Podobne
- Strona startowa
- Tolkien J R R Drzewo i Lisc oraz Mythopoeia
- Tolkien J.R.R Rudy Dzil i Jego Pies
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci t I
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze (2)
- Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci T II
- 1588433196
- Quinnell A J Cisza
- 2 Kapitan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to w dziesięć dni po wyruszeniu powiernika Pierścienia znad wodogrz-motów Rauros na wschód; uważałem, że trzeba odciągnąć Oko Saurona od jegowłasnej krainy.Zbyt nieliczni byli śmiałkowie, którzy odważali się rzucać mu wy-zwanie, odkąd powrócił do Czarnej Wieży.Gdybym jednak był przewidział, jakbłyskawicznie odpowie przyspieszeniem napaści, może bym się nie ośmielił mupokazać.O mały włos, a nie zdążyłbym z odsieczą do Minas Tirith. Nie rozumiem odezwał się Eomer. Powiedziałeś, Gandalfie, żewszelkie wysiłki byłyby daremne, gdyby Sauron odzyskał Pierścień.Czyżby onnie zaniechał daremnej napaści, gdyby podejrzewał, że my posiadamy Pierścień? Nie jest pewny odparł Gandalf i nie budował swojej potęgi na bier-nym oczekiwaniu, aż przeciwnik umocni swoje stanowisko, jak to my robiliśmy.Wie też, że z dnia na dzień nie nauczylibyśmy się wykorzystywać w pełni wła-dzy Pierścienia.Pierścień może mieć jednego tylko pana, nigdy kilku naraz.Może148Sauron czyha na wybuch sporu między nami; gdyby jeden z najsilniejszych wśródnas zagarnął skarb poniżając innych, Sauron mógłby może coś na tym zyskać,gdyby się w porę zorientował.Toteż czuwa i śledzi nas.Dużo widzi, dużo słyszy.Nazgule wciąż krążą nadświatem.Dzisiaj przed wschodem słońca przelatywały nad tym polem, chociażmało kto z utrudzonych i śpiących ludzi to zauważył.Bada znaki: miecz, któryongi zabrał mu Pierścień i który teraz przekuto na nowo; wiatr, który się obróciłna naszą korzyść; niespodziewaną porażkę pierwszego natarcia; upadek swegowielkiego wodza.Przez ten czas, gdy tutaj obradujemy, jego wątpliwości jeszcze się wzmogły.Oko wysilone śledzi nas, niemal ślepe na wszystko inne.Musimy je na sobiejak najdłużej skupić.W tym cała nadzieja.Moja rada jest więc taka: Nie mamyPierścienia.Mądrość czy też szaleństwo kazało nam wysłać go tam, gdzie możezostać zniszczony, zamiast czekać, by nas zniszczył.Bez niego nie możemy siłąprzeciwstawić się potędze Saurona.Ale musimy za wszelką cenę odwrócić uwa-gę Oka od istotnego niebezpieczeństwa, które mu grozi.Nie możemy zwyciężyćorężem, lecz walką orężną możemy wzmocnić tę nikłą szansę, jedyną szansę, jakąma powiernik Pierścienia, by spełnił swoją misję.Trzeba podjąć to, co zaczął Aragorn, zmusić Saurona do wypuszczenia ostat-niej strzały z kołczana.Wywabić do walki wszystkie jego siły, aby z nich ogołociłwłasny kraj.Ruszymy na spotkanie z Nieprzyjacielem natychmiast.Staniemy sięprzynętą, chociaż pewnie wpadniemy w jego paszczę.Chwyci tę przynętę jakojedyną szansę albo z chciwości, pomyśli bowiem, że nasze zuchwalstwo jest do-wodem zaufania nowego posiadacza Pierścienia.Powie sobie: A więc tak! Zbytpospiesznie i za daleko nowy władca wysuwa głowę.Niech no podejdzie bliżej,a już ja go przyłapię w potrzask, z którego się nie wymknie.Zmiażdżę go, a skarb,który miał czelność zagarnąć, znów będzie mój i to na wieki!Musimy z otwartymi oczyma wlezć do pułapki, odważnie, bez wielkiej na-dziei na własne ocalenie.Bardzo wydaje się prawdopodobne, że zginiemy w bojuz ciemnością, w krainie cieni, z dala od ojczyzny i przyjaciół; nawet jeżeli Ba-rad-Dur rozsypie się w gruzy, my nie dożyjemy może nowych, lepszych czasów.Mimo to uważam, że obowiązek nakazuje nam tak właśnie postąpić.Zresztą lepiejzginąć w ten sposób niż inaczej, bo zguba nieuchronnie