Podobne
- Strona startowa
- Andrew Lane MÅ‚ody Sherlock Holmes Czerwona pijawka
- Card Orson Scott Czerwony Prorok (SCAN dal 700)
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok
- Ziemkiewicz Rafał Czerwone dywany odmierzony krok
- Robinson Kim Stanley Czerwony Mars (SCAN dal 1129)
- Stirling SM Szturm przez Gruzje
- Buzan Tony Podrecznik szybkiego czytania
- Gilstrap John Za kazda cene (2)
- Asimov Isaac Równi bogom
- Wstęp do filozofii Antoni B. Stępień
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To skromne gospodarstwo, na któ-rym na wszystko miaÅ‚o starczyć pięćdziesiÄ…t ludwików renty, przedstawiaÅ‚o siÄ™ jej w czarujÄ…-cych barwach.Julian mógÅ‚by wszak zostać adwokatem w Bray, powiatowym mieÅ›cie o dwiemile od Verrières; wówczas widywaÅ‚aby go niekiedy.Pani de Rênal szczerze myÅ›laÅ‚a, że zwariuje; powiedziaÅ‚a to mężowi i w koÅ„cu rozchoro-waÅ‚a siÄ™.Tego samego dnia, gdy Eliza krÄ™ciÅ‚a siÄ™ po pokoju, zauważyÅ‚a, że dziewczyna po-pÅ‚akuje.W tej epoce nie znosiÅ‚a Elizy i wÅ‚aÅ›nie poÅ‚ajaÅ‚a jÄ… za coÅ›; przeprosiÅ‚a jÄ….Eliza roz-pÅ‚akaÅ‚a siÄ™ na dobre; prosiÅ‚a pani, aby jej pozwoliÅ‚a zwierzyć siÄ™ ze swym nieszczęściem. Mów rzekÅ‚a pani de Rênal. Otóż, proszÄ™ pani, nie chce mnie, niegodziwcy nagadali mu coÅ› o mnie i on wierzy. Kto ciÄ™ nie chce? spytaÅ‚a pani de Rênal ledwie mogÄ…c oddychać. A któż by, proszÄ™ pani? Pan Julian odparÅ‚a dziewczyna szlochajÄ…c. KsiÄ…dz proboszcznie mógÅ‚ go przekonać, ksiÄ…dz proboszcz uważa, że nie powinien odtrÄ…cać uczciwej dziew-czyny, dlatego tylko, że byÅ‚a pokojówkÄ….Toć ostatecznie ojciec pana Juliana jest drwalem, aon sam, jak zarabiaÅ‚ na życie, nim siÄ™ dostaÅ‚ do jaÅ›nie paÅ„stwa?Pani de Rênal nie sÅ‚uchaÅ‚a już, nadmiar szczęścia niemal pozbawiÅ‚ jÄ… rozumu.KazaÅ‚a sobiekilka razy powtórzyć, że Julian odmówiÅ‚ w sposób stanowczy, wykluczajÄ…cy nadziejÄ™, aby siÄ™daÅ‚ zwrócić na rozsÄ…dniejszÄ… drogÄ™. SpróbujÄ™ ostatniego sposobu rzekÅ‚a pomówiÄ™ z nim.Nazajutrz po Å›niadaniu pani de Rênal sprawiÅ‚a sobie tÄ™ nieopisanÄ… rozkosz, aby przema-wiać za swojÄ… rywalkÄ… i patrzeć, jak przez godzinÄ™ Julian niewzruszenie odtrÄ…ca rÄ™kÄ™ i majÄ…-tek Elizy.Stopniowo Julian przestaÅ‚ ważyć sÅ‚owa i z żywoÅ›ciÄ… odpowiadaÅ‚ na przedÅ‚ożenia pani deRênal.Nie mogÅ‚a siÄ™ oprzeć strumieniowi szczęścia, który zalewaÅ‚ jej duszÄ™ po tylu dniachrozpaczy.ZrobiÅ‚o siÄ™ jej sÅ‚abo.Kiedy przyszÅ‚a do siebie i spoczęła wygodnie w swoim poko-ju, oddaliÅ‚a wszystkich.ByÅ‚a zdumiona. Czyżbym kochaÅ‚a Juliana? rzekÅ‚a w duchu.30Odkrycie to, które w innej chwili staÅ‚oby siÄ™ zródÅ‚em wyrzutów i gÅ‚Ä™bokiego wstrzÄ…su,byÅ‚o dla niej czymÅ› dziwnym, ale obojÄ™tnym.Dusza jej, wyczerpana ostatnimi przejÅ›ciami,jak gdyby stÄ™piaÅ‚a, straciÅ‚a wrażliwość.Pani de Rênal chciaÅ‚a siÄ™ czymÅ› zająć, ale zapadÅ‚a w gÅ‚Ä™boki sen; kiedy siÄ™ obudziÅ‚a, czuÅ‚asiÄ™ mniej strwożona, niżby należaÅ‚o.ByÅ‚a nadto szczęśliwa, aby siÄ™ czymÅ› troskać.Ta po-czciwa parafianka, naiwna i niewinna, nie umiaÅ‚a siÄ™ drÄ™czyć po to, aby z siebie wycisnąćjakiÅ› nowy odcieÅ„ uczucia lub cierpienia.ZupeÅ‚nie pochÅ‚oniÄ™ta przed przybyciem Julianaogromem zatrudnieÅ„, który na prowincji zaprzÄ…ta gospodyniÄ™ i matkÄ™ rodziny, pani de RênalmyÅ›laÅ‚a o