Podobne
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- Zywe kamienie BERENT
- Adobe Illustrator PL Podrecznik uzytkownika
- Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem
- Ted Allbeury Wszystkie nasze jutra
- Linux administracja sieciami zaawansowane ( 554 strony )
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
- Peter Zarrow China in War
- e95 Blawatska GlosMilczenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokój, wyłożony grubym dywanem, miał kształt litery L.Podłoga przed dużym kominkiem z cegły znajdowała się na nieco niższym poziomie, a rozchodzące się od niej we wszystkich kierunkach schody prowadziły do innych części domu.Od strony jednego z korytarzy dobiegały pomieszane głosy i hałasy kuchenne, ale Lyn nie dostrzegła w pobliżu ani śladu domowej służby Sverenssena.Wolno obejrzała meble, ornamenty, obrazy na ścianach, lampy i nie znalazła nic, co nie pasowałoby do tego miejsca.Przystanęła na chwilę, żeby przypomnieć sobie rozkład domu, i wybrała wąski korytarzyk, który zdawał się prowadzić do skrzydła z biurami.W końcu, zajrzawszy po drodze do szeregu pokoi, z których większość już widziała w trakcie zwiedzania domu w towarzystwie Sverenssena, wróciła do drzwi prowadzących do służbowego skrzydła.Delikatnie nacisnęła klamkę, ale okazało się, że drzwi są zamknięte na klucz.Opukała je i usłyszała wszędzie jednakowy mocny dźwięk, nawet w miejscach, które wyglądały na zwykłe drewniane płyty.Mogły być wykonane z innego materiału i jedynie oklejone drewnem.Te drzwi wstawiono tutaj nie dla ochrony przed przeciągami.Bez wiertarki do kamienia lub oddziału saperów nie dałaby rady ich sforsować, więc zawróciła w stronę salonu.Nagle przypomniała sobie przedmiot, na który wcześniej zwróciła tylko przelotną uwagę.Wydał się jej znajomy.To niemożliwe, pomyślała, starając się odtworzyć wygląd całego pomieszczenia.Z całą pewnością niemożliwe.Zmarszczyła czoło i przyśpieszyła kroku.Przedmiot stał w oświetlonej wnęce z boku kominka – abstrakcyjna rzeźba, wykonana ze srebrnego i złotego przezroczystego kryształu, wysoka na jakieś dwadzieścia centymetrów, umieszczona na masywnej, czarnej podstawie.Przynajmniej wydała się jej abstrakcyjna, kiedy parę minut wcześniej rzuciła na nią okiem.Teraz jednak, gdy ją podniosła i wolno obróciła w rękach, doszła do wniosku, że ten kształt nie może być przypadkowy.Dolna część stanowiła kompozycję płaszczyzn i kształtów, które mogły nic nie oznaczać, ale wyżej wyrastała zwężająca się kolumna misternie rzeźbionych tarasów, pięter i oddzielających je skarp, pnących się ku górze charakterystycznymi łukami.Czy to ma przedstawiać wieżę? zastanowiła się Lyn.Wieżę, którą nie tak dawno widziała? Z wierzchołka głównej kolumny wyrastały trzy smukłe iglice.trzy iglice podtrzymujące okrągłą płytę.Platformę? Na powierzchni płyty widniały starannie wyrzeźbione szczegóły.Odwróciła rzeźbę.i wciągnęła powietrze.Było tam więcej szczegółów, tworzących łatwo rozpoznawalne koncentryczne pierścienie.pod spodem platformy! Patrzyła na podobiznę głównej wieży Vranix.Niemożliwe! Ale nie mogło to być nic innego.Ręka jej drżała, kiedy odstawiała rzeźbę na miejsce.W co, do diabła, się wpakowałaś? spytała samą siebie.W pierwszym odruchu chciała wrócić do pokoju, zapakować rzeczy i wydostać się stąd jak najszybciej.Zwalczyła jednak to pragnienie i zmusiła się do zachowania spokoju i do jasnego myślenia.Miała wyjątkową okazję, która mogła się już nigdy nie powtórzyć.Jeśli coś kryło się w tym domu, tylko ona mogła to odkryć.Zamknęła na moment oczy i wzięła głęboki oddech, żeby zebrać siły.Musiała dowiedzieć się czegoś więcej o zamkniętym skrzydle, ale nie miała pojęcia, jak się tam dostać.Może dałaby radę podejść bliżej z innej strony.od dołu? Taki dom z pewnością ma piwnice.Gdzieś w okolicach kuchni powinni znajdować się schody.Ruszyła korytarzem w tamtym kierunku.Nadal słyszała głosy, ale były jakby przytłumione.Dwoje kolejnych drzwi prowadziło do schowków.Za trzecimi, które otworzyła, ukazały się biegnące w dół drewniane stopnie.Weszła, cicho zamknęła za sobą drzwi i zaczęła schodzić.Piwnica, w której się znalazła, wyglądała zwyczajnie: ławy, stojaki na narzędzia, składzik i mnóstwo rur oraz przewodów.Za drzwiami z listew szumiała jakaś maszyneria, prawdopodobnie główny klimatyzator.Po obu stronach znajdowały się dwie następne piwnice.Lyn weszła do jednej z nich, prowadzącej w stronę biurowego skrzydła.Było tam kolejne pomieszczenie magazynowe, pełne pudeł i niepotrzebnych materiałów dekoracyjnych.Przeciwległy koniec zasłaniała ścianka działowa z otworem pośrodku.Lyn podeszła tam i zajrzała przez otwór.Piwnice nie ciągnęły się dalej pod skrzydłem biurowym, lecz kończyły ślepą ścianą.Lyn rozejrzała się i zauważyła, że część, w której się znalazła, a szczególnie ślepa ściana naprzeciwko niej, różnią się wyraźnie od reszty budynku.Ścianę z sufitem łączył stalowy dźwigar o średnicy przynajmniej trzydziestu centymetrów, a podtrzymywały go dwa równie masywne elementy, biegnące wzdłuż narożników i kończące się w czymś, co wyglądało na mocny betonowy fundament, częściowo widoczny wzdłuż dolnej krawędzi ścian i wpuszczony w podłogę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]