Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- dickens charles ciężkie czasy
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak właśnie brzmiała odpowiedź na jego wątpliwości.Nagabywanie pracującej osoby mogłoby stanowić zbyt jawne naruszenie procedury.Dodger czekał więc, aż pojawił się osobnik przypominający wyglądem posłańca.Przeciął drogę służącemu i zatrzymał go na moment, aby dowiedzieć się dokąd zmierza.Słyszał swój własny głos, pytający o kierunek.Narzucona sceneria znowu zmieniła jego komendy na działania, które pasowały do otoczenia.Zaczął rozumieć mechanizmy tej gry.Szedł tak od sługi do sługi, każdy następny nosił bardziej wykwintne ubranie od poprzednika.Mijał szczeble zamkowej hierarchii aż do momentu, kiedy stanął przed marszałkiem dworu.Dodger czuł zadowolenie.Marszałek był zarządcą zamku, odpowiedzialnym za wszystko, co wiązało się z jego utrzymaniem.Podejrzewał, że dostał się do głównego banku danych.W odróżnieniu od innych konstruktów, ten tutaj - postawny, czarnowłosy mężczyzna, ubrany w futrzany płaszcz, okrywający jego bogate szaty - przemówił zanim nawet Dodger zdążył odezwać się słowem.- Dzień dobry, rycerzu.Jestem do twych usług, za wyjątkiem tych, które będą kłócić się z powinnościami wobec mojego pana.Mam na imię Cai.- Marszałek Cai?- Rzecz jasna.- I jednocześnie przyrodni brat Króla Artura?- Mam ten zaszczyt.- A ten zamek to.?- Camelot, oczywiście.- Oczywiście, co innego miałoby to być? A czym jest Camelot, dobry Cai?- Camelot jest twierdzą Artura, mojego pana i prawowitego króla całej Brytanii.Wszystkie ziemie, które widzisz naokoło, to jego włości i lenna.Stąd, z pomocą jego oddanych rycerzy, wyruszają siły do walki przeciwko wdzierającym się ciemnościom.Ziemia jest wszystkim.Jeśli to były włości Artura, to Dodger właśnie zwyciężył jednego z jego rycerzy.Ale czy na pewno?- Czy jego rycerze noszą czarne zbroje?- Rycerze noszą wszystko, co pasuje do ich charakteru.Są odważni, oddani sercem i spełniają swoje wasalskie obowiązki.To oni zdobyli dla niego ziemie, z których czerpie dochody.Gdyby tego nie dokonali, ten zamek nie byłby tak okazały.Dobrze służą Arturowi.- A gdzie są ci rycerze? Na dworze nie widzę żadnego.- W tej chwili są na wyprawie.Przez cały czas armia królewska stara się powiększyć jego domenę.Im więcej lojalni wasale zdobędą dla niego nowych zwolenników, tym bardziej królestwo jego będzie się rozrastać i utwierdzi swoją władzę na całym obszarze.Wtedy ziemie zaczną przynosić płody i Camelot znów powróci.Cała jego potęga stanie w służbie naszego pana.- Gdzie w takim razie jest król?- Siedzi przy stole i bawi się na królewskim przyjęciu.- Czy mogę go zobaczyć?- Szkoda, że uczta nie odbywa się na zewnątrz, ale możesz wejść do westybulu i przypatrzeć mu się, jeśli sobie tego życzysz.- Takie jest me życzenie.Cai zaprowadził Dodgera do wielkiej komnaty.Na wszelki wypadek stanął w drzwiach, ale Dodger mógł widzieć całe wnętrze.Było tłoczno od dworzan, gości i sług przewijających się jak w kalejdoskopie.Przez całą szerokość sali ciągnęło się podium, okryte wspaniałym suknem - oznaką władzy.Tron królewski znajdował się pośrodku.Król stanął obok i zwrócił twarz ku jaśniejącemu brokatem stołowi biesiadnemu.Obrus wyhaftowany był scenami polowania.Na nim leżały złote talerze i mieniły się puchary.Król z niepokojem na coś czekał.Dźwięk trąbek zwrócił uwagę Dodgera na drugi koniec sali.Oczywistym było, że rozpoczynała się uczta.Z kuchni słudzy wnosili ogromną pieczeń, by złożyć ją przed królewskim obliczem.Kiedy przechodził orszak, Dodger stwierdził, że było w tej zwierzynie coś osobliwego.Chociaż do złudzenia przypominało świnię, to wydawało się, że upieczone cielsko było za długie.Jego niezwykłość nie zaniepokoiła króla.Kiedy słudzy je przed nim położyli, od razu chwycił nóż i uciął sobie porcję.Po czym król zasiadł i Dodger mógł teraz przyjrzeć się jego twarzy.Decker spodziewał się jakiegoś idealnie szlachetnego oblicza, lecz zamiast tego ujrzał zupełnie pospolitą ludzką twarz.To nim wstrząsnęło.Matryca w normalny sposób nie stworzyłaby takiego wizerunku.Ten system zadziwiał go.Strach zelektryzował jego umysł.A może on sam był podglądany?Twarz króla była jedną z tych, jakie Dodger widział w ostatnim czasie.Wystarczył mu moment, żeby przypomnieć sobie gdzie.Podobiznę tego człowieka widział na zdjęciu, które Willie zrobiła druidzkim akolitom.Dlaczego tutaj grał rolę króla? Jakie miejsce zajmował w tym systemie? Jeśli miał wszystko kontrolować, to co robili druidzi?Król nie był jedynym, który zasiadał przy stole.Jednakże twarze pozostałych okrywał cień.Gdyby to był prawdziwy dwór, musieliby być wielkimi panami, wysoko postawionymi wasalami, by móc zasiadać przy królu.Wszystkie te siedzące figurybyły nieruchome jak posągi, ale zdawało się, że nikt z dworzan tego nie zauważał.Czy była to oznaka operacji systemowych? Może te konstrukty spowite cieniem zajmowały miejsca dla innych uczestników biesiady, którzy jeszcze nie weszli do systemu?- Mój Cai.- Do twoich usług, Sir Knight.- A może to ja jestem do usług.Jego Wysokości, ma się rozumieć.Ale zanim oddam się w służbę jemu, chciałbym znać swoją pozycję, ażebym przypadkiem nie uraził któregoś z dworskich szlachciców.Proszę uniżenie, powiedz mi, którzy to są ci najpotężniejsi.Kto jest najzacniejszym sługą Jej Królewskiej Mości?Cai uśmiechnął się i wskazał gestem w kierunku sali.Jakieś nieznane światło rzuciło delikatny blask na postać siedzącą tuż przy królu.- Bez wątpienia to czarodziej Jego Wysokości zasiada najbliżej.Czarodziej jest nauczycielem króla i jest drogi sercu mojego pana.Jego imię brzmi Merlin.Jest potężnym czarodziejem i rozumnym doradcą.To właśnie Merlin zgromadził rycerzy Okrągłego Stołu.Dodger rozpoznał kolejną twarz - tłustego druida Hyde-White'a.Światło nad Merlinem zgasło i w jaskrawym świetle została skąpana postać po lewej stronie króla.- Pierwszym, przed wszystkimi, rycerzem na tej sali jest Lancelot.Rycerz uderzająco przypominał Andrew Glovera.Wrażenie Dodgera wzrastało na sile, ale Cai nie spostrzegł tej reakcji.- On i rycerze z Orkney to wszyscy, którzy pozostali z kręgu najbliższych wojowników, najbardziej zaufanych i oddanych obrońców Artura.Po ich twarzach przebiegło światło.Tak, to byli druidzi, których namierzyła Willie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]