Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Bar Do Thos Grol (księga umarłych) (2)
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa
- John Grisham Firma (2)
- horacjusze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Może sam się zgłoszę jako kandydat na jeden z tych opróżnionych foteli w senacie?- Kolorado tylko na tym skorzysta - zachęcił go Dan, dodając w myśli nieprzyjaźnie: - Rób, co chcesz, bylebyś więcej nie brał broni do ręki.Wiedział, że krzywdzi agenta taką opinią, bo chociaż Walt okazał się ostatnią ofermą, jeśli chodzi o bezpośrednie akcje, jego teoretyczny wkład w ubiegłoroczne śledztwo był ogromny.Hoskins był znakomitym inspektorem śledczym, prawie takim samym mistrzem szachów, jak Bili Shaw, tyle że wysłany w pole, natychmiast popełniał karkołomne błędy.Nie szkodzi, pocieszył się Murray, akcja w Denver nie będzie taka trudna.Bronią polityków są adwokaci i rzecznicy prasowi, a nie rewolwery.- A jak tam prokurator okręgowy?- Fajny chłopak, bystry, otrzaskany.Dogadaliśmy się od razu.Jasne, że przydałyby się posiłki z Departamentu Sprawiedliwości, ale i tak mamy pewność, że prokurator zrobi wszystko, co trzeba.- Świetnie.Podrzuć mi stenogram zaraz, jak skończysz.- Murray przełączył się na inną linię i zadzwonił do domu Shawa w Chevy Chase.- Shaw.- Bill, cześć, mówi Dan - Ta linia również została zabezpieczona przed podsłuchem.- Hoskins wstrzelił się wczoraj wieczór w aferę, mówi, że ma kompletne nagranie.Pięciu głównych podejrzanych dogaduje się nad befsztykiem.- Zdajesz sobie sprawę, że po takim wyczynie będziemy go musieli awansować? - zauważył ze śmiechem dyrektor FBI.- Niech zostanie pomocnikiem zastępcy dyrektora.- Nie ubędzie ci przez to zmartwień.To jak, muszę się pojawić w pracy?- Niekoniecznie.Jak tam u ciebie?- Chyba wybuduję na podjeździe do garażu skocznię narciarską.Szosy kompletnie zasypane.- Przyjechałem metrem, ale potem pociągi przestały chodzić.Podobno oblodzone szyny albo coś.- Zwiedzajcie Waszyngton, miasto panikarzy - zażartował na to Shaw.- Jeśli tak, odsapnę sobie i spokojnie obejrzę Superpuchar, panie Murray.- A ja, panie Shaw, wzgardzę podobnymi przyjemnościami i zabiorę się do pracy ku chwale mojego Biura.- Wspaniale.Cenię takie poświęcenie u podwładnych.I tak nie mógłbym przyjechać, bo mam u siebie wnuka.- Shaw spojrzał na dziecko, które jego synowa karmiła właśnie przez smoczek.- I jak tam nasz Kenny junior?- Wygląda, że będzie z niego kawał agenta.Więc jeśli mnie naprawdę nie potrzebujesz, Dan.- Bill, siedź tam i baw się z dzieciakiem.Oddaj go tylko matce, kiedy narobi w pieluchy.- Właśnie.Gdyby coś, dzwoń do mnie zaraz.Z tą sprawą będę musiał pójść do samego prezydenta, wiesz, jak to jest.- Myślisz, że mogą być kłopoty?- Nie.Fowler jest strasznie cięty na takie afery.- Odezwę się jeszcze.- Murray opuścił gabinet i poszedł do sali łączności.W tę samą stronę zmierzał inspektor Pat O’Day.- Czy to twój psi zaprzęg widziałem na parkingu, Pat?- Niektórzy w tej firmie mają jeszcze porządne samochody - odparł O’Day, właściciel terenówki z napędem na cztery koła.- Przy okazji, szlaban przy Dziewiątej Ulicy przymarzł i nie da się opuścić.Kazałem im spuścić ten po drugiej stronie.- Po coś się w ogóle zjawił?- Mam dyżur w centrali operacyjnej.Mój zmiennik mieszka we Frederick, hen za miastem.Zjawi się tu pewnie koło czwartku.Autostrada 1-270 zamknięta do wiosny.- Rany boskie, spadnie trochę śniegu, a miasto już trzęsie portkami.- Mnie to mówisz? - Do Waszyngtonu O’Day trafił ze stanu Wyoming.Tęsknił teraz za górskimi polowaniami.Murray uczulił łącznościowców na fakt, że telefaks, który przyjdzie z Denver, jest poufny i nikt nie ma prawa go oglądać.- O, tutaj data się nie zgadza - oświadczył Goodley wczesnym popołudniem.- Gdzie?- Pierwszy meldunek, nie, przepraszam, drugi z tych, które narobiły u nas tyle szumu.Nijak mi się nie zgadzają rozkłady dnia Narmonowa i ŻAGLA.- To jeszcze żaden dowód.- Wiem.Dziwi mnie tylko jedno.Pamięta pan, co mówiłem o zmianie tonu w tych raportach?- Owszem, pamiętam, ale mój rosyjski jest za cienki, żeby wyłapać takie niuanse.- Właśnie tu po raz pierwszy zmienia się język.Dokładnie w tym samym raporcie, którego nie mogę skorelować w czasie.- Goodley urwał.- Myślę, że coś się za tym kryje.- Niech pan pamięta, że najpierw trzeba przekonać nasz dział rosyjski.- Nie wiem, czy to takie proste.- Ano właśnie - zgodził się Ryan.- Potrzeba nam więcej dowodów, Ben.Jeden z lotniskowych strażników pomógł Clarkowi wnieść skrzynkę pełną butelek.Agent uzupełnił braki w samolotowym barze i ruszył na górny pokład z czterema butelkami whisky Chivas.Ding podreptał za nim, niosąc kwiaty.Clark rozmieścił butelki i rozejrzał się po pomieszczeniu, upewniając się, że wszystko jest jak trzeba.Dla niepoznaki poprawił jeszcze to i tamto.Ceramiczna flaszka, w której ukryto nadajnik, miała nadpękniętą szyjkę, co dawało gwarancję, że nikt nie będzie się spieszył z jej otwarciem.Sprytni ci faceci z pionu naukowo-technicznego.Proste chwyty są najskuteczniejsze.Kwiatowe bukiety trzeba było umocować w wazonach.Chavezowi podobały się pęki białych róż, a zielone patyczki, którymi usztywniał łodygi, również wydawały się całkowicie na miejscu.Ding zszedł następnie na dół i sprawdził dziobowe toalety.Na dno pojemnika na śmieci w jednej z nich wrzucił miniaturowy japoński magnetofonik, upewniając się najpierw, że urządzenie działa, jak należy.U filaru spiralnych schodków czekał już Clark.Dwójka agentów opuściła samolot.Kiedy znikali: w dolnych kondygnacjach hali lotniska, do samolotu zaczęli ściągać pierwsi ochroniarze japońskiej delegacji.Agenci dostali się do jednego z zamkniętych pomieszczeń gospodarczych i użyli go jako szatni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]