Podobne
- Strona startowa
- Catherine Jinks Pagan Chronicles 04 Pagan Scribe
- Stephen King Marzenia i koszmary 2 (2)
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota
- Alfred Musset SpowiedÂź dziecięcia wieku
- Chmielewska Joanna Wyscigi
- Jordan Robert Spustoszone Ziemie
- Cook Robin Wstrzas
- TADEUSZ POŁGENSEK ÂŚWIADKOWIE JEHOWY ZDEMASKOWANI
- ÂŚwietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- Chmielewska Joanna Pech (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- letscook2011.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie chcę, żeby plątała mi się w kuchni.- Och, Annie, ona jest zdesperowana i naprawdę potrzebuje pomocy.Zewszystkich sił stara się zrobić dobre wrażenie.Słyszeliście, co powiedziała.- Tak, proszę pani, słyszałam, co mówiła, ale ja znam ten motłoch.Pozwoli impani zjawić się tutaj w biały dzień, to w nocy przyjdą nas okraść.A poza tym,ona nie potrafi utrzymać czystości.Czy pani tego nie widzi? Nie utrzymaczystości.Fanny przebiegła wzrokiem od surowej twarzy Annie do Warda.- Czynaprawdę nie ma nic, co mogłaby robić poza domem, naprawdę?- O Fanny, co taka dziewczynka może robić na farmie?- Szorować, zamiatać.Pomagać karmić zwierzęta.cokolwiek.- Od tego jest Carl, a zresztą, jak sądzisz, co on by na to powiedział, gdybytaka dziewczyna plątała się po podwórzu?Nagle odnieśli wrażenie, że Fanny urosła: plecy jej się wyprostowały, uniosłapodbródek i patrząc w oczy Annie powiedziała: - Od jakiegoś czasu, Annie,wspominasz o starej mleczarni.A kiedy mieliśmy kłopoty ze sprzedażą mleka,mówiłaś, że jeśli zatrudnilibyśmy kogoś do pomocy, mogłoby nam się toopłacać, szczególnie przy produkcji masła i serów.- O mój Boże! - Ward odwrócił się od niej, kręcąc przecząco głową.-Mleczarnia jest najczystszym miejscem na farmie, a przynajmniej powinna być,a ty proponujesz, żeby zatrudnić tam tę dziewczynę? To szaleństwo.Nie! Nie!- Tak, proszę pani, to czyste szaleństwo.Tak jak on mówi, szaleństwo.Ijeszcze jedno: do obsługi maselnicy potrzebna jest siła młodego wołu.- Pozwólcie, że coś wam obojgu powiem - Fanny spojrzała na nich uważnie.-W potrzebie ludzie są silni jak woły.A ona nie wejdzie tam brudna, sama tegodopilnuję: zdejmę z niej te łachy, wyszoruję i znajdę jakieś ubranie.- Na miłość boską, nie! Nic takiego nie zrobisz, Fanny.Chyba zapomniałaśjuż o tym, co mi powiedziałaś piętnaście minut temu.Znowu nosisz w sobiedziecko.- Nie.Nie.- Tym razem Annie kręciła głową, patrząc na Fanny.- Znowu siępani spodziewa i jednocześnie chce wziąć tego dzieciaka? Och, naprawdę musipani być szalona.Fanny odezwała się cichutko, z odrobiną smutku w głosie: - Tak.Tak, pewniejakaś moja cząstka jest trochę szalona.Ale to takie szaleństwo, które pomaga miprzetrwać.Wardzie, nigdy nie prosiłam cię o nic dla siebie.Ale teraz proszę.Błagam cię, abyś mi pozwolił zrobić coś dla tego dziecka.W odpowiedzi Ward podszedł do kominka, dłonią chwycił półkę, pochyliłgłowę i po prostu wyszeptał: - Och, Fanny, Fanny.- Już z tonu jego głosuwiedziała, że wygrała.Zwracając się teraz do kolejnej przeciwniczki, która była znacznie twardszymorzechem do zgryzienia, Fanny powiedziała: - Pomóż mi, Annie.Nie dam sobierady bez ciebie, bo nie mam pojęcia o mleczarni, maśle ani o wyrabianiu serów.A ty masz.Mogę ci tylko obiecać, że ona nie będzie co wieczór wracała dodomu, aby następnego dnia przyjść w brudnych szmatach.Powiem ci, co możeszzrobić.Pamiętasz, jak mówiłaś, że pani Killjoy mogłaby mieszkać w tym domkuobok was? Możemy go udostępnić Carlowi - na górze jest dostatecznie dużomiejsca, aby urządzić tam pokój - a ona mogłaby spać na poddaszu.