Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (2)
- Salvatore Robert Tom 04 Droga do switu
- Christie Ahatha Dom nad kanalem (2)
- Feliks W. Kres Pieklo i szpada (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obaj Arabowie dokładnie namydlili ręce i uważnie sprawdzili, czy na ich ubraniach nie znać śladów krwi.Na szczęście krwi nie było.- Co się stanie z motelem po wybuchu? - zapytał Kati.- W tej odległości? Kula ognista nie ogarnie go, ale.- Hosni podszedł do okna i odrobinę uchylił zasłonę.Na horyzoncie majaczył stadion, którego nie przesłaniały żadne przeszkody.- Impuls termiczny zapali budynki, a fala uderzeniowa rozwali je do reszty.Cały motel zniknie.- Na pewno?- Sto procent.Wiadomo z góry, jakie będą skutki bomby.- To dobrze.- Kati zlikwidował wszystkie dokumenty i bilety, którymi się posługiwali z Hosnim do tej pory.Czekała ich kontrola celna, więc dosyć już było kuszenia losu.Zbędne dokumenty wyrzucili do kubła.Hosni zaniósł walizki do samochodu.Jeszcze raz rozejrzeli się po wnętrzu.Kati wsiadł, Hosni po raz ostatni zamknął drzwi i zawiesił na klamce wywieszkę “nie przeszkadzać”.Droga na lotnisko była krótka, ich samolot odlatywał zaś za dwie godziny.Rozległy parking zapełniał się w coraz szybszym tempie.Trzy godziny przed rozpoczęciem meczu sekcja dla notabli była już pełna, ku wielkiemu zaskoczeniu Dawkinsa.Na płycie stadionu rozpoczęły się przedmeczowe pokazy.Policjant widział ze swojego posterunku ekipę telewizyjną, która krążyła po parkingu z przenośną kamerą i robiła wywiady z kibicami Wikingów.Przybysze z Minnesoty zmienili połowę ogromnego placu w improwizowany karnawał.W niebo ulatywała para z przenośnych rożnów.Dawkins wiedział, że kibice Wikingów mają trochę nie po kolei, ale to, co wyczyniali, przechodziło wszelkie wyobrażenia.Zamiast marznąć na placu, mogli przecież wejść na stadion, gdzie czekały na nich najrozmaitsze napitki i jedzenie, rozsiąść się w hali o temperaturze dwudziestu stopni na wyściełanych siedzeniach, ale nic z tego.Woleli pokazać światu, jacy są twardzi na powietrzu, gdzie temperatura nie przekraczała minus czternastu stopni Celsjusza.Dawkins był narciarzem i jeszcze w szkole zarabiał na życie, patrolując stoki narciarskie w Aspen jako ratownik górski.Wiedział więc, co to mróz i cenił sobie ciepło.Na mroźny powiew nie ma żadnej rady.Powietrze i wiatr nie zwracały uwagi na to, że człowiek zamarza.- Jak leci, Pete? Dawkins odwrócił się.- Bez problemów, sierżancie.Odkreśliłem już wszystkich z listy.- Tak? To biegnij do środka, zagrzej się trochę.Za wejściem, koło portierni, dostaniesz kawy.Ja cię tymczasem zastąpię.- Dzięki.- Dawkins wiedział, że czegoś mu brakuje.Przez cały mecz miał za zadanie patrolować plac, upewniając się, że nikt niczego nie kradnie z samochodów.Również tajniacy mieli przykazane wypatrywać kieszonkowców i koników biletowych, lecz większość funkcjonariuszy przebywała w obrębie stadionu i mogła oglądać grę.Dawkins musiał się.zadowolić małym radiem.Pomyślał, że takie już jego szczęście; w policji służył niecałe trzy lata, więc nadal uważano go nieomal za rekruta.Młody policjant wspiął się po pochyłości w kierunku wejścia na stadion, mijając furgonetkę ABC, którą przedtem wpuścił.Zajrzał do środka i dostrzegł kopiarkę do kaset firmy Sony.Ciekawe, nie wyglądała na podłączoną do żadnego urządzenia.Policjant nie wiedział, gdzie podziali się obaj technicy z furgonu, ale kawa kusiła go zbyt mocno, by się przejmować drobiazgami.Nawet polipropylenowa bielizna przestaje w pewnej chwili wystarczać.Dawkins dawno nie był równie zmarznięty.Kati i Hosni zwrócili samochód w agencji, od której wynajął go Russell i wzięli stamtąd darmowy autobus do hali odlotów.Oddali walizki na bagaż i powędrowali w stronę tablicy świetlnej.Okazało się, że MD-80 linii American do Dallas-Fort Worth ma opóźnienie.W Teksasie zerwała się śnieżyca, jak wyjaśniła recepcjonistka.Zawieja, która przeszła nad Denver poprzedniej nocy, kompletnie oblodziła pasy startowe w Dallas.- Musimy zdążyć na połączenie do Meksyku.Może da się polecieć przez inne miasto? - zapytał Hosni.- Owszem, o tej samej godzinie co “Dallas” odlatuje samolot do Miami.Mogę panom zarezerwować połączenie z Miami do Meksyku.- urzędniczka wystukała coś szybko na klawiaturze komputera.– Godzina przesiadki.Nic nie szkodzi, do Meksyku przylecą panowie tylko piętnaście minut później.- Czy moglibyśmy wykupić te bilety? Musimy zdążyć na ten lot.- Do Miami i z Miami do Meksyku?- Tak.Przepraszam, że to taki kłopot.- Ależ nie ma za co.- Młoda urzędniczka uśmiechnęła się do ekranu komputera.Hosni nie był pewien, czy uda jej się przeżyć eksplozję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]