Podobne
- Strona startowa
- Norton Andre Ksiezyc trzech pierscieni (SCAN
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- 3 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- W szponach szantazu Hram A
- Uczeń.Jedi.06.Jude.Watson Niepewna.Âścieżka
- Hoang Ti Rozmowy Zoltego Cesarza o medyc
- Cook Robin Zaraza by sneer
- Wolski Marcin Krowy tluste.Krowy chude
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inspektor odkłada teczkę.Pochyla się nad fotografią grypsu wznacznym powiększeniu.Oddać Janinie Aopatkowej Sady %7łoliborskie, ulica.nu-mer.Mamo! Musisz zrobić to, co ci każę, i jak najprędzej!Miałem wielkie trudności, aby ci przekazać tę kartkę, i to Bógraczy wiedzieć, czy ją otrzymasz.Los szczęścia, innej drogi niemam.W altanie, na działce, pod drugą deską od podłogi, liczącod progu, znajdziesz sto pięćdziesiąt tysięcy nie żałuj pienię-dzy i jeśli nie możesz inaczej, kup zarazki tyfusu lub żółtaczkizakaznej, lepiej żółtaczki zakaznej, bo na tyfus byłem szczepio-ny.To jest konieczne, ponieważ tutaj wszystkie choroby, pozazakaznymi, leczą w szpitalu więziennym, a ja koniecznie muszęsię znalezć w cywilnym.Dobrze zapłać i poradz się lekarza, jakąilość mam wziąć, aby choroba miała łagodny przebieg.Pojem-nik z zarazkami musi być bardzo maleńki.Zatop go w smalcu,który sama zrobisz.Wiesz, jaki lubię.Ten smalec będzie najlep-szym znakiem, że to jest od ciebie.Zrób paczkę, włóż w nią cia-sto i co tam jeszcze chcesz.Przynieś to sama.Musisz uważać,bo mogą cię obserwować.Czekaj ode mnie wiadomości już zeszpitala, wtedy musisz być również bardzo ostrożna.( ) Tolek.Major woła Cieślika, pokazuje fotografię grypsu. Ten listmusi dojść do adresatki podkreśla inspektor. Ważne jest,kto go odbierze, musimy wiedzieć, czy to przypadkowa solidar-ność aresztowanych, czy też znają się z innego terenu. Wiemy, że Janina Aopatkowa jest laborantką w instytuciechorób zakaznych przypomina Cieślik. Rok przed emerytu-rą, nieskazitelna opinia.Ale matki gotowe są dla swych dziecina wszystko.Około dziesiątej Cieślik jest już na korytarzu, przed salą roz-praw.Czeka tam grupa świadków, w sporym tłumku zwracauwagę starsza kobieta w podniszczonym palcie i chustce na si-wych włosach.Ma znękaną twarz i zaczerwienione oczy.Konwojent prowadzi więznia z celi numer osiem, przeddrzwiami sali przypada do niego stara kobieta: Synku! gru-be łzy toczą się po jej policzkach, drżące dłonie wciskają w ręcepaczkę Sportów.Po twarzy chłopaka przebiega coś jak skurcz wzruszenia: Nie martw się, mamo! mamrocze i niezgrabnie przyciska dosiebie jej drżące ręce. Bez zezwolenia sądu nie wolno więzniom nic podawać! huczy regulaminowo milicjant z konwoju, ale żal mu starej ko-biety i nie zabiera podopiecznemu papierosów.Matka drepcze za nim na salę sądową.Rozprawa przeciąga się do południa.Cieślik trwa na swoimposterunku.Sąd przerywa rozprawę, są jakieś przeszkody pro-ceduralne i brakuje kilku świadków.Matka znów przemierza sądowe korytarze w ślad za eskortąsyna.Przystaje pózniej na szerokich schodach gmachu sądów iłzawym spojrzeniem odprowadza samochód-więzniarkę, znika-jący na ruchliwej ulicy.Cieślik idzie jej śladem, kobieta jedzie prosto na %7łoliborz.Długo szuka adresu, widać, że okolica nie jest jej znana.Wresz-cie odnajduje bramę domu.Po chwili wychodzi i przysiada napobliskiej ławce.Przygarbiona, czeka cierpliwie w zupełnymbezruchu.Porucznika, widzącego to wszystko, zalewa fala bezsilnejwściekłości na tych młodych, zdrowych chłopaków, przyczynia-jących tyle cierpienia swym najbliższym, starym, kochającymich matkom.Wreszcie nadchodzi Aopatkowa, obojętnie mija skuloną naławce postać; stara kobieta trwa tak jeszcze z pół godziny i po-nawia próbę, znikając w klatce schodowej.Porucznik opuszcza swój posterunek, dzwoni do majora. Aresztancka znajomość, gryps, poszedł przez matkę ósemki zawiadamia .tak, spotkały się! A teraz buzka, szefie, pędzęobejrzeć dziewczynę!Od kilku dni Cieślik zaniedbywał inne sprawy; szukał bar-manki, wykorzystując wszystkie możliwości swej wszystko wie-dzącej służby. Irena, jesteś damska istota i znasz babskie fanaberie ra-dził się swojej koleżanki. Co byś zrobiła, gdybyś znalazła sięw takiej sytuacji, jak ona? No, wczuj się nalegał masz dwa-dzieścia lat, życie cię trochę przetrąciło, zakarapućkałaś się wfatalną kabałę, ale kochasz fajnego chłopa i chcesz być lepsza.Nie możesz wrócić do mamusi forsy brak, strach przed faceta-mi z kasyna, o robotę trudno, bo nie masz zameldowania. Po przeczytaniu listu gończego za Rajflem natychmiastzgłosiłabym się do milicji wydyma usta Irena. Lojalistka! przedrzeznia jej grymas Cieślik. Powiedz-my, że nie czytałeś albo masz śmiertelną cykorię. Do innego kasyna nie przylgnęła, bo pomijając jej wątpliweodrodzenie, po wydarzeniu na Błękitnej jest spalona w tym to-warzystwie. Dlaczego zaraz posądzasz ją o najgorsze? Mam ci poradzić? To słuchaj! Załóżmy, że umocnił jej sięcharakter, więc jaka praca jest dla niej dostępna? Praca, naktórą popyt przerasta podaż! A pracodawcy przymykają oczyna formalności.Salowe w szpitalach, wozne, sprzątaczki, pra-cownice zieleni miejskiej, pomoce domowe, kobiety do wszyst-kiego w prywatnych zakładach, sklepach, chałupnictwo.I Cieślik prowadził poszukiwania wśród tej kategorii zawo-dów.Na ślad Reginy Wrzos wywiadowcy trafili dzisiaj rano.Terazporucznik, jak to miał we zwyczaju, chciał na wszelki wypadekobejrzeć dom profesora, w którym Regina podjęła pracę opie-kunki do dzieci, a przy okazji sprawdzić, jak się sprawuje pod-legła mu służba.Z Sadów %7łoliborskich miał blisko do willowej okolicy, gdziemieszkał nowy pracodawca dziewczyny.Z daleka już rozpoznaje służbowy samochód z pozornie drze-miącym nad kierownicą szoferem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]