Podobne
- Strona startowa
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (4)
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (3)
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688)
- Vonnegut Kurt Galapagos
- Vonnegut Kurt Galapagos (3)
- Antoniusz i Kleopatra William Shakespeare
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow
- PHP Kompendium
- Anthony Piers Przesmyk Centaura (SCAN dal 931
- Roger Zelazny Aleja Potepienia (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byłem jeszcze wówczas bokononistą i zgodziłem się z pewnym ociąganiem.Bokononista zgodziłby się z radością pojechać wszędzie, gdzie mu zaproponują.Jak powiada Bokonon: “Nieoczekiwane propozycje podróży są lekcjami tańca, udzielanymi nam przez Boga."Przedsiębiorstwo kamieniarskie nosiło nazwę Avram Breed i S-wie.Taksówkarz rozmawiał ze sprzedawcą, a ja błądziłem wśród pomników - pomników in blanco, pomników nikogo jeszcze nie upamiętniających.W salonie wystawowym napotkałem przykład zawodowego niejako poczucia humoru: nad kamiennym aniołem ktoś zawiesił jemiołę.U jego stóp leżały cedrowe gałązki, a wokół marmurowej szyi zawieszono naszyjnik z kolorowych choinkowych lampek.- Jaka jest cena tego anioła? - spytałem właściciela zakładu.- On nie jest na sprzedaż.Ma przeszło sto lat.Wyrzeźbił go mój pradziadek Avram Breed.- To pańskie przedsiębiorstwo jest tak stare?- Tak jest.- I pan nazywa się Breed?- Czwarte pokolenie w tym interesie.- Czy nie jest pan krewnym doktora Asy Breeda, dyrektora Laboratorium Badawczego?- Jestem jego bratem.- Przedstawił mi się jako Marvin Breed.- Świat jest mały - zauważyłem.- Szczególnie, kiedy go się przywiezie na cmentarz.Marvin Breed był człowiekiem gładkim, pospolitym, sprytnym i sentymentalnym.32.PIENIĄDZE ZA DYNAMIT- Wracam właśnie z biura pańskiego brata.Jestem pisarzem i przeprowadziłem z nim wywiad na temat doktora Hoenikkera - powiedziałem.- To był kawał zwariowanego sukinsyna.To znaczy, nie mój brat, tylko ten Hoenikker.- Czy to on kupił od pana ten nagrobek dla żony?- Nie, to jego dzieci.On nie miał z tym nic wspólnego.Jemu nigdy nie przyszło do głowy, żeby zamówić dla niej jakiś nagrobek.A potem, mniej więcej w rok po jej śmierci, przyszła tu trójka młodych Hoenikkerów: wielka dziewczyna, chłopak i małe dziecko.Zażądali największego kamienia, jaki tylko można kupić, i dwoje starszych przyniosło swoje wierszyki.Chcieli, żeby je umieścić na nagrobku.Może się pan śmiać z tego kamienia, jeśli pan chce - mówił Marvin Breed - ale dla tych dzieciaków była to największa pociecha, jaką można kupić za pieniądze.Przychodziły tu potem z kwiatami bardzo często.- Musiało to kosztować kupę forsy.- Kupili to za pieniądze z nagrody Nobla.Dwie rzeczy kupili za te pieniądze: domek na przylądku Cod i ten pomnik.- Pieniądze za dynamit - mruknąłem z podziwem, zestawiając w myśli wybuchową siłę dynamitu z niewzruszonym spokojem nagrobka i letniego domku.- Co proszę?- Nobel wynalazł dynamit.- Tak, różne rzeczy się zdarzają.Gdybym był wtedy bokononistą, to zastanawiając się nad wymyślnie splecionym łańcuchem wydarzeń, który sprowadził pieniądze za dynamit do tej akurat firmy kamieniarskiej, wyszeptałbym pewnie: “Tak kręci się ten świat!"Są to słowa, jakie szepczą bokononiści, kiedy zastanawiają się nad skomplikowanym i nieodgadnionym funkcjonowaniem maszynerii świata.Wtedy jednak byłem jeszcze chrześcijaninem i powiedziałem tylko:- Życie bywa czasem zabawne.- A czasem nie - dodał Marvin Breed.33.NIEWDZIĘCZNIKSpytałem Marvina Breeda, czy znał Emily Hoenikker, żonę Feliksa, matkę Angeli, Franka i Newta, kobietę spoczywającą pod monstrualnym nagrobkiem.- Czy ją znałem? - jego głos zabrzmiał tragicznie.- Pyta pan, czy ją znałem? Oczywiście, że ją znałem.Tak, znałem Emily.Chodziliśmy razem do szkoły w Ilium.Byliśmy oboje w poczcie sztandarowym naszej klasy.Jej ojciec miał tu sklep muzyczny.Emily potrafiła grać na wszystkich instrumentach, jakie były w tym sklepie.Zakochałem się w niej do tego stopnia, że porzuciłem piłkę nożną i zacząłem uczyć się gry na skrzypcach.I wtedy przyjechał na wakacje mój starszy brat, student Instytutu Technologii, a ja popełniłem ten błąd, że przedstawiłem go swojej dziewczynie.- Marvin Breed pstryknął palcami.- Nawet się nie obejrzałem, jak mi ją zabrał.Rozwaliłem skrzypce za siedemdziesiąt pięć dolarów o gałkę mosiężnego łóżka, a potem poszedłem do kwiaciarni, włożyłem zmiażdżone skrzypce do przezroczystego pudła, w jakim przesyła się tuzin róż, i wysłałem jej przez posłańca.- Musiała być piękna.- Piękna? - powtórzył.- Kiedy ujrzę swojego pierwszego anioła, oczywiście, jeśli Bóg mi na to pozwoli, to będę się gapił z zachwytem na jego skrzydła, a nie na twarz.Widziałem już najpiękniejszą twarz, jaką można sobie wyobrazić.W całej okolicy nie było mężczyzny, który by się w niej nie kochał, potajemnie albo otwarcie.Mogła mieć każdego, którego zechciała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]