spotkałaby nas i tak, gdy-byśmy bezczynnie tutaj czekali, ale wtedy ginęlibyśmy wiedząc, że nowy, lepszydzień nigdy nad światem nie wzejdzie.Długą chwilę trwało milczenie.Wreszcie odezwał się Aragorn. Skoro zacząłem, pójdę aż do końca tą drogą.Stanęliśmy teraz na krawędzi,gdzie się spotyka nadzieja z rozpaczą; wahając się, na pewno runiemy w prze-paść.Nie wolno dziś odrzucać rady Gandalfa, bo prowadzona przez niego od latwalka z Sauronem teraz dojrzała do ostatecznej próby.Gdyby nie Gandalf, dawnowszystko byłoby stracone.Jednakże nie chcę nikomu narzucać mojej woli.Niech149każdy sam dokona wyboru.Zabrał głos Elrohir: Po to wędrowaliśmy aż tutaj z dalekiej północy i taką samą radę przynie-śliśmy od naszego ojca Elronda.Nie zawrócimy z drogi. Co do mnie rzekł Eomer niewiele wiem o tych trudnych i tajemni-czych sprawach.Ale też nie potrzebna mi głębsza wiedza.Wystarczy mi wiedzieć,że mój przyjaciel Aragorn ocalił mnie i mój lud.Pójdę za jego wezwaniem. Ja zaś uważam się za lennika króla Aragorna, czy on tego żąda, czy nie powiedział książę Imrahil. Jego życzenie jest dla mnie rozkazem.Pójdęza nim.Tymczasem jednak zastępuję Namiestnika Gondoru i winienem przedewszystkim myśleć o plemieniu, które mi powierzono w opiekę.Nie wolno zanie-dbać całkowicie ostrożności.Musimy być przygotowani zarówno na nieszczęśli-wy, jak i pomyślny wynik przedsięwzięcia.Zostaje mimo wszystko iskra nadziei,że zwyciężymy, a w takim razie Gondor warto zabezpieczyć.Nie chciałbym wró-cić zwycięski do zburzonego grodu i wyniszczonego kraju.A mogłoby się to staćza naszymi plecami.Rohirrimowie donieśli, że na prawym skrzydle została armianieprzyjacielska jeszcze nie tknięta. To prawda rzekł Gandalf. Nie radzę też wcale, aby gród ogołocićz załogi.Nie potrzebna nam w tej wyprawie na wschód armia, która by mogła po-ważnie zagrozić Mordorowi, lecz taka, która wystarczy, by skusić Nieprzyjacielado stoczenia bitwy.Ważny jest też pośpiech.Pytam więc dowódców wojskowych,jakie siły mogą zebrać i mieć gotowe do wymarszu najdalej za dwa dni? Musząto być ludzie mężni, świadomi niebezpieczeństwa i gotowi zmierzyć się z nimdobrowolnie. Wszyscy są strudzeni, wielu jest ciężej lub lżej rannych powiedziałEomer. Ponieśliśmy duże straty w koniach, co dotkliwie umniejsza gotowośćnaszych oddziałów.Jeśli mamy ruszyć już za dwa dni, nie spodziewam się zgro-madzić więcej niż dwa tysiące jezdzców, tym bardziej że trzeba przecież drugietyle zostawić do obrony grodu. Możemy liczyć nie tylko na oddziały, które walczyły pod Minas Tirith rzekł Aragorn. Nowe nadciągną z południowych krajów lennych, skoro jużwybrzeże zostało wyzwolone od Nieprzyjaciela.Cztery tysiące ludzi wysłałemz Pelargiru przez Lossarnach dwa dni temu, prowadzi je nieustraszony Angbor.Jeśli wyruszymy dopiero za dwa dni, zdążą tu na czas.Poza tym liczniejsze jesz-cze zastępy wezwałem do przybycia drogą wodną, wszelkimi statkami i barkami,jakimi mogą rozporządzać, wiatr jest pomyślny, wiec przypłyną wkrótce, wielestatków już się zjawiło w Harlond.Myślę, że zbierzemy około siedmiu tysięcykonnych i pieszych i mimo to zostawimy w grodzie silniejszą załogę, niż miałoMinas Tirith w momencie pierwszej napaści. Brama zburzona przypomniał Imrahil. Gdzie znalezć rzemieślników,zdolnych ją odbudować jak należy?150 W Ereborze, w królestwie Daina odparł Aragorn. Jeśli nasze nadzie-je nie zawiodą, wyślę pózniej Gimlego, syna Gloina, z prośbą o użyczenie nambiegłych robotników spod Samotnej Góry.Ludzie jednak więcej znaczą niż naj-mocniejsze bramy; nie wstrzyma Nieprzyjaciela żadna brama, jeśli opuszczą jąobrońcy.Na tym skończyła się narada dowódców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]