Podobne
- Strona startowa
- Christie Agatha Rendez vous ze smiercia
- Harry Harrison Planeta Smierci 4 (rtf)
- Harrison Harry Planeta Smierci 4 v 1.1
- Anne McCaffrey Sen jak smierc (2)
- Watson Ian Lowca Smierci
- Harry Harrison Planeta Smierci 4
- Ukryta smierc Nora Roberts
- Rendez vous ze smiercia v10
- Schopenhauer Metafizyka zycia i smierci (2)
- Christie Agatha Zakonczeniem jest smierc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ma to jak być swoim własnym szefem.- Ile małp żyje na wyspie?- Teraz jakieś cztery tysiące pięćset.- Do kogo należą?- Do FDA, czyli urzędu federalnego sprawującego kontrolę nad jakością żywności i lekarstw.Moja firma jest właścicielem wyspy i zarządza zwierzętami.- Skąd pochodzą?- Zostały sprowadzone na wyspę Murtry z kolonu badawczej w Puerto Rico.Razem z twoją mamą tam pracowaliśmy, chyba jeszcze w epoce brązu! Pochodzą z Indii.To są rezusy.- Macaca mulatta.- Katy wymówiła rodzaj i gatunek melodyjnym, jednostajnie wznoszącym się i opadającym głosem.- Bardzo dobrze.A skąd znasz taksonomię naczelnych?- Specjalizuję się w psychologii.Rezusy są obiektem wielu badań, jak pan sam pewnie wie.Sam miał to właśnie skomentować, kiedy nadeszła kelnerka z talerzami smażonych małży i ostryg, gotowanych krewetek, chleba z mąki kukurydzianej i surówki z białej kapusty.Pochłonęło nas polewanie potraw sosem, i wyciskanie soku z cytryn i obieranie krewetek.- Do czego te małpy są używane?- Populacja na Murtry to kolonia hodowlana.Niektóre roczniaki są zabierane i wysyłane do FDA, ale jeżeli osobnik nie jest schwytany, zanim osiągnie odpowiednią wagę ciała, zostaje tam na całe życie.Małpi raj.- Co tam jeszcze jest? - Mojej córce jedzenie i mówienie w tym samym momencie nie sprawiało najmniejszej trudności.- Niewiele.Małpy chodzą sobie, gdzie chcą.Zakładają swoje własne społeczności i mają swoje własne zasady.Są miejsca dokarmiania i zagrody, gdzie małpy są łapane, ale poza obozem wyspa należy do nich.- Jakim obozem?- Tak nazywamy teren przy doku.Jest tam stacja terenowa, mała klinika weterynaryjna, przeważnie dla nagłych wypadków, szopa na jedzenie dla małp i przyczepa kempingowa dla studentów i badaczy.Zanurzył ostrygę w sosie koktajlowym, odchylił głowę do tyłu i włożył sobie smakołyk do ust.- W dziewiętnastym wieku na wyspie była plantacja.- Do brody przyczepiły mu się małe, czerwone drobinki.- Należała do rodziny Murtry.Stąd wzięła się nazwa wyspy.- Kto tam może pojechać? - Katy obrała kolejną krewetkę.- Absolutnie nikt.Małpy są wolne od wszelkich wirusów i warte kupę forsy.Każdy, absolutnie każdy, kto postawi nogę na wyspie, przechodzi przez moje ręce i musi mieć mnóstwo szczepień, między innymi test na gruźlicę wykonany nie dawniej niż sześć miesięcy temu.Sam spojrzał na mnie pytająco, a ja kiwnęłam głową.- Nie sądziłam, że gruźlica jest nadal taka groźna.- Dla człowieka.Ale małpki są bardzo wrażliwe na gruźlicę.Wybuch epidemii w mgnieniu oka zniszczyłby całą kolonię.Katy zwróciła się do mnie.- Twoi studenci też musieli się szczepić?- Za każdym razem.Na samym początku mojej pracy, nim zainteresowała mnie antropologia i sądowa, w zakres moich badań nad starzeniem się szkieletu wchodziła praca z małpami.Prowadziłam wtedy zajęcia z prymatologii na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Charlotte i szkołę terenową na wyspie Murtry.Przez czternaście lat jeździłam tam ze studentami.- Hm - Katy połknęła małża.