Podobne
- Strona startowa
- Pierscien z krwawnikiem Helena Sekula (2)
- Pierscien z krwawnikiem Helena Sekula
- Tredowata t.2 Mniszkowna
- Helena Mniszkówna Sfinks
- Richard Dawkins Bog urojony
- adobe.photoshop.7.pl.podrć™cznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Czerwone i czarne t.1 Stendhal
- Kosinski, Jerzy Malowany ptak
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (3)
- Ekspedycja Kolitz Katarzyna Rygiel
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cóż Anulko, rada jesteÅ›, że bÄ™dziesz miaÅ‚a mÅ‚odÄ… paniÄ…? A.tak.juÅ›ci.panienko.Mruknęła jeszcze coÅ› pod nadÄ…sanym nosem i odeszÅ‚a.Ira bystro spojrzaÅ‚a na Denhoffa, który byÅ‚ zmieszany. Anulka oczyść paniom suknie i buciki, Karol, ogarnij mnie z bÅ‚ota, żywo woÅ‚aÅ‚Denhoff bardzo gorliwie.Wkrótce potem Ira i Ziula oglÄ…daÅ‚y mieszkanie Denhoffa.On zaÅ› i oprowadzaÅ‚ je z dumÄ…,mile Å‚echtany pochwaÅ‚ami, nawet zachwytem panien Turskich.; Tu salon, styl empire, niech panie zauważą.Piece sÄ… wiedeÅ„skie.Zliczne, prawda? Afreski na suficie? Czy mam gust? ;87 Ja patrzÄ™ na obrazy; pan to sam nabyÅ‚, czy też to pamiÄ…tki z Pniowa, po rodzicach? pytaÅ‚a Irena. Te duże dwa, Kossaka i FaÅ‚ata, to jeszcze pniewskie; to Czachurski, a to %7Å‚murko; te jużsam nabyÅ‚em.Tu jeszcze ma pani rzeczy nowe, krajobraz CheÅ‚moÅ„skiego, prawda jakaplastyka? A tu Tetmajer, jeÅ›li Å‚aska.Bajeczny co?! Tu zaÅ›, proszÄ™ pani, Aksentowicz. Ach tak! poznaÅ‚am.A oto jeszcze Brandt, tu znowu Malczewski Jacek.Ależ Å›licznerzeczy! Istna galeria! Tego jednego panu zazdroszczÄ™. Jaki wspaniaÅ‚y fortepian zawoÅ‚aÅ‚a Ziula uderzajÄ…c w klawisze. To Blüthner i czysty mahoÅ„, kosztuje tysiÄ…c dwieÅ›cie rubli.Ira uÅ›miechnęła siÄ™dyskretnie, przypomniaÅ‚a sobie nagle Lach tam ti dy ry bum i żeby ukryć Å›miech, rzekÅ‚a: A ten pÄ…sowy pokój obok, czy to gabinet? To proszÄ™ pani, fumoir.Weszli tam.Ira znowu stanęła przed rysunkami Kostrzewskiego.WisiaÅ‚y tu na Å›cianachgrupy fotograficzne z Worczyna, z Olchowa, oraz z Okorowa podczas wizytacji biskupa. Czy pan sÅ‚yszaÅ‚, że podobno bÄ™dzie naznaczona kara na obywateli, którzy mielibanderie? spytaÅ‚a Irena. Tak? Nie sÅ‚yszaÅ‚em.A Ziula rzekÅ‚a: Panu StanisÅ‚awowi Rymszy kazano zapÅ‚acić trzysta rubli za karÄ™, ale siÄ™ nie zgodziÅ‚. BÄ™dzie siedziaÅ‚ w kozie. Co pan mówi? No, naturalnie. Już lepiej siedzieć w kozie, niż siÄ™ za takÄ… rzecz wykupywać rzekÅ‚a Ira. Co kto woli.To pokój stoÅ‚owy; styl Ludwika XIV, a tam mój gabinet, same antyki;palisander z inkrustacjami, wytÅ‚aczana skóra, gobeliny, rzezby.To moja pracownia. Cóż pan tu robi? Pisuje listy do Dorci, ukÅ‚ada wiersze? dopytywaÅ‚a Ziula. PiszÄ™ pamiÄ™tniki.A oto tam sÄ… pokoje mojej