Podobne
- Strona startowa
- Gabriel Richard A. Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel Richard Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu Gabriel R.A
- B Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Wharton William Wiesci (SCAN dal 932)
- Kiernan Denise Dziewczyny atomowe
- Gwiezdny Pył
- Asimov Isaac Równi bogom
- Fowles John Kolekcjoner
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Julia powoli nabrała powietrza w płuca i zaczęła potrząsaćgłową. Wysłuchaj mnie, proszę.Wiem, że nie jesteś we mniezakochana.Wiem, że na to za wcześnie.Ale myślisz, że zczasem& ?Zamknęła oczy.Wybiegła myślami naprzód, wyobrażającsobie przyszłość, jakiej wcześniej nie brała pod uwagę różnemożliwości.Pomyślała, jak by to było kochać Paula, być przezniego obejmowaną i całowaną, pozwalać mu prowadzić się dołóżka na górze, gdzie kochałby ją, łagodnie i delikatnie.Ponadwszystko wiedziała, że byłby delikatny.Chciałby oczywiście ją poślubić i mieć z nią dzieci.Alebyłby dumny z jej kariery naukowej i wspierałby ją w tym.Nie odrzuciły jej te wizje, ponieważ były pozytywne.Mogłaby wieść przyzwoite życie z porządnym mężczyzną, którynigdy jej nie skrzywdził i który, wiedziała, świadomie nie uraziłbyjej do końca swych dni.Mogłaby być z nim szczęśliwa.Podniosła głowę i otworzyła oczy. Ze mną nie będzie dramatów, kłótni i byłych kochanek.Będę cię traktował z szacunkiem i nigdy, przenigdy cię nieopuszczę.Wybierz mnie wyszeptał, wpatrując się w niąintensywnie. Wybierz mnie, a dam ci szczęście.Nigdy już niebędziesz musiała płakać w poduszkę.Azy zaczęły spływać jej po twarzy.Wiedziała, że to, co mówiPaul jest prawdą.Ale znać prawdę i chcieć jej to dwie różnekwestie. Nie jestem taki jak on.Nie zapalam się i nie gasnę nagle.Jestem stały.Nie wychylałem się, bo wiedziałem, że chcesz siętylko ze mną kumplować.Ale przynajmniej raz chciałbym mócpokazać ci, co czuję, bez powstrzymywania się.Uznawszy jej milczenie za zgodę, objął ją.Pochylił się, byich usta się zetknęły, i włożył całą swą namiętność i miłość w tenjeden pocałunek.Jego wargi były ciepłe i zachęcające.To, cozaczęło się jako delikatny kontakt, nabrało nagle żaru pożądania.Po momencie wahania Julia otworzyła usta, a jego językszybko wniknął do środka, napotykając jej język, podczas gdydłonie Paula znalazły się w jej włosach.Nie było tu dominacji,żadnego nacisku, nic przytłaczającego ani prostackiego.Paul przeciągnął pocałunek tak długo jak się dało bezpopadania w nieprzyzwoitość, po czym stopniowo zmniejszyłnacisk na jej usta i muskając ją lekko, przesunął wargi ku jej uchu. Kocham cię, Julio.Powiedz, że będziesz moją.Nie pożałujesz.Julia objęła go mocniej.Z jej oczu popłynęły łzy. Rozdział 41Przy śniadaniu następnego ranka Louise Norris spoglądałazatroskanym wzrokiem to na swego syna, to na młodą kobietę, wktórej był zakochany.Ojciec Paula, Ted, próbował podtrzymywaćrozmowę, opowiadając o chorej krowie, którą musiał zająć się wnocy.Tom Mitchell tymczasem usiłował wsadzić sobie całegopączka do ust i jednocześnie nie wyjść na barbarzyńcę, ale mu sięnie udało.Po śniadaniu kuchnia opustoszała, niczym galeon pełenszczurów, który właśnie zawinął do portu, i Paul z Julią zostalisami.Siedzieli po przeciwległych stronach stołu, popijając kawę iunikając nawzajem swego wzroku. Tak mi przykro. Julia przerwała milczenie. Mnie też.Przygryzając wargę, rzuciła mu szybkie spojrzenie, bysprawdzić, czy jest zły czy smutny.A może jedno i drugie.Ale niebył.Jego ciemne oczy wciąż spoglądały na nią życzliwie, chociażsam Paul wyglądał na pokonanego. Musiałem spróbować, wiesz? Nie chciałem czekać, ażznajdziesz sobie kogoś