Podobne
- Strona startowa
- Cameron Christian Tyran 1 Tyran
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Wolfe Gene Miecz Liktora (SCAN dal 1075)
- Agata Christie Tajemnica Wawrzynow
- Joanna Chmielewska (Nie)boszczyk Maz M5HCOKU43TCUX
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawsze zdawała się optymistycznie na los i liczyła na szczęśliwy przypadek.- Tak.- powiedziała, zwlekając z konkretną odpowiedzią.- Nie jestem pewna.- Potrzebny jest w okręgowej policji - wyjaśnił Richard.- Muszę wpisać do rejestru pani nazwisko, wiek, znaki szczególne itp.Wie pani, wszystkie dane.Nie mamy pani paszportu, powinniśmy posłać im pani nazwisko i całą resztę.Właśnie, jak brzmi pani nazwisko? Znam tylko pani imię.Victoria z całą mocą wzięła się w garść.- Niech pan nie żartuje - powiedziała.- Zna pan moje nazwisko równie dobrze jak ja.- To się niezupełnie zgadza - powiedział Richard.I uśmiechnął się z pewnym okrucieństwem.- Ja znam pani nazwisko, to pani go nie zna.I spojrzał na nią uważnie.- Oczywiście, że znam moje własne nazwisko - warknęła Victoria.- Więc proszę mi je podać, zaraz.Jego glos stał się naraz twardy i ostry.- Nie ma po co kłamać - powiedział.- Zabawa skończona.Była pani bardzo sprytna.Naczytała się pani książek, rzucała pani wymownymi cytatami, ale takiej gry nie da się prowadzić na dłuższą metę.Zastawiłem na panią sidła, dała się pani w nie złapać.Powiedziałem jakąś ewidentną bzdurę, a pani się dała na nią nabrać.- Urwał na chwilę.-Pani nie jest Venetią Savile.Kim pani jest?- Powiedziałam panu za pierwszym razem - odparła.-Jestem Victoria Jones.- Siostrzenica doktora Pauncefoot Jonesa?- Nie jestem jego siostrzenicą, ale nazywam się Jones.- Naopowiadała mi pani wiele innych rzeczy.- Tak.To wszystko prawda! Ale od razu wiedziałam, że mi pan nie wierzy.To mnie doprowadzało do szału, bo choć czasami kłamię, nawet dość często, to, co panu mówiłam, nie jest kłamstwem.Powiedziałam, że nazywam się Pauncefoot Jones, bo wydawało mi się, że tak będzie lepiej, już to wcześniej mówiłam i zawsze robiło to świetne wrażenie.Skąd mogłam wiedzieć, że pan się tutaj wybiera?- Tak, to musiał być dla pani lekki szok - stwierdził ponuro Richard.- Świetnie to pani zniosła, z lodowatym spokojem.- Ale tylko na zewnątrz - zaprotestowała Victoria.-W środku cała się trzęsłam.Wiedziałam, że muszę poczekać z wyjaśnieniami do przyjazdu na miejsce, przynajmniej będę bezpieczna.- Bezpieczna? - zastanowił się Richard.- Niech mi pani szczerze powie, Victorio, czy ta pani bajka o chloroformie jest prawdziwa?- Przysięgam, że to prawda.Gdybym chciała bujać, opowiedziałabym znacznie lepszą historyjkę i w lepszym wykonaniu.- Poznałem panią trochę, i, rzeczywiście, to się zgadza.Ale przyzna pani, że w pierwszej chwili ta opowieść brzmiała zupełnie nieprawdopodobnie.- Teraz zmienił pan zdanie.Dlaczego?- Bo, jak sama pani mówiła, zamieszana jest pani w sprawę śmierci Carmichaela, więc może to i prawda.- Od tego wszystko się zaczęło.- Powinna mi pani o tym opowiedzieć.Victoria spojrzała na niego twardym wzrokiem.- Zastanawiam się - powiedziała - czy mogę panu ufać.- Stawia pani sprawę na głowie.Przecież to ja mogę mieć podejrzenia, że przyjechała tu pani pod fałszywymnazwiskiem, żeby wyciągnąć informacje ode mnie.I może właśnie to pani robi.- To znaczy, że wie pan coś o Carmichaelu, czym Oni będą zainteresowani?- Co za Oni?- Nie ma rady, muszę panu wszystko opowiedzieć -westchnęła Victoria.- Nie widzę innego wyjścia.Jeżeli jest pan jednym z Nich, i tak pan wie, więc wszystko jedno.Opowiedziała o nocy, kiedy zginął Carmichael, o rozmowie z Dakinem, podróży do Basry, pracy w Gałązce Oliwnej, wrogości Catherine, o doktorze Rathbonie i jego ostrzeżeniu, o ostatnich wydarzeniach, łącznie z tajemniczą sprawą ufarbowania włosów.Pominęła tylko czerwony szalik i madame Defarge.- Doktor Rathbone? - Richard drgnął na dźwięk tego nazwiska.- Myśli pani, że on ma z tym coś wspólnego? Stoi za tym? Dziewczyno, to nie byle kto.Znany jest na całym świecie.Subskrypcje na jego artykuły napływają jedne po drugich.- Czy rzeczywiście jest taki, jak się o nim mówi? - spytała Victoria.- Zawsze uważałem go za pompatycznego osła - powiedział Richard w zamyśleniu.- Pod taką przykrywką łatwo mu się maskować.- Tak, tak.Być może.Kim jest Lefarge, o którego mnie pani kiedyś pytała?- Nieważne.Jest jeszcze Anna Scheele - dodała.- Anna Scheele? Pierwszy raz słyszę.- To ktoś ważny - stwierdziła Victoria.- Ale nie wiem, na czym jej ważność polega.To wszystko takie pogmatwane.- Niech mi pani jeszcze raz powie, kto panią w to wciągnął?- Edw.to znaczy pan Dakin.Pracuje, zdaje się, w koncernie naftowym.- Taki przygarbiony facet o zmęczonej twarzy, jakby pustej w środku?- Tak, ale tylko pozornie.Mam na myśli pustkę.- On przypadkiem nie pije?- Tak mówią.To chyba nieprawda.Richard założył ręce do tyłu i spojrzał na Victorię.- Phillipps Oppenheim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]