Podobne
- Strona startowa
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompas
- Pullman Philip Mroczne materi Zloty kompas
- Pullman Philip Mroczne materie 3 Bursztynowa luneta
- Philip K. Dick, Roger Zelazny Deus Irae
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu (2)
- Dick Philip K Oko Sybilli (SCAN dal 956)
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu
- Bochenski J.M Wspolczesne metody myslenia
- Simak Clifford D Zasada wilkolaka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może, myślał czasami Stagg, nigdy mnie nie kochała? Może tylko dziękowała losowiza to, że nie zginął, a jej słowa były dowodem wielkiej ulgi?Po tym, jak trafili na szczątki Pantelfian, opuścili ścieżkę i powędrowali przez las.Po-ruszali się wolniej, ale bezpieczniej.W końcu dotarli do brzegów Hudsonu.Tej nocy Stagg włamał się do stodoły i ukradłpilnik.Musiał zabić psa; udusił więc zwierzę nim zdołało szczeknąć po raz trzeci.Wró-cił do lasu i przez cztery godziny rozcinał pas.Stal okazała się niezwykle twarda, a pozatym musiał uważać, by nie skaleczyć dziewczyny.Udało mu się w końcu i Mary poszłado lasu, by nasmarować rany i otarcia maścią, którą również ukradł.Stagg tylko wzru-szył ramionami nad tą przesadną skromnością.Wielokrotnie oglądali się nago, ale wów-czas, oczywiście, ona nie panowała nad sytuacją.Kiedy wróciła, powędrowali wzdłuż brzegu aż znalezli łódkę, przywiązaną do drew-nianego pomostu.Na drugim brzegu Stagg puścił łódkę z prądem.Sami poszli nawschód.Maszerowali dwie noce, kryjąc się i śpiąc w dzień.Na farmie w pobliżu Pough-keepsie Stagg ukradł trochę jedzenia, a kiedy wrócił, zjadł trzykrotnie większą porcjęniż normalnie.Mary zaniepokoiła się trochę, ale wytłumaczył jej, że musi jeść, bo jegociało pożera już samo siebie.Zjadł połowę ukradzionego jedzenia, wypił butelkę wina.Przez chwilę siedział nie-ruchomo, w milczeniu. Przepraszam cię powiedział w końcu. Nie mogę tego znieść.Muszę wracaćna farmę. Ale czemu! krzyknęła Mary. Bo tam nie ma mężczyzn.Pewnie poszli do miasta.Są za to trzy kobiety, w tymdwie śliczne dziewczyny.Mary, czy ty mnie rozumiesz!?Rozdział piętnasty Nie! krzyknęła Mary. Nie rozumiem! A nawet gdybym rozumiała, to czy na-prawdę myślisz, że pozwoliłabym ci tam wrócić i narazić nas oboje? Te kobiety opowie-dzą o wszystkim swym mężczyznom i wiadomość dotrze w końcu do kapłanek w Vas-sar.Wytropią nasz ślad! Jeśli ktoś im powie, gdzie jesteśmy, złapią nas na pewno. Wiem, że masz rację, ale nie wytrzymam! Za dużo zjadłem.Mary, albo te dwiedziewczyny, albo ty!Mary wstała.Widać było, że zrozumiała, iż musi zrobić coś, na co nie miała najmniej-szej ochoty. Myślę, że potrafię rozwiązać twój problem powiedziała jeśli tylko odwró-cisz się na chwilkę.Czując przepełniającą go radość Stagg krzyknął: Mary, nawet nie wiesz, co to dlamnie znaczy! po czym odwrócił się.Mimo niewyobrażalnej rozkoszy oczekiwaniamusiał się uśmiechnąć.Jakie to do niej podobne, pomyślał, że rozbiera się tak skromnie,choć przecież zaraz będziemy się kochać.Czuł ruch za plecami. Czy mogę się już odwrócić? Jeszcze nie! Nie jestem jeszcze gotowa.Słyszał jak się zbliża.Tracił cierpliwość. Czy teraz już mogę. Jeszcze nie odpowiedziała, stojąc tuż za nim. Już nie mogę.Coś rąbnęło go mocno w tył głowy.Stracił przytomność.Kiedy się ocknął, leżał na boku.Ręce miał związane na plecach, nogi w kostkach;Mary przecięła na pół cienki sznur, który zabrała z wioski Pantelfów.Obok głowy wi-dział duży kamień, którego najprawdopodobniej użyła, by pozbawić go przytomności.Widząc, że otworzył oczy, powiedziała: Strasznie cię przepraszam, Peter.Musiałam to zrobić.Jeśli naprowadziłbyś DeCe-ańczyków na nasz trop, zapewne by nas zabili.116 W torbie masz dwie butelki whisky odparł ponuro Stagg. Oprzyj mnieo drzewo i daj mi się napić.Chcę wypić całą butelkę.Po pierwsze dlatego, że muszę zła-godzić czymś ten cholerny ból głowy.Po drugie: jeśli się nie urżnę do nieprzytomności,umrę z rozczarowania.Po trzecie: chcę zapomnieć, jaka z ciebie cholerna suka!Nie odpowiedziała, ale zrobiła co kazał.Siedziała obok, trzymając mu butelkę przyustach i odsuwając ją od czasu do czasu, kiedy musiał zaczerpnąć oddechu. Przepraszam, Peter.Idz do diabła! Dlaczego musiałem trafić właśnie na ciebie! Dlaczego nie spotkałemjakiejś prawdziwej kobiety? Daj mi pić!W ciągu dwóch godzin wypił dwie trzecie litrowej butelki.Przerwał, chwilę siedziałpatrząc prosto przed siebie, a potem zwalił się ciężko na ziemię i zasnął.Obudziwszy się rano stwierdził, że Mary go rozwiązała.Nie skarżył się na kacai w ogóle nie odzywał się do dziewczyny.Po prostu patrzył, jak wydziela mu jedzenie.Po śniadaniu, do którego wypił morze wody, powędrowali na wschód.Wczesnym popołudniem Mary zdecydowała się przerwać wreszcie ciążące milcze-nie. Od dwóch godzin nie mijaliśmy żadnej farmy powiedziała. Las jest znacz-nie rzadszy, a grunt coraz bardziej kamienisty.Zbliżamy się do pustkowi oddzielającychDeCe od Caseylandu.Musimy być teraz ostrożniejsi niż kiedykolwiek.Możemy wpaśćna oddziały żołnierzy obu narodów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]