Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Helena Mniszkówna Sfinks
- Resnick Mike Kły. Legenda z przeszłoÂści i przyszłoÂści
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ceremoniale obrzędowym dwukrotnie zostałapopełniona omyłka i za każdym razem trzeba było zaczynać od początku.Pierwszym razem ja sambyłem winien.Odmówiłem modlitwę wedle starej formuły, gdy tymczasem od dwu lat jużobowiązuje nowa.Następnym razem trębacz nie wziął dość głębokiego oddechu i przerwał wpołowie sygnału.Wystarczyło to, żeby uroczystość rozpocząć od nowa.Tak więc gladiatorom iwoznicom musiałem zapłacić trzykrotnie.Od tej pory nie mogłem wybrnąć z długów.Wierzycielezaczęli stawać się natrętni i trzeba było na gwałt coś poradzić.Z posagu Numantyny nie pozostałoani grosza, ale udało mi się z jej stryjem załatwić całą sprawę polubownie.Zgodził się wziąćbratanicę do siebie z powrotem bez posagu, pod warunkiem, że pozwolę mu zaadoptować naszegomłodszego syna.Chłopiec przypadł mu do serca i chce mieć w nim swego następcę.Apronia jestbardzo bogata i ostatecznie wszystko ułożyło się jak najpomyślniej! Prawdę mówiąc, Numantynąnie miała najmniejszej ochoty rozstać się ze mną.Musiałem jej dopiero opowiedzieć, że zapośrednictwem jednego z przyjaciół pewna osobistość dała mi do zrozumienia, że o ile nie ożenięsię z Apronia, która kocha się we mnie i ma wpływy na dworze, będę oskarżony o bluznierstwoprzeciw Augustowi.Zdarzyło się właśnie, że jeden z moich niewolników potknął się i upuścił naposadzkę alabastrową czaszę pełną wina.Na dzwięk pękającego naczynia przyskoczyłem izamachnąłem się trzymanym w ręku batem.Porwała mnie taka wściekłość, że nie zwracałem nanic uwagi.A wtem to bydlę woła: "Zatrzymajcie się! Spójrzcie, gdzie jesteśmy." Rzeczywiście,jedną nogą znajdował się w świętym kręgu z białego marmuru, w którym stał posąg Augusta.Momentalnie upuściłem bat, ale z pół tuzina wyzwoleńców było świadkami tej sceny.Mam do nichtyle zaufania, że nie przypuszczam, aby któryś złożył przeciwko mnie doniesienie, ale Numantynąmocno się zaniepokoiła tym wypadkiem.Skorzystałem więc z niego, aby ją skłonić do zgody narozwód.Naturalnie wszystko to mówię ci w zupełnym zaufaniu i mam nadzieję, że nie powtórzysznic Urgulanilli.Jest ona ze względu na Numantynę bardzo przejęta tą całą rozwodową historią.252- Nie widuję jej teraz zupełnie.- W każdym razie, jeśli ją zobaczysz, nie wspomnij jej ani słowem o naszej rozmowie.Przysięgasz?- Na boskiego Augusta.- Wystarczy.A co do twego noclegu tutaj, to pamiętasz ten pokój, który zajmowałeś ostatnimrazem?- Tak.Dziękuję ci.Jeżeli jesteś zajęty, nie będę przeszkadzał i zaraz idę spać.Zwłaszcza, żesam jestem po długiej podróży, a ledwie przyjechałem, zaraz mnie spotkały w domunieprzyjemności.Matka po prostu wyrzuciła mnie na ulicę.Powiedzieliśmy sobie dobranoc.Plaucjusz polecił jeszcze jednemu z wyzwoleńców przynieśćmi lampę, co ten uczynił z dość dziwną, jak mi się zdawało, miną.Nie zastanawiając się nad jejznaczeniem wszedłem do pokoju leżącego naprzeciw sypialni gospodarza i zacząłem się rozbierać.Następnie umyłem ręce i nogi w małej umywalni w drugim końcu pokoju.Nagle posłyszałem zasobą ciężkie kroki i równocześnie ktoś zgasił lampę."No, teraz już po tobie, Klaudiuszu -pomyślałem.- Zaraz cię tu ktoś pchnie sztyletem." Głośno zaś odezwałem się z całym spokojem:- Nie wiem, kto jesteś, ale proszę cię, bądz łaskaw zapalić lampę.Może będziemy moglizałatwić sprawę ugodowo.A jeśli koniecznie musisz mnie zabić, wygodniej to uczynić przyświetle.- Nie ruszaj się z miejsca - odezwał się na to jakiś niski głos.Potem dało się słyszeć człapanie i chrząkanie, usłyszałem, że ktoś się ubiera, wreszcie trzaskkrzesiwa i lampa zapłonęła znowu.Przede mną stała Urgulanilla.Nie widziałem jej od pogrzebuDruzylla i zaiste nie wypiękniała w ciągu tych pięciu lat.Była jeszcze tęższa niż poprzednio -potwornie tęga, o twarzy jakby nalanej tłuszczem, i robiła wrażenie, że dałaby sobie radę ztysiącem Klaudiuszów.Jestem wprawdzie dość silny w rękach, ale wystarczyłoby, żeby się byłazwaliła na mnie, a samym ciężarem pogruchotałaby mi wszystkie kości.Podszedłszy odezwała się z wolna:- Skąd się wziąłeś w mojej sypialni?Wytłumaczyłem, że to widać Plaucjusz pozwolił sobie na kiepski żart i przeznaczył mi tenpokój nie wspominając, że zastanę w nim swą małżonkę.Następnie, zapewniając Urgulanillę omym najgłębszym dla niej szacunku i przepraszając najgoręcej za najście, chciałem się wycofać i253przenocować w łazniach.- Nie, mój drogi.Zostaniesz tutaj.Nieczęsto mam przyjemność oglądać pana małżonka.Niema mowy o tym, żebyś mi umknął.Idz do łóżka i śpij, ja położę się obok ciebie.Na razie poczytamjeszcze, dopóki nie ogarnie mnie senność.Niełatwo teraz zasypiam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]