namiÄ™tnoÅ›ciach jak my o loterii: pewne oszukaÅ„stwo, szczęście, za którym upÄ™-dzajÄ… siÄ™ szaleÅ„cy.RozlegÅ‚ siÄ™ dzwon na obiad.Pani de Rênal zaczerwieniÅ‚a siÄ™ usÅ‚yszawszy gÅ‚os JulianarozmawiajÄ…cego z dziećmi.Od czasu jak kochaÅ‚a, staÅ‚a siÄ™ zrÄ™czniejsza, aby usprawiedliwićrumieniec, użaliÅ‚a siÄ™ na straszny ból gÅ‚owy. Oto kobiety! wykrzyknÄ…Å‚ pan de Rênal z rubasznym uÅ›miechem. Zawsze coÅ› tam jestdo naprawy w tej maszynerii.Mimo że przywykÅ‚a do tego rodzaju dowcipów, ton męża uraziÅ‚ paniÄ… de Rênal.Dla zatar-cia wrażenia spojrzaÅ‚a na Juliana; gdyby byÅ‚ najszpetniejszy w Å›wiecie, w tej chwili podobaÅ‚-by siÄ™ jej.Pilnie naÅ›ladujÄ…c obyczaje dworu, z poczÄ…tkiem wiosny pan de Rênal przeniósÅ‚ siÄ™ do Ver-gy: byÅ‚a to owa wioska wsÅ‚awiona tragicznÄ… przygodÄ… Gabrieli.O kilkaset kroków od ma-lowniczych ruin gotyckiego koÅ›cioÅ‚a pan de Rênal posiadaÅ‚ stary zamek z czterema wieżami iogród na wzór tuileryjskiego, z alejami kasztanowymi, strzyżonymi dwa razy do roku.SÄ…-siednie pole, zasadzone jabÅ‚oniami, sÅ‚użyÅ‚o za miejsce przechadzki.Na koÅ„cu sadu rosÅ‚o zdziesięć wspaniaÅ‚ych orzechów; pyszne ich gaÅ‚Ä™zie wznosiÅ‚y siÄ™ może na osiemdziesiÄ…t stóp. Każdy z tych przeklÄ™tych orzechów mawiaÅ‚ pan de Rênal, kiedy żona zachwycaÅ‚a siÄ™nimi kosztuje mnie pół morgi zbiorów: zboże nie rodzi siÄ™ w ich cieniu.Widok wsi uderzyÅ‚ paniÄ… de Rênal, jak gdyby byÅ‚ dla niej czymÅ› nowym; nie posiadaÅ‚a siÄ™z uniesienia.Uczucie, jakie jÄ… ożywiaÅ‚o, tchnęło w niÄ… inteligencjÄ™ i energiÄ™.Kiedy w dwa dnipo przybyciu do Vergy sprawy urzÄ™dowe powoÅ‚aÅ‚y pana de Rênal do miasta, sama najęła naswój koszt robotników.Julian poddaÅ‚ myÅ›l wykopania Å›cieżki, która, wysypana piaskiem,wiÅ‚aby siÄ™ po sadzie i wÅ›ród orzechów, tak aby dzieci mogÅ‚y uganiać od rana nie roszÄ…c buci-ków.MyÅ›l tÄ™ wprowadzono w czyn w niespeÅ‚na dwadzieÅ›cia cztery godziny.Pani de RênalspÄ™dziÅ‚a wesoÅ‚o z Julianem caÅ‚y dzieÅ„, doglÄ…dajÄ…c roboty.Wróciwszy z miasta pan mer zdziwiÅ‚ siÄ™ mocno widzÄ…c alejÄ™.Również paniÄ… de RênalzdziwiÅ‚o przybycie męża zapomniaÅ‚a o jego istnieniu.Dwa miesiÄ…ce odzywaÅ‚ siÄ™ cierpko oÅ›miaÅ‚oÅ›ci, z jakÄ… bez naradzenia siÄ™ z nim podjÄ™to w k Å‚ a d tak doniosÅ‚y: pocieszaÅ‚o go tro-chÄ™ to, że pani de Rênal dokonaÅ‚a go swoim kosztem.CaÅ‚e dnie spÄ™dzaÅ‚a z dziećmi w sadzie, uganiajÄ…c za motylami.SporzÄ…dzono siatki z biaÅ‚ejgazy, w które chwytano te biedne l e p i d o p t e r y.To barbarzyÅ„skie miano usÅ‚yszaÅ‚a panide Rênal z ust Juliana; sprowadziÅ‚a z Besançon piÄ™kne dzieÅ‚o Godarda i Julian opowiadaÅ‚ jej oszczególnych obyczajach tych zwierzÄ…tek.Przyszpilano je bez litoÅ›ci w tekturowym pudle, też sporzÄ…dzonym przez Juliana.Wreszcie byÅ‚ miÄ™dzy paniÄ… de Rênal a Julianem temat do rozmowy; nie przechodziÅ‚ jużstraszliwych mÄ…k, o jakie przyprawiaÅ‚y go chwile milczenia.Rozmawiali bez ustanku z zainteresowaniem, mimo że o rzeczach bardzo niewinnych.Toczynne, zatrudnione i wesoÅ‚e życie przypadÅ‚o do smaku wszystkim z wyjÄ…tkiem Elizy, którautyskiwaÅ‚a na nadmiar roboty. Nigdy, nawet w karnawale mówiÅ‚a w epoce balów w Ver-rières, pani nie dbaÅ‚a tak o strój; zmienia suknie po dwa i trzy razy dziennie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]