Podobne
- Strona startowa
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Farmer Philip Jose Ciala wiele cial
- Philip K. Dick, Roger Zelazny Deus Irae
- Farmer Philip Jose Przebudzenie kamiennego boga (S
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu (2)
- Dick Philip K Oko Sybilli (SCAN dal 956)
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu
- Dick Philip K Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
- Philip K. Dick Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jego głowępadało już światło drugiego świata.– Jeśli pójdziesz ze mną i będziesz ze mną pracować,twoja osoba nadal nie będzie mi obojętna.Jeśli tu jednak zostaniesz, od razu przestanieszmnie interesować.Nie wyobrażaj sobie, moja droga, że jeśli zostaniesz, pomyślę o tobiechoćby przez chwilę.Zdecyduj się więc: wolisz siać niezgodę w tym świecie czy iść ze mnądo tamtego.Matka Lyry zawahała się.Zamknęła oczy i zachwiała się, jak gdyby miała zemdleć.Utrzymała jednak równowagę, a po chwili otworzyła piękne oczy; wypełniał je terazbezgraniczny smutek.– Nie – zabrzmiała jej odpowiedź.– Nie.Dajmony rodziców Lyry rozdzieliły się.Lord Asriel opuścił rękę i zagłębił silne palcew futro irbisicy.Potem zgarbił się, odwrócił i odszedł bez słowa.Złota małpa skoczyław ramiona pani Coulter, wydając z siebie ciche rozpaczliwe piski i wyciągając łapkę doodchodzącego kota.Twarz matki dziewczynki zalana była łzami; Lyra widziała, jak lśnią,i wiedziała, że są prawdziwe.Potem pani Coulter, łkając, bez słowa odwróciła się i zeszła z góry, znikając z polawidzenia swej córki.Dziewczynka obserwowała ją obojętnie, a potem podniosła oczy na niebo.Nigdy nie widziała czegoś tak zdumiewającego.Miasto w chmurach było tak puste i ciche, że wyglądało na nowo wybudowane, jakgdyby dopiero spodziewało się ewentualnych mieszkańców albo jakby spało, oczekując, byktoś je przebudził.Słońce tamtego wszechświata przenikało do tego; dzięki jego promieniomręce Lyry połyskiwały złotem, topniał lód na Rogerowym kapturze z wilczej skóry, bladepoliczki chłopca robiły się przezroczyste, a w jego niewidzących oczach migotały błyski.Lyra była nieszczęśliwa.Czuła ogromny smutek i gniew.Za to, co jej ojciec zrobiłRogerowi, miała ochotę go zabić: gdyby mogła wydrzeć mu serce, od razu by to zrobiła.I zato, że ją oszukał.Jak śmiał tak postąpić?!Ciągle trzymała w ramionach ciało Rogera.Pantalaimon coś powiedział, ale Lyrzehuczało w głowie i niczego nie słyszała, póki jej dajmon nie zmienił się w żbika i nie dotknąłpazurami grzbietu jej dłoni.Wtedy zamrugała nerwowo i oprzytomniała.– Co? Co?– Pył! – powiedział.– O czym ty mówisz?– O Pyle.Lord Asriel zamierza znaleźć źródło Pyłu i zniszczyć je, prawda?– Tak powiedział.– A Rada Oblacyjna, Kościół, Bolvangar, pani Coulter i wszyscy inni.Oni także chcąje zniszczyć, zgadza się?– Ta–ak.Albo zmienić jego oddziaływanie na ludzi.A dlaczego?– Myślę, że jeśli oni wszyscy uważają Pył za coś złego, to pewnie w rzeczywistościjest dobry.Lyra nie odpowiedziała, czuła jednak, że jej odrętwienie mija.StwierdzeniePantalaimona wyraźnie ją ożywiło.Jej dajmon kontynuował:– Pamiętasz, stale mówili o Pyle i było oczywiste, że bardzo się go boją.I wiesz co?Wierzyliśmy im, chociaż widzieliśmy, jacy są niegodziwi i jakie nikczemne i paskudnerzeczy robią.Pomyśleliśmy, że Pył musi być zły, ponieważ tamci są dorośli, więc skoro cośmówią, to chyba wiedzą.A jeśli kłamali? Jeśli Pył jest.Lyra dokończyła za niego zadyszanym głosem:– Tak! Jeśli naprawdę jest dobry.Popatrzyła na swego dajmona i zobaczyła, że w jego zielonych żbiczych oczach odbijasię jej podniecenie.Dziewczynce zakręciło się w głowie, jak gdyby ziemia pod jej stopamiobróciła się.Jeśli Pył jest dobry.Jeśli jest czymś przyjemnym, pożądanym, koniecznym.– Również moglibyśmy go poszukać, Pan! – szepnęła.Najwyraźniej były to słowa, które jej dajmon pragnął usłyszeć.– Możemy dostać się tam przed twoim ojcem – dodał i.Ogrom zadania sprawił, że zamilkli.Lyra patrzyła na połyskujące niebo.Zdawałasobie sprawę z tego, jak ona i jej dajmon są mali w porównaniu z potęgą i niewyobrażalnąwielkością wszechświata; i jak niewiele wiedzą w obliczu tych wszystkich niezwykłychtajemnic.– Uda się nam – nalegał Pantalaimon.– Przeszliśmy całą tę drogę, prawda? Potrafimyi tamtego dokonać.– Będziemy zupełnie sami.Iorek Byrnison nie może z nami pójść.Nie pomoże namani on, ani Ojciec Coram, Serafina Pekkala czy Lee Scoresby.ani nikt inny.– Więc pójdziemy we dwoje.To nie ma znaczenia.I tak nie jesteśmy przecież sami.W każdym razie nie tak jak.Lyra wiedziała, co Pantalaimon ma na myśli:.nie tak jak Tony Makarios.I nie tak jakte biedne opuszczone dajmony w Bolvangarze.Jesteśmy nadal jedną istotą, stanowimycałość.– I mamy aletheiometr – wtrąciła szybko.– Tak.Sądzę, że musimy się tam udać, Pan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]