Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Heinlein Robert A Drzwi do lata
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale opierając się na raporcie robota, przedstawiliśmy dowody, że pozostałe ciała były zbyt skażone promieniowaniem i stąd toksyczne dla Rautavaary; pochodzące z nich składniki odżywcze wkrótce zatrułyby jej mózg.Jeżeli nie przyjmujecie toku naszego rozumowania, nie ma to dla nas żadnego znaczenia; wynikł on z naszego widzenia sytuacji.Dlatego właśnie twierdzę, że nasza rzeczywista wina tkwi w tym, że wysłaliśmy robota, zamiast sami udać się na miejsce katastrofy.Jeśli macie zamiar nas oskarżyć, oskarżcie nas o to.Kazaliśmy robotowi podłączyć się do mózgu Rautavaary i przesłać nam jej myśli celem ustalenia stanu jej komórek nerwowych.To, co ujrzeliśmy, napawało optymizmem.Wtedy postanowiliśmy powiadomić władze ziemskie.Poinformowaliśmy o wypadku, który zniszczył EX208; powiedzieliśmy również, że dwaj technicy ponieśli nieodwracalną śmierć, kobieta zaś, dzięki naszej sprawnej interwencji, wykazuje stałą aktywność mózgową, czyli, innymi słowy, jej mózg żyje.- Jej co? - zapytał ziemski operator radiowy w odpowiedzi na naszą wiadomość.- Dostarczamy mu składników pochodzących z jej ciała.- Chryste - odrzekł operator radiowy.- Nie możecie w ten sposób odżywiać jej mózgu.Jaki z niego pożytek? Z qua mózgu?- Może myśleć - odpowiedzieliśmy.- Dobrze, przejmujemy kulę - skwitował ziemski operator radiowy.Nie obejdzie się jednak bez śledztwa.- Czy ocalenie jej mózgu było błędem? - zapytaliśmy.- Ostatecznie psyche, osobowość mieści się w mózgu.Ciało to mechanizm, dzięki któremu mózg.- Podajcie mi położenie EX208 ·-· przerwał operator.- Natychmiast wyślemy tam statek.Powinniście byli powiadomić nas przed podjęciem wysiłków reanimacyjnych.Wy, Aproksymaty, zwyczajnie nie jesteście w stanie zrozumieć somatycznych form życia.Określenie „Aproksymaty” jest dla nas obraźliwe.To ziemska obelga nawiązująca do naszego pochodzenia z Układu Proximy Centauri.Sugeruje, że nie jesteśmy autentyczni, że jedynie udajemy istoty żywe.Oto wdzięczność za nasz udział w sprawie Rautavaary.Szyderstwo.Zgodnie z zapowiedzią operatora przeprowadzono śledztwo.W głębi swego uszkodzonego mózgu Agneta Rautavaara poczuła kwaśny smak wymiocin i wzdrygnęła się z lęku i obrzydzenia.EX208 była zniszczona.Widziała Travisa i Elmsa; ich ciała zostały poszarpane na kawałki i krew zamarzła.Wnętrze kuli pokrywał lód.Nie było czym oddychać.co utrzymuje mnie przy życiu? - zastanawiała się.Podniosła ręce i dotknęła swojej twarzy - czy też raczej próbowała jej dotknąć.Mój hełm, pomyślała.Włożyłam go na czas.Pokrywający wszystko lód zaczął się topić.Oderwane kończyny jej towarzyszy na powrót połączyły się z ich ciałami.Leżące w kuli okruchy bazaltu cofnęły się i odleciały.Czas biegnie do tyłu, uświadomiła sobie Agneta.Jakie to dziwne!Kulę wypełniło powietrze; usłyszała głuchy ryk urządzeń pomiarowych.Następnie powoli zrobiło się ciepło.Travis i Elms chwiejnie dźwignęli się z podłogi.W oszołomieniu rozglądali się wokół.Rozśmieszyło ją to, lecz sytuacja była zbyt poważna.Najwyraźniej siła uderzenia spowodowała miejscowe perturbacje czasowe.