Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Chmielewska Joanna Lesio (www.ksiazki4u.prv.pl)
- Chmielewska Joanna Florencja Corka Diabla (www.ksi
- Chmielewska Joanna Nawiedzony Dom (www.ksiazki4u.p
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- Chmielewska Joanna Dwie trzecie sukcesu (SCAN dal (2)
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy mogłabym tu przyjść jeszcze raz?- Nawet tysiąc razy - zapewnił ją Kazio i zapalił silnik swojej eleganckiej toyoty, - Wezmę dla ciebie bilety, a na przyszły sezon załatwię ci stałą wejściówkę.Z tym, że nie co dzień świętego Jana, więcej pierwszego razu nie będzie.Licz się z tym.Wierząc głęboko w jego doświadczenie, Elunia postanowiła przegrywać bardzo ostrożnie i postanowienia dotrzymała.Nie przegrywała zresztą, z reguły raczej wychodziła do przodu, acz nie tak wiele, jak za pierwszym razem.Miała w sobie instynkt, znacznie cenniejszy niż fachowa wiedza o koniach i jeźdźcach, który pozwalał jej w tajemniczy sposób wyłapywać rozmaite kanciarskie układy, nie typowała, tylko zgadywała co przyjdzie i przeważnie jej się udawało.Polubiła tę rozrywkę i upodobanie w niej rosło.Powolutku zaczynały się w niej zagłębiać jeszcze może nie szpony, ale małe pazurki namiętności.W ostatnią środę sezonu, która wypadła już po decydującej rozprawie rozwodowej, Kazio jej znów towarzyszył.Spotykali się na wyścigach dość często bez uprzedniego umawiania, niekiedy się jednak mijali, bo Eluni skłonność do hazardu nie opanowała jeszcze bez reszty, a Kazio często wyjeżdżał w interesach.Ich związek jednakże kwitł, przy czym ze strony Eluni była to przyjaźń i łagodne upodobanie, ze strony Kazia zaś miłość zgoła wulkaniczna.Upierał się przy ślubie.Rozwód Eluni lada chwila miał się uprawomocnić, na nowe małżeństwo jednakże na razie nie miała ochoty.Pozbywszy się obowiązków żony, oddychała z ulgą, robiła co chciała, sprzątała swoje puste mieszkanie kiedy jej się podobało, wychodziła z domu i wracała fanaberyjnie, i ta swoboda podobała się jej nadzwyczajnie.Może za jakiś czas ustabilizuje się przy Kaziu, chwilowo jeszcze nie.W obliczu jego uporu najrozsądniejszym wyjściem wydało jej się sypianie z nim po prostu, na co przystała bardzo chętnie.O pierwotnej przyczynie jego uwielbienia nie miała zielonego pojęciaW ową ostatnią środę sezonu doznała okropnie głupiego przeżycia.Tłok panował nieco większy, niż w zwykłe środy z tej racji właśnie, iż ta była ostatnia, loża jednakże akurat świeciła pustką.Wszyscy oglądali konie na padoku, jakiś jeden facet stał przy bufecie, dwie osoby rozmawiały na fotelach tyłem zwrócone do pomieszczenia, kasjerka przy swoim urządzeniu robiła sobie kanapkę, a przy jednym stoliku siedziało dwóch osobników, z których jeden był nieziemsko pijany.Usiłował zapalić papierosa i domacać się popielniczki, musiał jednakże widzieć już podwójnie, a może nawet potrójnie, bo w nic nie trafiał.Drugi, na bani odrobinę mniejszej, na coś go namawiał, machając trzymanym w ręku dowodem osobistym.Pierwszy nie zwracał na niego uwagi, uparcie operując przy papierosie, drugi się zniecierpliwił, wygrzebał mu z kieszeni portfel i odnalazł w nim dowód osobisty, nie napotykając oporu.Scena dla doświadczonych graczy była w pełni zrozumiała, jeden pijany nakłaniał drugiego pijanego, żeby zagrać jakąś kombinację na numery dowodów, co na wyścigach przytrafia się częściej, niżby kto przypuszczał.Ten pierwszy, zabalsamowany w czarnoziem, do protestów nie był zdolny.Drugi usiłował napisać coś na serwetce śniadaniowej, nie szło mu, zgniótł serwetkę i podniósł się od stolika, zgarniając oba dowody tożsamości.Na ten właśnie moment trafiła Elunia.Ściśle biorąc, trafiła na moment wcześniejszy, ten, w którym drugi osobnik wyrywał pierwszemu portfel z kieszeni, chodząc powoli do szeroko otwartych drzwi i zastanawiając się, co zagrać, patrzyła przed siebie i doskonale widziała ostatnie chwile konwersacji pijaków.Pierwszego znała z twarzy drugi był jej kompletnie obcy.Zdawałoby się też pijany, ciąż nieco mniej.I nagle ujrzała w jego oczach błysk absolutnej trzeźwości, podniósł się swobodnie, wcale nie skierował się do kasy, tylko szybko ruszył ku drzwiom, a oba dowody zniknęły w jego kieszeni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]