, podobnie jak przed dwudziestu sześciu laty jej ślub.Pełną relację na ten temat zawdzięczamy właścicielowi zakładu pogrzebowego, Davidowi O’Brienowi.Rok później przeszedł on na emeryturę, przekazując przedsiębiorstwo swojemu siostrzeńcowi, Redowi Loniganowi, od którego rodziny otrzymaliśmy od tamtej pory wiele cennych świadectw.Również rodzinna legenda opowiada o tym wydarzeniu; doszły do nas też plotki pań z kółka parafialnego, które uczestniczyły w ceremonii.Obgadywały i krytykowały Mayfairów bez żadnych skrupułów.Wszyscy zgodnie twierdzą, że Daniel McIntyre nie dotrwał do końca ceremonii.Carlotta zabrała go do domu jeszcze w czasie mszy; zdążyła wrócić, zanim żałobnicy opuścili kościół.Na cmentarzu Lafayette wygłoszono kilka krótkich przemówień nad trumną.Pierce Mayfair mówił o Mary Beth, jako o wspaniałym, mądrym doradcy; Cortland wychwalał jej miłość do rodziny i wspaniałomyślność wobec wszystkich.A Barclay powiedział, iż nikt nie zdoła zastąpić Mary Beth i że ci, którzy ją znali i kochali, będą ją zawsze pamiętać.Lionel miał pełne ręce roboty, pocieszając zrozpaczoną Belle i płaczącą Millie Dear
[ Pobierz całość w formacie PDF ]