- Usiądźcie - powiedziała.- Dobrze.masz rację - rzucił szorstko Travis.Usiadł przy konsolecie i wcisnął guzik, który bezpiecznie przypiął go pasami do fotela.Elms nie ruszył się z miejsca.- Zostaliśmy uderzeni przez dość duże odłamki - powiedziała Agneta.- Tak - potwierdził Elms.- Wystarczająco duże i o dostatecznej sile, by zakłócić bieg czasu dodała Agneta.- Cofnęliśmy się do momentu poprzedzającego katastrofę.- Częściową odpowiedzialność ponoszą za to pola magnetyczne uznał Travis.Potarł oczy; trzęsły mu się ręce.- Zdejmij hełm, Agneto.Nie jest ci potrzebny.- Zaraz nastąpi uderzenie - odparła.Mężczyźni popatrzyli na nią.- Katastrofa się powtórzy - dodała.- Cholera - rzucił Travis.- Wyprowadzę stąd EX.- Wdusił kilka przycisków na konsolecie.- Nie trafią nas.Agneta zdjęła hełm.Zrzuciła buty, podniosła je.i ujrzała Postać.Postać stała za ich plecami.Był to Chrystus.- Spójrzcie - powiedziała do Travisa i Elmsa.Mężczyźni spojrzeli we wskazanym kierunku.Długowłosa Postać miała na sobie tradycyjną białą szatę i sandały; Jej bladą twarz spowijało coś na kształt księżycowej poświaty.Brodata twarz tchnęła mądrością i spokojem.Zupełnie jak na kościelnych obrazach, stwierdziła w duchu Agneta.Brodaty, w białej szacie, z lekko uniesionymi ramionami.Nawet ma aureolę.To dziwne, jak nasze przypuszczenia pokrywają się z rzeczywistością.- Boże - wydusił Travis.Wszyscy troje wytrzeszczyli oczy.- Przyszedł po nas.- Jeśli o mnie chodzi, nie mam nic przeciwko temu - oświadczył Elms.- Jasne, że nie - odparł gorzko Travis.- Nie masz żony i dzieci.A Agneta? Ma dopiero trzysta lat; to dzieciak.- Jestem winoroślą, wy gałęziami - powiedział Chrystus.- Ktokolwiek pozostaje we mnie, w kimkolwiek pozostaję ja, płodzi obfity owoc; dla tych, co ode mnie odchodzą, nie ma ratunku.- Zmieniamy położenie - oznajmił Travis.- Dzieci - powiedział Chrystus.- Nie pozostanę długo z wami.- To dobrze - odparł Travis.EX mknęła z kierunku osi Syriusza; na mapie gwiezdnej zapanował chaos.- A niech cię, Travis - rzucił ze złością Elms.- To wielka szansa.Ilu ludzi tak naprawdę widziało Jezusa? To jest Jezus.Jesteś Jezusem, prawda? -zapytał Postaci.- Jestem Drogą, Prawdą i Życiem - rzekł Chrystus.- Nikt beze mnie nie pójdzie do Boga.Jeśli znacie mnie, znacie mojego Ojca.Od tej pory znacie Go i widzieliście.- No właśnie - zawołał uszczęśliwiony Elms.- Widzisz? Chcę, żeby wiedział, jak bardzo się cieszę.Panie.- Urwał.- Chciałem powiedzieć, Panie Jezu, Jakie to głupie; to naprawdę głupie.Jezu, Panie Jezu, zechce Pan usiąść? Proszę usiąść przy mojej konsolecie albo na miejscu pani Rautavaary.Prawda, Agneta? To Walter Trą vis; nie jest chrześcijaninem, aleja tak.Byłem chrześcijaninem przez całe życie.Cóż, przynajmniej przez jego większość.Nie jestem pewien co do pani Rautavaary.Co powiesz, Agneto?- Przestać gadać głupoty, Elms - powiedział Travis.- Osądzi nas - odparł Elms
[ Pobierz całość w formacie PDF ]