Podobne
- Strona startowa
- Pierscien z krwawnikiem Helena Sekula (2)
- Pierscien z krwawnikiem Helena Sekula
- Tredowata t.2 Mniszkowna
- Cook Robin Sfinks by sneer
- Helena Mniszkówna Panicz
- Kosinski, Jerzy Malowany ptak
- Jordan Robert Rog Valere
- Paul Sorensen Moving Los Angeles, Short Term Policy Options for Improving Transportationą (2008)
- WA248 41566 F 309 mizerski mazepa o
- Narrenturm.korekta1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był już wściekły. Ani się pan waż! warknął. Dosyć mam pańskiego terroru, pańskich wpływów! Niepozwolę się wyzuć ze swoich przekonań. Nie przekonań! Nie! Dla kariery! wybuchnął pan Jacek. Rozumiem.Uczciwy Polakrzuciłby ten dokument i podał się do dymisji, a pan wybiera zaszczyty.niezaszczytne. Milcz pan! syknął Mgławicz strasznym, przyduszonym głosem. Nie ma pan prawawnikać w moje czyny! Jak wy możecie pozwalać na taką bezczelność swojemu podwładnemu! zawołał Brus.60 W tej chwili nie jestem już podwładnym ekscelencji, ale nawet będąc nim, nie wyrzeka-łem się nigdy imienia Polaka dla kariery.Dość mam tej waszej obskurnej roboty.SzarpieciePolskę, a mnie to zbyt boli.Zbyt rani.Służyć nie mogę i nie chcę człowiekowi, który na takierzeczy daje swoją sankcję.%7ładnego musu, żadnej presji na to nie ma.Pan chce zachowaćstanowisko swoje i dostojeństwa pomnożyć, ja zaś pragnę mieć czyste sumienie.Proszę odymisję.Zaległa cisza.Mgławicz miał oczy wbite w ziemię, mękę okrutną na twarzy.Brus rzuciłsię do pana Jacka z obelżywymi wyrazami, ale ten powstrzymał go surowym, przejmującymspojrzeniem.Po czym podszedł prędko do Mgławicza, ujął serdecznie w obie dłonie zwieszo-ną bezwładnie jego rękę i uścisnął ją gorąco. %7łegnam pana i wierzę, że wkrótce sam pan zedrzesz bielmo z oczu swoich rzekł zuczuciem.Mgławicz nie odrzekł ani słowa.Pan Jacek odstąpił, skinąwszy lekko głową Brusowi, a znajdując się już w progu, rzekł doobydwóch: Bielmo to zedrzecie wszyscy, aby tylko nie za pózno dla ojczyzny!I wyszedł cicho z gabinetu.XIPan Jacek na własną prośbę przestał zajmować stanowisko sekretarza Mgławicza, ale nieprzestał śledzić i bojkotować wiadomej sprawy.Pojawiło się kilka artykułów jego w jednymjedynym piśmie niezależnym, jakie znalazł w prasie stołecznej.Pan Jacek demaskował śmiałodziałające osoby, wykazywał szkodę wyrządzaną ojczyznie przez ich niepraworządność, pięt-nował sprawców, nawoływał społeczeństwo, aby nareszcie otworzyło oczy na przepaśćotwartą przed sobą.Uogólniając wiadomą sprawę pisał: Władza według ostatnich teorii i zasad wiedzy prawnopaństwowej winna być niezależnaod wszystkich innych władz, jakie są w państwie, a szczególnie od wszystkich innych, istnie-jących w państwie organizacji społecznych, gdyż cele tych ostatnich nie mogą być ogólne atylko, jak widzimy, cząstkowe.Gdyby inna władza miała być wyższą, eo ipso ona stałaby sięwładzą państwową lub też musiałaby ustąpić na korzyść tej, która ze starcia tych władz wyło-niłaby się.A u nas co się dzieje? Czy u nas w Polsce jest władza naczelna i zwierzchnicza?Niby tak, lecz tylko nominalnie, bez powagi i właściwego znaczenia.Poszczególne instytucjerządowe wydzierają sobie tę władzę, kwestionując prawa jedne drugim.Gorzej jeszcze, żewchodzą tu w grę prawa związków, których decyzje rozmyślnie władza wykonawcza stawiaprzed wolą rządu, szczególnie gdy chodzi o sprawy na tle strajków.To obniżanie władzy pań-stwowej nie wynika bynajmniej z tego, że jakoby wszystkie początki są trudne, a państwodopiero się organizuje.Im dalej idziemy w przyszłość, tym gorzej, tym zwiększa się chaos,deprawuje się w nim dusza urzędnika i obywatela przez wzajemną nieufność, chęć wyzyskujednych przez drugich i nienawiść.61 Im gorzej, tym lepiej głosi zasada wywrotowców.Plan ten wewnątrz państwa jest wi-doczny i jasny w bardzo wielu wypadkach.