Podobne
- Strona startowa
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Ożarowski Aleksander Rosliny lecznicze i ich praktyczne zastosowanie
- Appian z Aleksandrii Historia Rzymska I XII
- Kroger Aleksander Ekspedycja Mikro (2)
- Aleksander Kondratow Zaginione cywilizacje
- Prus Lalka II
- Nancy Kress Hiszpanscy Zebracy (2)
- Hobb Robin Misja blazna
- Hogan James P Najazd z przeszlosci
- Simak Clifford D W pulapce czasu (SCAN dal 1141)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z początku bardzo powoli, apózniej coraz szybciej unosił się wzdłuż pałacowego muru iwreszcie dosięgał dachu.Przed oczami przesuwały sięznajome gniazda jaskółek.Jeszcze wyżej!.Daleko w dolerozpościerały się przed nim niezmierzone połacie kraju, któryjest piękny jak marzenie senne.Ariel wznosił ręce, wpatrzonyw księżyc i granatową głębię nieba, na którym migotałygwiazdy, a potem przenosił wzrok na kwitnącą w dole ziemię.Pod nim bielała wstęga muru, który otaczał posiadłości radży.Pałace, oglądane z tej wysokości, traciły swój wspaniaływygląd, a ich dachy upodabniały się do sterty fantastycznychowoców o dziwacznych kształtach.Dalej ciągnęły się lasy,wśród których zagubiła się uboga chatka Lality.Jeśli sięwzniesie troszeczkę wyżej, z pewnością zobaczy drogę wśródlasów i staw, który oddzielało od chaty niewielkie poletko. Lalito! zawołał pewnego razu Ariel na cały głos.Znajdował się na takiej wysokości, że z pewnością nikt zziemi nie mógł go usłyszeć.Zapomniawszy o danej radży obietnicy i nawet o tym, żemoże być obserwowany, Ariel poszybował ponad lasem,kierując się ku temu miejscu, w którym zostało jego serce.Chatę Nizmata odnalazł bez trudu.W oknach było ciemno.Lalita i staruszek spali wewnątrz, w izbie, a Szarad nawerandzie.Ariel odczuł przemożne pragnienie przypaść dołoża uratowanego przez siebie dziecka, obudzić je.Nie,jeszcze nie teraz.Wywoła to popłoch w pałacu i tym razemmoże nie uda mu się umknąć prześladowaniom Peartha.Ariel westchnął głęboko, delikatnie ucałował śpiącegoSzarada w głowę.Rozejrzał się dokoła, podleciał do drzewamango, zerwał parę owoców i ułożył je obok posłaniaSzarada.Potem pożegnał się w myślach z bliskimi i wyruszyłw drogę powrotną. Wrócił jednak! Szkoda. mruknął Mohita, czatujący napłaskim dachu niewielkiego pałacyku, w którym mieszkał zeswoją rodziną. No, ale tak czy owak Ariel nie dotrzymujedanego słowa i lata gdzieś po nocach.A to mi wystarczy!"Rozdział dwudziesty czwartyBURZA W PAAACUMohita wybrał moment, kiedy Ariel znajdował się wkomnacie rani Szjamy, a radża był szczególnie czymśzdenerwowany, i przystąpił do dzieła.Krygując się i wzdychając z obłudą, zapewniał radżę, żenikogo nie oskarża i niczego nie sugeruje, chociaż obowiązekwiernego sługi nakazuje mu otworzyć oczy pana i władcy napewne rzeczy, które dzieją się w pałacu, a które jemu,Mohicie, nie bardzo przypadły do gustu.Może nie ma w nichnic złego, mimo to nie można przejść nad niektórymisprawami do porządku dziennego.Tu Mohita zaczął przedstawiać różne fakty, opatrując jepełnym zastrzeżeń komentarzem.Najpierw opowiedział radży o Arielu o prezentach, któredarowuje sługom, o jego podejrzanych konszachtach zpariasami i nocnych wyprawach powietrznych.Potem,zachowując ostrożność w doborze słów, zaczął mówić opostępowaniu rani Szjamy.Zobaczywszy go po raz pierwszy, rani uznała, że Ariel jestnadzwyczaj przystojny.Bo czyż nie powiedziała tego na głos?I czyż z