- Wielki Boże w niebiosach! W życiu nie widziałam, żeby się tak szybko nacoś decydować.Nawet w bajkach tak się nie dzieje.Wszystko już sobie panizaplanowała, prawda? Jak jakiś pędziwiatr.- Jeśli czegoś bardzo pragniesz, Annie, i wiesz, że tak trzeba i że musiszkomuś pomóc, to Bóg ci zawsze pomoże coś wymyślić.- Zerknęła na męża,potem znowu na Annie, po czym obróciła się na pięcie i wybiegła z kuchni.Dziewczynka czekała na podwórku w tym miejscu, gdzie ją zostawiła.-Chodz ze mną - Fanny poprowadziła ją przez dziedziniec.Pchnęła zmurszałe drzwi do obory i stojąc z boku pokazała dziewczynce, abyweszła do środka, co tamta zrobiła, rozglądając się z wahaniem i odrobiną lęku.Pomieszczenie było kwadratowe, z dużą kamienną płytą umieszczoną podjedną ze ścian.Po przeciwnej stronie stał stół, a na nim przykurzone wiadra,miski i drewniane tace, wyraznie od dawna nie używane.A na środku pomieszczenia stała drewniana ogromna maselnica, z kołem takwielkim jak u dwukółki.- To jest mleczarnia - powiedziała Fanny - w której wytwarza się masło i sery.A teraz posłuchaj, moja droga.Nie mogę dać ci żadnej pracy w domu, alechciałabym, abyś wysprzątała to pomieszczenie.- Wskazując na różne naczynia,dodała: - A potem moglibyśmy zacząć znowu robić masło i sery.Ale jak samawidzisz, najpierw musi być tutaj bardzo czysto, wszystko musi błyszczeć, aosoba, która tu będzie pracowała, też musi być bardzo schludna.- Przerwała nachwilę, aby spojrzeć na poważną twarzyczkę o ciemnych oczach.- Bardzoschludna - podkreśliła.- Rozumiesz mnie, moja droga?- Tak, proszę pani, rozumiem.Już powiedziałam, że mam czyste włosy i będęsię myła.Fanny na chwilę odwróciła głowę, po czym spojrzawszy na nią ponowniepowiedziała: - Muszę być w stosunku do ciebie uczciwa.Osoba wykonująca tępracę musi dbać o absolutną czystość.musi być bardzo, bardzo czysta, i niewolno jej kontaktować się z ludzmi.no, nie aż tak czystymi.Gdyby mój mążcię zatrudnił, musiałabym doglądać twojego dobytku, ubrań, i tak dalej, aleprzede wszystkim musiałabyś zamieszkać na farmie.- Miałabym nie wracać na noc do domu? - zapytała dziewczynka raznymgłosem.- Tak, moja droga, w tym rzecz.Musiałabyś tu pozostać i odwiedzać rodzinętylko w dni wolne od pracy.- Nie, nie! Nie mogłabym tak robić, proszę pani.W nocy jestem potrzebnamatce, dzieciaki są bardzo rozwydrzone.Noce? Nie, nie, nie mogłabym -powtórzyła, coraz energiczniej kręcąc głową.- No i mój ojciec.No.chodzimyna króli.ki.- Słowa zamarły jej w gardle.- W takiej sytuacji - odrzekła Fanny - bardzo mi przykro, moja droga.Ale idzdo domu i porozmawiaj z matką.Dziewczynka rozejrzała się wokół i przez moment zdawało się, że zmienizdanie.Ale odwróciła się na pięcie i wyskoczyła na dwór, a Fanny pozostała zpochyloną głową.Kiedy wyszła na podwórze, zobaczyła jedynie malutkąsylwetkę majaczącą gdzieś poza bramą farmy.* * *- No i bardzo dobrze - powiedziała Annie.- Musiała pani być zupełnieszalona.Mogę panią zapewnić, że nigdy nie przekroczyłaby progu mojej kuchni,bo jeśli tak by się stało, ja bym stąd odeszła.Widziała pani kiedyś te nory, wktórych oni mieszkają?- Tak, Annie, widziałam, i dlatego czuję, że powinnam coś zrobić dla tegodziecka.Ward odetchnął z taką samą ulgą jak Annie, ale nie pokazał tego tak otwarcie.- Jest jeszcze problem jej szkoły.Już u nich bywali w tej sprawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]