Podobne
- Strona startowa
- Koneczny.Feliks Cywilizacja zydowska
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Wesele Wyspianski
- Elliott Kate Korona Gwiazd 4 Dziecko płomienia
- Rachel Laudan The Food of Paradise, Exploring Hawaii's Culinary Heritage (1996)
- Robert Ludlum Mozaika Persifala
- Teach Yourself DirectX 7 in 24 Hours
- Józef Piłsudski Bibuła
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wracaj, ma³a, do swej wioski, wszystkie marzenia masz z g³owy.Zrobi sobie coœ z³ego, wiem co mówiê - spojrza³a powa¿nie.-Trafi³am do wojska, gdy by³am niewiele starsza, i z takiej samej wsi.Gdyby wtedy mnie to spotka³o, podciê³abym sobie ¿y³y.Ambegen zmarszczy³ brwi.Rozmowa zboczy³a na temat, którego nie bra³ pod uwagê.Mo¿e jednak dobrze siê sta³o.Zda³ sobie bowiem sprawê z tego, jak powierzchownie zna niektóre problemy swoich podkomendnych.Niby zawsze wiedzia³ o tym wszystkim, ale.- A ta, co chce donosiæ.- powiedzia³a jeszcze Tereza.- Trzeba j¹ odes³aæ jak najszybciej.Pozosta³e dziewczyny mog¹ zrobiæ jej krzywdê.- Chyba trochê przesadzasz? - zauwa¿y³ cierpko.- Nie pamiêtam, ¿ebym zetkn¹³ siê z czymœ takim.- A ja tak - odpar³a spokojnie.- Komendant stanicy, i w ogóle dowódca, nie styka siê z czymœ takim.Dowiaduje siê tylko, ¿e ³uczniczka jest chora i trzeba odes³aæ j¹ na ty³y.Ale nie wie, ¿e jest chora, bo inne skopa³y j¹ po brzuchu.Teraz niestety nie mogê, ale kiedyœ sama chêtnie przy³o¿y³am siê do czegoœ takiego.Patrzy³ os³upia³y.- Co ty wygadujesz? - wymamrota³.Spokojnie patrzy³a mu w oczy.- Nie, to ja zapytam: a co ty sobie, panie, wyobra¿asz? Chcesz, opowiem ci jak to jest - odgarnê³a w³osy z czo³a.- Masz czternaœcie lat i mieszkasz we wsi, œwinie, krowy i pi¹tka rodzeñstwa, z tego po³owa obesrana, to wszystko, co ciê otacza.I pewnego dnia.pewnego dnia do wsi przyje¿d¿aj¹ ¿o³nierze.- Zapatrzy³a siê gdzieœ w k¹t izby.- I jest z nimi dziesiêtniczka, ma mo¿e dwadzieœcia lat, a mo¿e jeszcze mniej.Ma niebiesk¹ tunikê z gwiazdami na piersi, siedzi na piêknym koniu, i ¿o³nierze mówi¹ do niej „tak, pani; nie, pani”.Szukaj¹ kwater.I przyje¿d¿a wiêcej ¿o³nierzy, a z nimi oficer, ale jaki! Jaki mê¿czyzna! Nigdy w ¿yciu takiego nie widzia³aœ! I rozmawia z t¹ dziesiêtniczk¹, œmiej¹ siê z czegoœ, ¿artuj¹, ona coœ mu doradza, on s³ucha, ona w jego imieniu zaczyna wydawaæ rozkazy.A wieczorem s³yszysz, jak dziesiêtniczka rozmawia z twoim stryjem i ojcem, i okazuje siê, ¿e to taka dziewczyna jak ty, co jeszcze niedawno pas³a œwinie.Nie mo¿esz w to uwierzyæ! Rano ¿o³nierze jad¹ dalej, a ty znajdujesz ma³y, kiepski ³uk, z którego ojciec nauczy³ ciê wypuszczaæ strza³ê, naprawiasz go i strzelasz do drzewa na pastwisku, masz tylko dwie strza³y i wiêcej biegasz ni¿ strzelasz.Potem budzisz siê w nocy, wykradasz siê z domu i znów strzelasz, przy œwietle ksiê¿yca, o œwicie, o zmierzchu.Masz pokaleczone palce przez ciêciwê, jesteœ ci¹gle niewyspana, mijaj¹ miesi¹ce, potem rok, a ty myœlisz o piêknej dziesiêtniczce, i wreszcie kiedyœ, kiedy strzelasz najlepiej w ca³ej wsi, stryj przynosi jakieœ brudne, wygniecione pismo, które przesz³o przez wiele r¹k, naradzaj¹ siê z ojcem, s¹ trochê niezadowoleni, ale tak¿e jakoœ dumni.Wo³aj¹ ciê i biedz¹ siê wspólnie nad dok³adnym odczytaniem liter, dowiadujesz siê, gdzie i kiedy trzeba siê stawiæ, ¿eby byæ przyjêtym do wojska!Setniczka wsta³a.By³a zdenerwowana, podniecona i rozgor¹czkowana.Ambegen patrzy³ na ni¹ bez s³owa.Nigdy dot¹d nie s³ysza³ podobnej opowieœci.