Podobne
- Strona startowa
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Michael Barrier The Animated Man, A Life of Walt Disney (2007)(2)
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Michael Barrier Animated Man. A Life of Walt Disney (2007)
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- Alistair Maclean Szatanski Wirus poprawiony v 1 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ellie właśnie zamierzała zdjąć przemoczone ubranie, kiedy ktoś zapukał do drzwi jejpokoju. To ty, Alan? zapytała, ale kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła Muldoona z jakimśzawiniętym w foliowe torby pakunkiem pod pachą.Myśliwy także był przemoczony dosuchej nitki, a jego ubranie nosiło ślady częstych kontaktów z ziemią.218 Przepraszam, że przeszkadzam, ale potrzebujemy pani pomocy powiedział rze-czowym tonem. Godzinę temu oba land cruisery zostały zaatakowane przez zwie-rzęta.Przywiezliśmy Malcolma, ale jest w bardzo kiepskim stanie.Ma paskudnie zmiaż-dżoną nogę.Jeszcze nie odzyskał przytomności.Położyłem go w pokoju.Harding teżzaraz tu będzie. Harding? A co z pozostałymi? Nie znalezliśmy nikogo więcej, proszę pani powiedział bardzo powoliMuldoon. Och, mój Boże! Ale przypuszczamy, że doktor Grant i dzieci żyją.Prawdopodobnie uciekli w głąbParku. W głąb Parku?. Na to wygląda.Doktor Malcolm pilnie potrzebuje pomocy, dlatego wezwałemHardinga. Czy nie powinien pan raczej wezwać lekarza? Na wyspie nie ma lekarza.Harding to jedyna siła medyczna, jaką dysponujemy. Ale przecież może pan wezwać lekarza z kontynentu.Muldoon pokręcił głową. Niestety, nic z tego.Nie działają telefony.Straciliśmy łączność ze światem.Poprawił pakunek pod pachą. Co to jest? Nic takiego.Jeśli pani może, to proszę pójść do pokoju doktora Malcolma i pomócHardingowi powiedział myśliwy, po czym odwrócił się i odszedł.Wstrząśnięta Ellie usiadła na łóżku.Co prawda nie należała do kobiet łatwo wpada-jących w panikę, a w dodatku wiedziała, że Grant wychodził już cało z różnych niebez-piecznych sytuacji; kiedyś zaginął na pustkowiu na cztery dni, kiedy pod jego jeepemobsunęła się ziemia i samochód zjechał po trzydziestometrowej stromiznie, a Grant zła-mał nogę.Nie miał wody, lecz mimo to dotarł do obozu.Grant być może da sobie radę, ale dzieci.Potrząsnęła głową, odpychając od siebie złe przeczucia.Dzieci na pewno są z Gran-tem, a jeżeli tak, to.Kto lepiej może przeprowadzić je przez Jurassic Park niż specjali-sta od dinozaurów?W PARKU Jestem zmęczona oświadczyła Lex. Doktorze Grant, czy może pan wziąćmnie na ręce? Jesteś za duża skarcił ją Tim.219 Możliwe, ale jestem zmęczona. W porządku powiedział Grant. Uff, rzeczywiście sporo ważysz.Zbliżała się dziewiąta wieczorem.Okrągły księżyc przesłaniały kłęby rozwiewanejprzez wiatr mgły, a dwoje dzieci i mężczyzna podążali za swymi niewyraznymi, rozmy-tymi cieniami w poprzek rozległej łąki, ku zaczynającej się za nią dżungli.Pogrążonygłęboko w myślach Grant starał się określić ich położenie.Ponieważ na samym począt-ku ucieczki przedostali się przez wyrwę w ogrodzeniu, którą pozostawił dorosły tyra-nozaur, należało przypuszczać, że są gdzieś na wybiegu tego właśnie zwierzęcia, a więcdokładnie tam, gdzie nie powinni się znalezć.Grant przez cały czas miał przed oczamimapę z zaznaczoną przez komputer trasą wędrówek tyranozaura; właśnie teraz prze-mierzał wraz z dziećmi teren, na którym nagromadzenie pomarańczowych linii byłonajwiększe.Pamiętał jednak także, iż terytorium tyranozaura było starannie oddzielone od wy-biegów zajmowanych przez inne zwierzęta.Jeżeli natrafią na ogrodzenie lub fosę albona jedno i drugie będą wiedzieli, że po drugiej stronie przeszkody będą względniebezpieczni.Jak do tej pory nie napotkali jednak żadnych barier.Dziewczynka oparła mu głowę na ramieniu, wplotła palce we włosy i szybko zasnę-ła.Chłopiec dzielnie maszerował obok niego. Jak tam, Tim? Wszystko w porządku.Tyle tylko, że chyba jesteśmy na wybiegu tyranozaura. Nawet na pewno.Mam nadzieję, że wkrótce się stąd wydostaniemy. Chce pan iść przez dżunglę? zapytał Tim.Las, do którego zbliżali się w szybkimtempie, wydawał się grozny i ponury. Tak.Myślę, że uda mi się zorientować w terenie dzięki numerom na czujnikach.Czujniki były to zielone skrzynki umieszczone na wysokości około stu dwudziestucentymetrów nad ziemią.Niektóre stały samodzielnie, inne przytwierdzono do drzew.Każda skrzynka miała pośrodku szklany obiektyw, a poniżej tabliczkę znamionową z li-terowym kodem i numerem.Czujnik, do którego właśnie dotarli, opatrzony był sym-bolem: T/S/04.Weszli w las.Ze wszystkich stron otoczyły ich potężne drzewa.Snująca się tuż nadziemią mgła czepiała się poskręcanych, odsłoniętych korzeni.W blasku księżyca wyglą-dało to bardzo pięknie, ale niezmiernie utrudniało wędrówkę.Grant rozglądał się w po-szukiwaniu czujników.Miały coraz niższe numery: T/S/03, T/S/02, a wreszcie: T/S/0l.Ciężar dziewczynki dawał mu się już mocno we znaki; miał nadzieję, że czujnik z nu-merem jeden będzie znajdował się blisko granicy terytorium tyranozaura, ale okazałosię, że jest to po prostu jeszcze jedna zielona skrzynka w środku dżungli.Następna opa-trzona była symbolem: T/N/0l, kolejna zaś: T/N/02.Grant domyślił się, że numery rosną220poczynając od centralnego punktu danego obszaru, dodatkowe oznakowanie zaś doty-czy stron świata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]