Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- James Clavell Krol szczurow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inne sprawy nie mają wedługmnie żadnego znaczenia i traktuję je jak najzupełniej zbędną przybudówkę.Wiedziałem, do czego potrzebuje mnie Galloway, i prawdę mówiąc, unikałemtej roboty jak mogłem.Ubzdurał sobie, że sfotografuje mnie w ubraniu z 1900roku.Próbowałem mu uświadomić, że rok 1900 wyprzedzał o dwanaście lat czasurodzin mojego ojca, i że jeśli mają mi zrobić zdjęcie, to najwyżej w ubraniusprzed lat trzydziestu.Galloway uparł się twierdząc, że i tak nikt się nie zorientuje,więc posłałem go do diabła.Zarzucił mi, że nie mam właściwego podejścia dorzeczy.Ludzie, którzy pracują w reklamie i starają się wykiwać wszystkich, mają nastałe zakodowane, że cała reszta społeczeństwa oprócz nich to kompletni analfa-beci. Nie docenia pan roli reklamy odezwał się McBee. Nie? Bardzo mi przykro. A poza tym pana sytuacja jest szczególna.Oficjalnie należy pan do mojegowydziału, ale powinien pan być w każdej chwili do dyspozycji działu zbytu.Są-dzę, że byłoby lepiej, gdyby pan od dzisiaj podpisywał listę obecności jak każdypracownik firmy i prosił mnie o pozwolenie wyjścia w czasie godzin pracy.Mamnadzieję, że zastosuje się pan do tych zaleceń.Powoli policzyłem do dziesięciu w systemie dwójkowym a potem za-pytałem: Czy pan podpisuje listę? Co? Naturalnie, że nie.Jestem przecież głównym inżynierem. Rzeczywiście.Ma pan to wypisane na drzwiach gabinetu.Proszę wziąć poduwagę fakt, że ja byłem głównym inżynierem tej firmy znacznie wcześniej, niżpan zaczął się golić.Czy pan myśli poważnie, że będę bawił się w podpisywanielisty?Zaczerwienił się jak indyk. Nie wiem.Ale w przeciwnym wypadku nie otrzyma pan pensji. No-no-no.Nie pan mnie zaangażował i nie pan mnie będzie zwalniał. Hmm.to się jeszcze okaże.Mogę przynajmniej przenieść pana tam,gdzie pana miejsce: do reklamy.Jeśli w ogóle jest tu dla pana jakieś zajęcie. Spojrzał na mojego automatycznego kreślarza. U mnie nie ma pan czegoszukać.Nie mogę tolerować bezproduktywnych pracowników i pozwalać na nie-prawidłowe wykorzystywanie takich drogich urządzeń.%7łegnam.Wyszedłem za nim z pokoju.Do gabinetu wjechał posłaniec i położył do mojejprzegródki jakąś niewielką paczkę, ale nie chciałem tracić czasu na sprawdzeniejej zawartości.Zszedłem na dół do pracowniczej kantyny, pieniąc się z wściekło-ści.Mac myślał tak jak mnóstwo twardogłowych biurokratów że twórcza praca101powinna być wykonywana od gwizdka do gwizdka.Nic dziwnego, że moja starafirma od paru lat nie wprowadziła żadnego novum do produkcji.Ale co tam, nie zależy mi na układach.I tak miałem zamiar wkrótce odejść.Po godzinie lub dwu wróciłem do pokoju i w przegródce obok paczki znala-złem kopertę oznaczoną symbolem korespondencji firmowej.Kiedy ją otwiera-łem, pomyślałem, że Mac zaczął już działać.Mile się rozczarowałem, gdyż byłato wiadomość z działu finansowego.Szanowny Panie Davis,dotyczy: akcji, będących obiektem pańskiego zainteresowania.Dywidendy z większej części pierwotnego pakietu akcji przelewano od pierw-szego kwartału 1971 do drugiego kwartału 1980 na konto funduszu powiernicze-go, zarządzanego przez osobę o nazwisku Heinicke.W 1980 nastąpiła reorgani-zacja naszej firmy i zestawienie, które mam do dyspozycji, jest dosyć niejasne.Wynika z niego jednak, że odpowiednie akcje zostały sprzedane ubezpieczalni Co-smopolitan i są jej własnością do dzisiaj.Pozostała, mniejsza część akcji, zgodnie z pańskimi informacjami, była wła-snością Belle D.Gentry do roku 1972.Następnie akcje te zostały przekazane spół-ce Sierra Acceptances, która je rozdzieliła i sprzedała za gotówkę.Jesteśmy w sta-nie sprawdzić dokładnie pózniejsze losy każdej z nich i ich ekwiwalentu.Wymagato jedynie czasu.Jeżeli nasz dział może być jeszcze w czymś Panu przydatny, proszę ponowniedo nas się zwrócić.Y.E.Reuthergłówny księgowyZadzwoniłem do Reuthera, podziękowałem i powiedziałem, że te informacjemi wystarczą.Teraz byłem pewien, że przepisanie akcji na Ricky nigdy nie na-brało mocy urzędowej.Ponieważ było ono w widoczny sposób sfałszowane, niemiałem wątpliwości, że Belle maczała w tym palce.Nowy właściciel mógł byćpodstawioną marionetką albo zgoła fikcyjną osobą prawdopodobnie już wtedyBelle planowała wykiwać Milesa.Po jego śmierci widocznie nie dysponowała gotówką, więc mniejszą częśćakcji sprzedała spółce.To jednak mnie nie interesowało.Zapomniałem zapytaćReuthera, co się stało z akcjami Milesa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]