- Ciekawie się zapowiada.Następnego dnia o wpół do ósmej rano staliśmy w doku na północnym krańcu Lady's Island, nie mogąc się doczekać wyjazdu na Murtry.Jechaliśmy tutaj jak przez terrarium.Wszędzie utrzymywała się gęsta mgła, zacierająca kształty i sprawiając, że świat stał się nieco nieczytelny.Z miejsca, gdzie staliśmy, do Murtry było mniej niż tysiąc pięćset metrów, ale mgła znacznie ograniczała widoczność.Gdzieś obok nas przestraszony ibis wzbił się w powietrze, ciągnąc za sobą długie, chude nogi.Przybyli ludzie załadowywali dwie otwarte łodzie.Wkrótce skończyli i odbili.Katy i ja popijałyśmy kawę oczekując na sygnał od Sama.Wreszcie zagwizdał i przywołał nas gestem.Zgniecione kubki styropianowe wrzuciłyśmy do beczki po benzynie pełniącej funkcję kubła na śmieci i pośpiesznie zeszłyśmy na niższy pomost.Sam pomógł nam wejść na pokład, odwiązał linę i wskoczył.Skinął człowiekowi przy kole sterowym i wpłynęliśmy w małą zatoczkę.- Jak długo będziemy płynąć? - zapytała Sama Katy.- Jest przypływ, więc przepłyniemy Parrot Creek, potem zatoczką z tyłu i przetniemy bagna.Nie powinno nam to zająć więcej niż czterdzieści minut.Katy siadła po turecku na pokładzie.- Lepiej wstań i oprzyj się - zasugerował Sam.- Kiedy Joey zmniejsza obroty silnika, ta łódź skacze.Wtedy nieźle trzęsie.Moja córka wstała i Sam podał jej linę.- Trzymaj się tego.Chcesz kamizelkę ratunkową?Katy potrząsnęła głową.Sam spojrzał na mnie.- Ona świetnie pływa - zapewniłam go.Właśnie w tym momencie Joey zapuścił silnik i łódź skoczyła.Pruliśmy przez otwartą wodę, wiatr rozwiewał włosy i ubranie i porywał słowa z ust W pewnej chwili Katy poklepała Sama po ramieniu i wskazała boję.- Sieć na kraby - krzyknął.Kawałek dalej pokazał jej gniazdo rybołowa na znaku kanałowym.Katy energicznie skinęła głową.Wkrótce potem wpłynęliśmy na bagna.Joey, stając na rozstawionych nogach, z oczami utkwionymi przed sobą, kręcił kołem, prowadząc łódź przez wąskie wstążki wody.Nigdzie nie było więcej niż trzy metry wolnej przestrzeni.Czasami pochylaliśmy się w lewo, potem w prawo, manewrując po tafli i zalewając trawy po obu stronach fontannami wody.Katy i ja trzymałyśmy się łodzi i siebie nawzajem, nasze ciała wstrząsane były siłą odśrodkową przy ostrzejszych zakrętach, a my śmiałyśmy się i podobała nam się i prędkość, i krajobrazy.Zawsze kochałam wyspę Murtry, ale chyba jeszcze bardziej docieranie na miejsce.Kiedy dotarliśmy do celu, mgła już opadła.Słońce zalewało dok i znak wejścia na wyspę.Wietrzyk poruszał gałęziami drzew, których liście rzucały drgające cienie na napis: WŁASNOŚĆ RZĄDOWA.NIE WCHODZIĆ ZAKAZ WSTĘPU.Kiedy rozładowano łodzie i wszyscy zeszli z pokładu, Sam przedstawił ludziom Katy.Ja znałam większość z nich, choć dostrzegłam kilka nowych twarzy.Joey został zatrudniony dwa lata wcześniej.Fred i Hank byli tu od lat.Przedstawiając ekipę, Sam krótko opisał operację.Joey, Larry, Tommy i Fred byli technikami, do ich codziennych obowiązków należało utrzymywanie dobrych warunków i transport zaopatrzenia.Malowali i reperowali, czyścili zagrody i miejsca dokarmiania i pilnowali, by zwierzęta miały zawsze wodę i pokarm.Jane, Chris i Hank, bardziej zaangażowani w badania, obserwowali grupy pozyskując rozmaite dane.- Jakie? - zainteresowała się Katy.- Ciąże, narodziny, śmierci, problemy zdrowotne.Nieustannie obserwujemy populację.Prowadzimy też badania.Jane skupia się nad serotoniną.Codziennie obserwuje i zapisuje różne typy zachowań, które małpy są bardziej agresywne, bardziej impulsywne.Następnie porównujemy dane z poziomami serotoniny.Patrzymy też na ich miejsca w społeczności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]