innego.Ale nie będę już do tego wracał.Zacisnął usta, a na jego twarzy odmalował się wyraz rezygnacji.Nie musisz się obawiać, że znowu cię zawstydzę.Julia nachyliła się nad stołem i ujęła jego dłoń. Nie czułam się zawstydzona.Wiem, że bylibyśmy razemszczęśliwi.Też mi na tobie zależy.Ale zasługujesz na więcej.Zasługujesz na życie z kobietą, która będzie cię kochać tak, jak tyją.Paul uwolnił dłoń i wyszedł. Możesz wyjaśnić, dlaczego on nic nie mówi? Tomzwrócił się do Julii, gdy czekali, aż Paul wróci z toalety na stacjibenzynowej w New Hampshire. Pragnie więcej, niż jestem w stanie mu dać. Ojciec skrzywił się i zapatrzył w dal. Wygląda na dobrego chłopaka.Rodzina też jest wporządku.W czym problem? Masz coś przeciwko krowom?Miało ją to rozśmieszyć, ale przyniosło odwrotny efekt.Tomszybko podniósł rękę w geście kapitulacji. Wiem, nie znam się.Syna senatora też uważałem za dobrąpartię.Wychodzi na to, że jestem osłem.Zanim Julia zdążyła zaprotestować, Paul wrócił dofurgonetki, tym samym kończąć szczerą rozmowę między ojcem acórką.Dwa dni pózniej Julia stała pod swoim nowym domem iżegnała się z Paulem; czuła się jeszcze gorzej niż wtedy, gdyodmówiła mu w kuchni jego rodziców.On nie był jednak zimny,nieuprzejmy lub obrażony.Tak jak obiecał, zawiózł ją doCambridge i pomógł wypakować rzeczy.Posunął się nawet dotego, że umówił ją na rozmowę o pracę w Peet s, modnym sklepiez kawą po drugiej stronie ulicy.Poprzednia lokatorka mieszkaniawłaśnie zwolniła posadę i Paul miał nadzieję, że Julia, która, jakwiedział, potrzebowała pieniędzy, mogłaby ją zastąpić.Przespałsię na podłodze bez słowa sprzeciwu.Był w gruncie rzeczy taki jaktrzeba.To sprawiło, że mało brakowało, a zaczęłaby miećwątpliwości.Paul Norris oznaczał bezpieczny i łatwy wybór.Jej rana wsercu zagoiłaby się przy nim.Ale wybierając go, Julia godziłabysię na dobre, zamiast szukać wyjątkowego.Nawet jeżeliwyjątkowe miałoby uciekać przed nią przez całe życie, to lepiejzostać kimś w rodzaju Katherine Picton, niż skończyć jak własnamatka.Gdyby Julia poślubiła mężczyznę, nie kochając gonamiętnie i bezgranicznie, potraktowałaby nieuczciwie, i jego isiebie.Nie była tak samolubna. Do widzenia. Uścisnął ją, a potem przyjrzał jej sięuważnie, jakby chciał sprawdzić, czy nie zmieniła zdania. Do widzenia.Dziękuję za wszystko.Nie wiem, co bym bezciebie zrobiła przez ten cały czas& Od tego są przyjaciele. Wzruszył ramionami. Zobaczył łzy w jej oczach i spojrzał na nią z troską. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi, tak? Oczywiście. Julia pociągnęła nosem. Jesteś dobrymprzyjacielem i mam nadzieję, że tak pozostanie, pomimo że& nie dokończyła zdania, a Paul skinął głową, jakby był jej za towdzięczny.Z wahaniem wyciągnął dłoń, by po raz ostatni pogłaskać jąpo policzku, po czym ruszył w stronę samochodu, gdzie czekałjego przyjaciel Patrick, który miał go odwiezć do Vermontu.Naglezatrzymał się, odwrócił i niepewnym krokiem podszedł do Julii. Nie chciałem o tym wspominać przy twoim ojcu, więcczekałem, aż odjedzie.Potem pomyślałem, że może w ogóle niepowinienem o tym mówić. Odwrócił wzrok, spoglądając w dal,jakby nie mógł się zdecydować. O co chodzi?Potrząsnął głową i popatrzył na nią. Dostałem wczoraj maila od profesora Martina.Julia spojrzała na niego z zaskoczeniem. Emerson odszedł. Co takiego? Przyłożyła dłonie do skroni, próbując wpełni pojąć znaczenie jego słów. Kiedy? Nie wiem.Pomimo to zgodził się pozostać promotoremmojej pracy.Tak w każdym razie napisał Martin.Od samegoEmersona nie miałem żadnych wiadomości.Zauważył, że Julia jest poruszona, i objął ją ramieniem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]