- A tam t³umy - ci¹gnê³a po chwili, ju¿ ciszej.- Dziesi¹tki, a mo¿e setki takich, jak ty.Najwiêcej ch³opaków, ale s¹ te¿ dziewczyny.Przychodz¹ oficerowie, idziesz, gdzie ci ka¿¹, najpierw masz strzelaæ z ³uku, nawet z tob¹ nie rozmawiaj¹.Potem krêc¹ g³owami i mówi¹: „Nie, dziecko, my tu nie uczymy strzelaæ od pocz¹tku.Mo¿emy ci pokazaæ, jak siê trafia spod szyi galopuj¹cego konia, ale najpierw ty nam poka¿, ¿e zawsze trafiasz na stoj¹co”.I to wszystko, nic wiêcej.Urwa³a na chwilê.- Boisz siê wróciæ do wsi.Wracasz, ale nie mo¿esz spaæ, nie mo¿esz jeœæ, tylko p³aczesz.Ojciec zaciska zêby, gdzieœ idzie, coœ sprzedaje, i pewnego dnia przynosi ³uk, prawdziwy wojskowy ³uk z zapasem strza³.I nagle widzisz, ¿e ten dobry, zmêczony mê¿czyzna, który nic dobrego od ¿ycia nie mia³, chcia³by mieæ choæ córkê-legionistkê, w której spe³ni¹ siê jego w³asne, skrywane marzenia.Jaki by³by dumny, maj¹c tak¹ córkê, on jeden w ca³ej wsi! A wtedy strzelasz, strzelasz, strzelasz i strzelasz, a¿ ramiona masz twarde jak kawa³ki drewna! I nastêpnym razem przyjmuj¹ ciê do legii! I przychodzisz do domu w tunice ³uczniczki, i ojciec p³acze, kiedy ciê w niej widzi!Dziewczyna zamilk³a wzburzona.- A po pewnym czasie, w oddziale - podjê³a wreszcie - pojawia siê taka, co bêdzie rodziæ dzieci.Bêdzie matk¹-Armektank¹.Mo¿e to przez ni¹, kiedyœ, zabrak³o miejsca dla ciebie, mo¿e odebra³a je innej dziewczynie, która teraz, tak jak ty przed laty, zrywa sobie œciêgna przy napinaniu ³uku, który ojciec kupi³ jej za to, co przez dwa miesi¹ce odj¹³ sobie i rodzinie od ust.¯eby zostaæ mam¹, nie trzeba odbieraæ innym marzeñ, wystarczy nadstawiæ dupê.Mo¿na potem chowaæ pi¹tkê albo siódemkê, lepiej albo gorzej, nawet jak które umrze z g³odu, to nic siê wielkiego nie stanie, ma³o to szczeniaków umiera? No to wiesz ju¿ teraz, panie, dlaczego dziewczyny kopi¹ takie suki.I wiesz pewnie, dlaczego je rozumiem.Ambegen milcza³, nie wiedz¹c co powiedzieæ.Ods³oniono przed nim nagle, skryt¹ w cieniu, stronê ¿ycia, które zna³ przecie¿.a przynajmniej uwa¿a³, ¿e zna.Chocia¿ - czy naprawdê skryt¹ w cieniu? Wszystko to by³o tu¿, w zasiêgu rêki.Nic nie wiedzia³ o namiêtnoœciach i rozterkach tych ludzi - podczas gdy pierwsza zatrzymana na majdanie ¿o³nierka powiedzia³aby mu pewnie to wszystko, gdyby tylko zapyta³.Ale nie zapyta³.Nie zapyta³ przez dwadzieœcia parê lat s³u¿by.Nie widywa³ brzemiennych ¿o³nierek, ani jako prosty legionista, ani póŸniej jako dowódca.Wydawa³o mu siê przez to, ¿e problemu nie ma.Raz i drugi s³ysza³ coœ o babskich zio³ach, czasem zwalnia³ ³uczniczkê, ¿eby posz³a do wsi, do jakiejœ znachorki.Niby wiedzia³, po co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]