miejsca co za nadzwyczajna troskliwość! niezapytała go, czy nie jest głodny? Gdy Ariel przelatywał przezkomnaty pałacowe i sypał z góry kwiaty, najpiękniejsze różespadały na kolana Szjamy.Czy była to jedynie oznakaszacunku ze strony Ariela? I czy tylko szacunku? Jakieuczucia kierowały Szjamą, gdy chwytała te kwiaty wpowietrzu i podnosiła do twarzy czy może nawet do ust? Imoże po to, aby je całować?! A jaki zachwyt malował się najej twarzy, gdy obserwowała latającego młodzieńca! Jakimiała wyraz oczu! Radża nie zauważył tego wszystkiego, alecóż, jest zaślepiony w Arielu.Lecz oczy Mohity widząwszystko.,.I czyż rani Szjama nie wręczyła Arielowi kwiatuosobiście, w momencie gdy ten piękny młodzian wzlatywał kukopule na dachu pałacu? Ariel zachował kwiat otrzymany odrani.Ariel zbyt często przebywa w towarzystwie sług pałacowych.Nie wiadomo, czy nie przygotowuje jakiego spisku i czy raniSzjama nie sprzyja tym zamiarom.A kto wie, czy sama niebierze w nim udziału, nastając na życie swego władcy?Ostatnio rani i Ariel spotykają się nader często, i wcale się ztym nie kryją, jakby dla podkreślenia, że rani nie dba o swojącześć i honor kobiety i o dobre imię swojego wysokopostawionego małżonka.Ariel odwiedza zenan, który wedługprawa powinien być niedostępny dla obcych.Radży krew uderzyła do głowy.Jego ciemne oblicze przybrałoodcień fioletu. To kłamstwo! zawołał chrypliwym głosem. Stawkąw tej grze jest twoja głowa, Mohito! Cóż znaczy moja głowa, gdy chodzi o honor pana mojejduszy! Udaj się na pokoje rani Szjamy, o panie, a przekonaszsię osobiście, że nie kłamię! Może ci sprawi przyjemność, gdyusłyszysz, jak gruchają z Arielem, niby para zakochanychgołąbków, czy też szykują, niewdzięcznicy, spisek przeciwtwojej osobie!Radża wstał z miejsca, targany wzbierającym w nim gniewem.Nogi uginały się pod nim, twarz wykrzywiał skurcz wyglądała strasznie, jakby niewidzialne błyskawice oświetlałyją niebieskawym płomieniem.Miotany wściekłością i żądzązemsty, skierował się do pokojów rani Szjamy.Mohita szedłza nim krok w krok.Radża uchylił zasłonę.Szjama i Ariel siedzieli na poduszkach przy wychodzącym nabalkon oknie.Przed nimi na niskim stoliczku z laki stała złotataca z owocami.Ariel coś opowiadał, Szjama słuchała zzainteresowaniem, nie spuszczając oczu z jego twarzy.Powietrzem wstrząsnął gardłowy okrzyk.Ariel i Szjama,przestraszeni, obrócili głowy ku wejściu i zobaczyli radżę.Radżkumar skoczył na Ariela jak tygrys, przewrócił go napoduszki i chwycił za gardło.Szjama rzuciła się ku mężowi.Mohita zagwizdał wszystko miał już przygotowanezawczasu.Do komnaty wpadli słudzy. Związać mi niewdzięcznika i jawnogrzesznicę! rozkazałim radża. Ariela do wieży, a tę niegodziwą wtrącić dolochu!Radża chciał powiedzieć, że Ariela należy wrzucić dopodziemi, a Szjamę umieścić w wieży, lecz w gniewiedopuścił się przejęzyczenia, Mohita zwrócił na ten błąd uwagęi chciał go naprawić. Czy dobrze ciebie zrozumiałem, mój władco? spytał.Radży przyszło do głowy, że Mohita pragnie stanąć w obronierani, i krzyknął: Wykonać, co powiedziałem!Mohita ugryzł się w język i wycofał.Szjama wyprostowała się.Była blada, oczy pałały jejgniewem. Nikczemniku! zawołała, patrząc na męża z pogardą.Następnie podbiegła do Mohity i wymierzyła mu policzek.Nędznik!Słudzy stali niezdecydowani, bojąc się dotknąć małżonkiradży; kilkoro z nich na dany przez Mohitę znak podeszło doAriela
[ Pobierz całość w formacie PDF ]