Podobne
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Wszystkie Weyry Pernu
- w. Jan od Krzyża DZIEŁA WSZYSTKIE
- Clancy Tom Suma wszystkich strachow t.2
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2 (2
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.1 (3
- Clancy Tom Suma wszystkich strachow t.1
- Gray Martin Wszystkim, ktorych kochalem
- May Karol Jego krolewska mosc (SCAN dal 1
- Prawo przyciagania Simone Elkel (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Prawie wszystkie, jakie można sobie wyobrazić.- Konkretnie.Jamie oparł czoło na dłoniach i zaczął mówić:- Może powiem tak.Wczoraj, kiedy tu przyjechałem, nie chciałem was budzić tak wcześnie, więc usiadłem sobie na ławce i naszły mnie myśli bardzo podobne do twoich.Ale to tylko dlatego, że byłem zmęczony, w kiepskiej formie.No więc.w ogóle nie mamy swobód.Dobrze, jest pełne zatrudnienie, ale to dlatego, że ma związków zawodowych, płace są nędzne, technologia i organizacja pracy do niczego.I nawet nie można sobie swobodnie zmieniać pracy.Tak zwane prawo i porządek faktycznie zostały przywrócone.Ale przyczyna tego jest taka, że jeśli się popełni przestępstwo, choćby najdrobniejsze, to nie ma się nawet cienia szansy na normalny proces.Podpis, pieczątka i do więzienia.Jeśli policja albo Rosjanie uznają cię za winnego, to koniec.Przyznaję, że to skutkuje, ale nikt mi nie powie, że to ma cokolwiek wspólnego z wymiarem sprawiedliwości.A poza tym: nie można mówić, co się myśli, nie można czytać tego, na co się ma ochotę, nie można mieszkać tam, gdzie chce się mieszkać, i nie można wychować dzieci w taki sposób, jaki się uważa za słuszny.Przecież to zwyczajne niewolnictwo.Roześmiała się.- Napracowałeś się na czwórkę, Jamie.Może na czwórkę plusem.Ale czy to w końcu jest ważne, że z technologią jest kiepsko, skoro wszyscy mają pracę? Przecież to nie jest chyba źle, że wszyscy mogą pracować.No, a jeśli już istnieje jakieś prawo, to chyba dobrze, że ktoś pilnuje, żeby ludzie tego prawa przestrzegali.A zresztą, nie mam ochoty rozmawiać o polityce.Systemy i ideologie nic mnie nie obchodzą, mam to gdzieś.- Uważasz, że lepiej czerwony niż martwy?- Ależ ja nie jestem “czerwona”.Nie jestem żadna.Lepiej żywy niż martwy, mniejsza o kolory.- Wygląda na to, że sporo o tym myślałaś, Jeanie, jak na kogoś, kto nie interesuje się polityką.Zaczerwieniła się.- Może po prostu zaczęłam patrzeć na to wszystko bardziej realistycznie.Później, kiedy skończyli się już kochać, odsunęła się trochę i spojrzała mu w twarz.- Jak długo jeszcze zostaniesz?- Muszę wyruszyć jutro koło południa.- Może mogłabym ci w czymś pomóc? Może czegoś potrzebujesz?- Czego na przykład?- Nie wiem, czegokolwiek.- Nie, dzięki, kochanie.Jakoś sobie radzę, jak dotąd.- A jak długo tym razem potrwa, zanim cię znów zobaczę?- Mniej więcej tak samo jak zawsze.Dwa miesiące z dokładnością mniej więcej do tygodnia.Zależy, gdzie akurat będę i jakie będą układy.Pocałowała go delikatnie.- Pokochajmy się jeszcze.Wyruszył w południe i kiedy odjeżdżał żwirowanym podjazdem, pomachał jej jeszcze z roweru ręką na pożegnanie.W Kirkcaldy czekał już na niego Macgregor z furgonetką.Krótko po ósmej zatrzymali się pod domem ojca.Drzwi otworzyły się już po pierwszym dzwonku i stary Boyle ujął jego dłoń, prowadząc go do małego przedpokoju.- Cudownie, że cię znów widzę, Jamie.Nie ma dla mnie większej radości.Boyle zmarszczył brwi.- Spodziewałeś się mnie?Ojciec puścił do niego oko.- Pewien mały ptaszek mi zaśpiewał, że może będę miał dziś szczęście.- Co za ptaszek?- Mniejsza o to, chłopcze.Zdejmij kurtkę, wchodź do środka i siadaj.Boyle pokręcił głową.- Nie rozumiem, tato.Jeśli ktoś powiedział tobie, to mógł też powiedzieć innym.Muszę, wiedzieć.Ojciec machnął ręką, jakby chciał zbagatelizować sprawę.- Macgregor mi o tym napomknął i tyle.Chciał, żebym na pewno był w domu, kiedy przyjedziesz.A teraz chodź.Musisz się rozgrzać.Rozmawiali potem przez dobrą godzinę.Głównie o Rosjanach i okupacji, a trochę o dalekich krewnych.Około dziesiątej zadzwonił telefon i ojciec wyszedł do przedpokoju, żeby go odebrać.Miał zezwolenie na telefon, ponieważ pracował w miejscowej komisji rozdziału paliwa.Kiedy znalazł się z powrotem w pokoju, zapytał:- A jak znajdujesz Jocka MacKaya?- Wygląda, jakby się bardzo postarzał.Był dziwny, jakiś taki zramolały.Miałem niemal wrażenie, że jestem niechcianym gościem.- Jak długo cię tam nie było?- Niewiele ponad dwa miesiące.- A przedtem?- No, chyba mniej więcej tak samo.- A jak się zachowywał poprzednim razem?- Chyba tak jak zwykle.Nie zauważyłem wtedy nic dziwnego.Ojciec spojrzał na niego i rzekł cicho:- Synu, jest coś, o czym muszę ci powiedzieć.Przeżyłem z tego powodu wiele bezsennych nocy w ciągu ostatnich tygodni.To okropne uczucie, kiedy musisz wybierać między złem, a złem.Bardzo mnie to wszystko trapi.- Ale o co chodzi, ojcze? Co się stało?- To nie Macgregor mi powiedział, że dzisiaj mnie odwiedzisz.To Jeanie.A przed chwilą to też ona dzwoniła, żeby zapytać, czy już przyjechałeś i czy.- Ale przecież oni nie mają zezwolenia na telefon.No i dlaczego nie chciała porozmawiać ze mną?- Jamie, proszę, daj mi skończyć.Od jakichś trzech miesięcy Jeanie spotyka się z pewnym Rosjaninem.On mieszka w Edynburgu, ale widują się dość często.Powiedziała mi o tym jakieś cztery godnie temu.A w zeszłym tygodniu przyszła tu razem z nim.Przedstawiła mi go.Myślę, że to nie jest powierzchowna znajomość.Powiedziałem jej, że być może uznam za konieczne powiedzieć tobie.Ona też była rozdarta na dwoje.Biedna dziewczyna, w sumie było mi jej żal.Tłumaczyłem jej, jak ryzykowne to może być, szczególnie dla ciebie.Błagała mnie, żebym ci nic nie mówił, jeśli miałoby cię to zbytnio wyprowadzić z równowagi.Twierdziła, że nie jest pewna, czy ta znajomość będzie trwała dłużej.Ja jednak czuję, że będzie.I uważam, że to niebezpieczne.Pytali już raz o ciebie.Dokąd wyjechałeś i tak dalej.Bardzo się martwiłem i Jock MacKay też się strasznie martwił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]