Dulcynei, mojej przyszÅ‚ej pani.Buduar wstylu francuskiego renesansu, dalej sypialnia rococo. Gdzież jest ten klÄ™cznik po matce i obraz Rafaelowskiej Madonny? Tu proszÄ™ pani, w sypialni.Panny weszÅ‚y nieÅ›miaÅ‚o, obejrzaÅ‚y stary klÄ™cznik, podziwiaÅ‚y obraz i spiesznie wyszÅ‚y. Ten klÄ™cznik z obrazem jest najcenniejszÄ… rzeczÄ… należącÄ… do mnie rzekÅ‚ Denhoff zuczuciem. Na nim moja matka modliÅ‚a siÄ™ zawsze w Pniewie, tu mnie uczyÅ‚a pacierza.ChciaÅ‚bym patrzeć na ten klÄ™cznik w godzinie skonu, tak bardzo jest mi drogim.Ira i Ziula serdecznie spojrzaÅ‚y na Ryszarda. Czy pan dobrze pamiÄ™ta matkÄ™?.KochaÅ‚ jÄ… pan bardzo?. O, tak panno Iro, kochaÅ‚em jÄ… bez granic, miaÅ‚em zaledwie sześć lat gdy umarÅ‚a.PamiÄ™tam jÄ… pomimo tak wczesnego wieku i czczÄ™ jej pamięć.Ojciec mi umarÅ‚, gdy byÅ‚em wszkoÅ‚ach, odtÄ…d już opiekowaÅ‚ siÄ™ mnÄ… RosoÅ‚awski. On tylko panu zaszkodziÅ‚. No, tak, bo mi na wszystko pozwalaÅ‚, zresztÄ…, co ja sobie robiÅ‚em z tej opieki! Nic! ARosoÅ‚awskiego też niewiele obchodziÅ‚o, co ze mnÄ… bÄ™dzie SÅ‚yszaÅ‚am, że to.że on jest jÄ…kaÅ‚a siÄ™ Ziula. %7Å‚e jest trochÄ™ mÄ™tny dokoÅ„czyÅ‚a Ira. I to możliwe.Karol zaprosiÅ‚ na czekoladÄ™, podanÄ… jeszcze na tarasie, z powodu piÄ™knej pogody.TuoczekiwaÅ‚ WroÅ„ski.Denhoff rzekÅ‚ na wstÄ™pie: Kuzynki moje zadowolone z urzÄ…dzeÅ„ wodzewskich, mówiÄ…, że i pannie Dorze wszystkotak samo przypadnie do gustu. Spodziewam siÄ™ odrzekÅ‚ sucho WroÅ„ski.Panny zmatowiaÅ‚y.Denhoff przeszyÅ‚ wzrokiem swego rzÄ…dcÄ™.88 ChcÄ™, żeby u mnie przede wszystkim panowaÅ‚a.miÄ™kkość w otoczeniu i w domu rzekÅ‚ Ryszard znaczÄ…co. Tak, to najważniejsze zaakcentowaÅ‚a Irena. Musi być miÄ™kko, gdzie tyle dywanów, gobelinów, otoman.Panna Dora narzekać niebÄ™dzie, bo i miÄ™kko i ciepÅ‚o i ozdobnie; u nas wszystko wygodne i bogate, księżniczka by niezgrymasiÅ‚a nawet.Denhoffowi po twarzy lataÅ‚y skurcze nerwowe, spod binokli rzucaÅ‚ na WroÅ„skiego zÅ‚espojrzenia.Ale Irena, choć niemile tkniÄ™ta, zaÅ›miaÅ‚a siÄ™. Toteż pan w tym przepychu używa jak książę. No, dla mnie to nie nowina, ja inaczej nie umiem.Wodzewo to byÅ‚a buda, dopiero terazma europejskÄ… pozÅ‚otÄ™. Ee! Jednakże co jest szorstkim, to i zostanie tym samym rzekÅ‚a Irena i skierowaÅ‚arozmowÄ™ na inny przedmiot.WroÅ„ski spÄ…sowiaÅ‚, Denhoff natomiast rozweseliÅ‚ siÄ™ niesÅ‚ychanie i gdy tylko zauważyÅ‚, żeWroÅ„ski skoÅ„czyÅ‚ podwieczorek, wysÅ‚aÅ‚ go grzecznie pod jakimÅ› pozorem. Ten pana ubóstwiany oksfordczyk jest pospolitym gburem, dziwiÄ™ siÄ™, że pan go takwytrwale adoruje. Już zaczyna mi brzydnąć, bo jest jak pani sÅ‚usznie zauważyÅ‚a szorstki, nazbytdespotyczny.Ja zaÅ› tego nie znoszÄ™.Po podwieczorku obejrzano ogród kwiatowy, obecnie