Podobne
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- Reichs Kathy Dzien smierci (2)
- Jan Chryzostom Pasek Pamietniki (2)
- Clancy Tom Suma wszystkich strachow t.2
- Morrell Dav
- Dav
- Chmielewska Joanna Szajka bez konca
- Desmond Bagley List Vivero
- King Stephen Talizman
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To co mu tutaj zaświtało, nie było tylkofizyką: była to kompletnie nowa filozofia bytu, wynikająca z interpretacji fizycznej.W chirońskim umyśle nie było miejsca dla odmalowanego przez wcześniejszepokolenie ziemskich myślicieli ponurego obrazu wszechświata, zrodzonego przez wyjątkowywypadek w przyrodzie, przez chwilę migoczącego jak iskra w ciemności nocy, by rozpłynąćsię w nieskończoności i zamarznąć w lodowatym paraliżu rosnącej, nieubłaganej entropii.DlaChirończyka wszechświat był tylko jednym atomem prawdopodobnie nieskończonegoKosmosu bratnich wszechświatów, z których każdy współistniał w każdym punkcieprzestrzeni z pradomeną, jaka spłodziła jego rodzinę z rozrzutnością letniej chmury burzowej,siejącej kroplami deszczu.Poprzez to prazródło każdy wszechświat mógł się sprząc z każdyminnym wszechświatem, sprzęgając się zaś z samym zródłem każdy jak to wykazałodoświadczenie z wytwarzaniem antymaterii mógł być podtrzymywany, żywiony izaopatrywany z nieograniczonej i nieskończonej hiperdomeny, tak ogromnej i niewyobrażal-nej, że wszystko co istniało, od bakterii do najdalszych kwazarów, było ledwie cieniem jejnajdrobniejszego pytka.Pernak wstał od biurka, przy którym pracował, i podszedł do okna, by popatrzeć w dółna trawniki między dwoma frontowymi blokami, tworzącymi skrzydła budynku.Pojawiałosię coraz więcej pracowników i studentów, niektórzy odpoczywali rozwaleni na słońcu, innitu i tam, korzystając ze zbliżającej się przerwy południowej zabawiali się sportemzespołowym.Pernak był przyczajony do życia wśród ludzi, odczuwających własnąznikomość i lęk wobec wszechświata, który postrzegali jako zimny i pusty, zdominowanyprzez siły rozkładu, gnicia i na koniec - śmierci; świata, w którym kruche dziwactwo, zwaneżyciem, może niepewnie i przez krótką chwilę czepiać się kalekiej egzystencji, nie mającejprawomocnie przysługującego miejsca w porządku rzeczy.Nauka sięgnęła do początkówwszystkiego, co można było pojąć, i taką ponurą odpowiedz znalazła tam wypisaną.W przeciwieństwie do tego Chirończyk widział bogaty, jasny, pulsujący wszechświat,przejawiający na każdym poziomie strukturalnym i w każdej skali wielkości tę samąnieodpartą siłę samoorganizującej się, samoporządkującej ewolucji, która zbudowała zplazmy atomy, z atomów molekuły, pózniej samo życie, a dalej najwyższe zjawisko: umysł iwszystko, co umysł mógł stworzyć.Słabiutkie zmarszczki, biegnące pod prąd ewolucji, byłytak niezdolne do jej zatrzymania, jak lekki wietrzyk do odwrócenia biegu rzeki.Przyszłośćobiecywała nowe horyzonty, otwierające się bez kresu na wiecznie rozszerzające siękrajobrazy coraz bogatszej wiedzy, nieprawdopodobnych zasobów i nieograniczonych per-spektyw.Bo sięgnąwszy do początków wszystkiego, co można pojąć, Chirończycy zaledwiezaczynali się uczyć.I dlatego odrzucali złowrogą wiarę w nieuchronność poddania się ostatecznejuniwersalnej stagnacji i rozpadowi.Tak jak organizm umierał i rozkładał się z brakupożywienia lub miasto opuszczone przez swych budowniczych rozpadało się w proch,entropia rosła tylko w zamkniętych systemach, izolowanych od zródeł energii i życia.Alewszechświat Chirończyków nie był już zamkniętym systemem.Jak sadzonka zakorzeniona wglebie i kąpiąca się w wodzie i promieniach słońca, jak komórka jajowa w łonie, dzieląca się iróżnicująca, był on kwitnącym, rosnącym organizmem otwartym systemem, karmionym zniewyczerpanego zródła.A dla takiego organizmu prawem uniwersalnym jest życie - nie śmierć.Dziwne było, że zrozumienie, iż zaczyna przyswajać sobie chirońskie oddanie siężyciu, zaniepokoiło Pernaka.Zaniepokoiło, bo im więcej dowiadywał się o ich historii izwyczajach, tym bardziej rozumiał jak nieustępliwie i zaciekle bronić będą swej wolności, bydać wyraz temu oddaniu.Bronili jej indywidualnie i nie mógł sobie wyobrazić, by zbiorowonie bronili jej z taką samą determinacją.Od przeszło dwudziestu lat wiedzieli, że MayflowerII się zbliża, a pod powłoką dobrodusznej swobody bynajmniej nie byli bierną i pokorną rasą,która powierzyłaby swą przyszłość przypadkowi i apelom do lepszych stron natury innychludzi.Byli realistami, a Pernak był przekonany, iż przygotowali się na najgorsze, co sytuacjamogła przynieść.Choć nikt nie wspominał mu o jakimkolwiek uzbrojeniu, z tego co zaczynałwiedzieć o poziomie chirońskiej nauki, ich środki przeciwstawiania się złu, mogły być zaistebardzo potężne.Był spokojny, że Chirończycy nigdy nie sprowokują pierwsi działań wojennych,ponieważ nie żywili lęku przed Ziemianami i chętnie ich przyjęli, czego w pełni dowodziłowszystko, co zdarzyło się po przybyciu statku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]