%7ładna z zasad, mająca na względzie jedność, potęgę państwa i t ad wewnętrzny nie zostałaprzez czynniki tworzące państwowość polską uwzględniona.Przeciwnie, robi się wszystko,co prowadzi do zguby państwa jako organizmu społecznego.Ignoruje się państwo polskie wjego przyszłym rozwoju jako jednostkę społeczną i uważa się ojczyznę naszą za teren do sa-modzielnych na niej eksperymentów socjałistyczno- bolszewickich, aż Polska stać się możeefemerydą, mocą bez znaczenia.Mając teraz dużo wolnego czasu, pan Jacek napisał osobną broszurę, w której poruszyłwszystkie znane sobie sprężyny życia społecznego, politycznego i ekonomicznego w Polsce.Od szczegółowych spostrzeżeń przechodził do syntezy ogólnej, rzucał światło na przyszłośćpaństwa polskiego, które wyłoni się dopiero wtedy, o ile zarazki obecnej doby nie skarłowa-cieją go, pozostawiając Polsce tylko narodowość.Broszurę wydał własnym kosztem, zaoszczędności swoje, poczynione w ciągu ośmiomiesięcznej pracy w gabinecie Mgławicza.Dopomógł mu trochę Ezop, zainteresowany bardzo działalnością kolegi.Broszury żadna firma księgarska wydać nie chciała: za wiele było w niej prawdy, podawa-nej bez ogródek.Pan Jacek badał wszelkie gałęzie i sfery, bezstronnie wykazywał partyjnośćgrup naczelnych i panujący tam snobizm, a nawet burżujskie zakusy przy wręcz przeciwnychideałach, jakoby zasadniczych.Marazm i bierność władzy przystosowywał do ogólnej ślepotyw społeczeństwie, będącej już niemal epidemią.Piętnował paskarstwo rozwielmożnione bez-karnie tak na bruku Warszawy jak i na prowincji, nie tylko wśród chłopów, lecz i pośródwielu obywateli-obszarników.Sybarytyzm ludzi bogatych, zapatrzenie się sobkowskie wewłasne interesy bez duchowego odczucia interesów ogólnonarodowych stawiał jako przyczy-nę nieufności do sfer kierowniczych, bo one rozczarowują, wytwarzając zbyt duży rozdziałpomiędzy hasłami a czynami.Faworyzowanie swoich sojuszników i sympatyków, wyróżnia-nie ich znamienne, wzbudza niewiarę i podejrzenie, że chodzi tu głównie o cele osobiste.PanJacek zbadał także i wyraził w swej książce przykre stosunki na wsi między ludem a obywa-telami, którzy są trapieni przez związki robotnicze, żądające często nadmiernie od właścicieli.Zły, bolszewizmem podszyty, nastrój służby dworskiej, częste strajki, ciąganie obywateli posądach rozjemczych, brutalność tak robotników jak i delegatów, a przy tym kradzieże, będącepowszednim chlebem robotników wiejskich i służby, niesumienność rzemieślników, nad-mierne żądanie płac a mała wydajność pracy wytworzyły wzajemną niechęć i ciągłe zatargi.Dysproporcja wynagrodzenia robotników i pracy fizycznej z bezprzykładnym niedocenianieminteligencji, wywołało znowu rozpanoszenie się chamstwa w stopniu zastraszającym i groziłoruiną kultury narodowej.Wszystko, co było związane z władzą i kierunkiem kraju, nie miałopoparcia i zaufania w narodzie.W tym pan Jacek widział grozny bakcyl zła.Wyjawiał nad-użycia, będące często wyrazną defraudacją, które jednakże albo nie rażą władz, albo też by-wają zatuszowane zręcznie, wedle rosyjskiej znanej recepty: końce do wody.Pan Jacekogłaszał kilka faktów, zatopionych w ten sposób, gdyż tyczyły rozkazów naczelnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]