pusty i smutny, oglÄ…dano budynek zcentryfugÄ…, park, pszyczym przez parów zeszli na okopy szwedzkie. Pokażę paniom alejkÄ™ Dorydy. Cóż to nowego? Dawniejsza alejka marzeÅ„, teraz tak przezwana od mojej Dulcy.od Dorci.W alejceDorydy postawiÅ‚em Å‚aweczkÄ™, stolik, tam rozmyÅ›lam, marzÄ™, fantazjujÄ™.Tam bÄ™dziemykiedyÅ› razem z DorciÄ… budowali. Zamki na lodzie Å›miaÅ‚a siÄ™ Ziula. Nie! bÄ™dziemy budowali naszÄ… cudnÄ… przyszÅ‚ość, naszÄ… baśń tÄ™czowÄ…. Ech! pobierzcie siÄ™ najpierw, nie uprzedzajcie faktów. ZobaczÄ… panie, jak bÄ™dziemy szczęśliwi! Za tydzieÅ„ znowu jadÄ™ do swej. Dulcynei, albo Dorydy.Gdybym byÅ‚a DorciÄ…, to bym siÄ™ obraziÅ‚a rzekÅ‚a Ziula.WymyÅ›la pan jakieÅ› Dorydy, kiedy ona jest DorÄ…, a już najwyżej DorotÄ…. To za maÅ‚o romantyczne. Och, jakiż z pana trubadur! Denhoff nagle krzyknÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no: Kto kocha Stasiulka!?.Ziulka. odpowiedziaÅ‚o echo z parowów skalnych.Ira wybuchnęła Å›miechem, Ziula poczerwieniaÅ‚a jak purpura. NieznoÅ›ny pan jest! Nie cierpiÄ™ pana za to. Niech pani sÅ‚ucha jeszcze: Jaka najlepsza kobita!?.Obita. odpowiedziaÅ‚o echo. WinszujÄ™! Ale Dorci nie zazdroszczÄ™ takich poglÄ…dów u męża.Pan widocznie w alejceDorydy ukÅ‚ada takie rozmowy z echem, prawda panie Dziudziu? zażartowaÅ‚a Irena. Niech panie patrzÄ…!Panny spojrzaÅ‚y we wskazanym kierunku i obie wydaÅ‚y okrzyk zdumienia.WÅ‚aÅ›niezachodziÅ‚o sÅ‚oÅ„ce.Wielka, zÅ‚otoczerwona kula rozogniona aż do gorÄ…ca, spÅ‚ywaÅ‚a wolno zanajwyższy cypel wałów.RozsypaÅ‚y siÄ™ dokoÅ‚a zÅ‚ociste, parzÄ…ce iskry, okopy zanurzone byÅ‚yjakby w oceanie pÅ‚omieni.Fale krwiste, żółte zalewy sÅ‚oneczne pÅ‚ynęły wskroÅ› nasypów, cow tej ognistej powodzi miaÅ‚y wyglÄ…d i grozÄ™ baÅ‚wanów.Ze szczytów jednej z takichpotężnych wydm zjeżdżaÅ‚ jezdziec.KoÅ„ ogromny i czerwony, jakby zbroczony krwiÄ…,89rozwiana grzywa i ogon odstawiony, gorzaÅ‚y purpurÄ…, nozdrza paliÅ‚y siÄ™ ogniem.Na grzbiecieniósÅ‚ olbrzyma.Czarna postać jezdzca byÅ‚a nieprawdopodobnie wielkÄ…, koÅ„ swymirozmiarami przypominaÅ‚ legendowe smoki, albo bestie apokaliptyczne, caÅ‚a grupa, jak baśń odziwotworach, mogÅ‚a przerażać.ZwiatÅ‚a tak siÄ™ ukÅ‚adaÅ‚y, że grupa wisiaÅ‚a w powietrzu.Każde podniesienie kopyt jak tarany, byÅ‚o widoczne, każdy rzut gÅ‚owy koÅ„skiej, każdestrzÄ…Å›niÄ™cie purpurowej grzywy.Nad tÄ… grupÄ… wielkoluda pÅ‚ynęła krwista rzeka zachodu i podkopytami szÅ‚y ogniste smugi.WidziadÅ‚o staÅ‚o siÄ™ piÄ™kne bajecznie, ale grozne, straszne przezswÄ… potÄ™gÄ™. To wódz skandynawski, który zginÄ…Å‚ w tych okopach szepnÄ…Å‚ Denhoff zbladÅ‚ymiwargami. On siÄ™ tu ukazuje we krwi.pogromca.straszny wojownik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]