Podobne
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)
- Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 3 Splintered Lies
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Scott Justin Blekitne Bractwo (2)
- Aronson Elliot Psychologia spoleczna Serce i umysl
- eBooks.PL.AutoCad.2005. .Podrecznik.Uzytkownika
- King Stephen Mroczna Wieza II Powolanie trojki
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem gada, co tylko mu przyjdzie do głowy i obraża wszystkich na dziesięć mil dookoła.- Urok wszystkomówienia! Doprawdy, bracie Armor, odrobina whisky działa tak samo.- Ale nie na dwunastolatka, który w życiu nie tknął alkoholu.Było jasne, że Armor mówi to na podstawie własnych doświadczeń, co jednak nie zmieniało faktów.- Zawsze można to jakoś wytłumaczyć.- Na wszystko, co się wydarzy, można znaleźć całe mnóstwo wytłumaczeń - odparł Armor.- Ale coś wam powiem.Możecie nawoływać przeciwko czarom i wciąż mieć wiernych w kościele.Ale jeśli będziecie powtarzać, że czary nie działają.Cóż, ludzie zaczną się zastanawiać, po co mają przychodzić do kościoła, skoro kazania wygłasza tam skończony głupiec.- Muszę mówić prawdę tak, jak ją widzę - nie ustępował Thrower.- Możecie wiedzieć, że ktoś oszukuje w interesach, ale nie musicie od razu wywoływać go z ambony, prawda? Nie, po prostu głosicie kazania o uczciwości i macie nadzieję, że on się zmieni.- Waszym zdaniem powinienem spróbować drogi okrężnej?- To piękny kościół, wielebny, i nie byłby nawet w połowie taki, gdyby nie wasze marzenie o nim.Ale tutejsi ludzie uważają, że to ich kościół.Oni ścinali drzewa, oni go budowali, stoi na wspólnych gruntach.I byłaby straszna szkoda, gdybyście swoim uporem zmusili ich do oddania ambony innemu kaznodziei.Wielebny Thrower przez długi czas wpatrywał się w resztki obiadu.Myślał o kościele.Nie o surowych, drewnianych ścianach, jakie miał teraz, ale o kościele wykończonym, ze wszystkim co trzeba, amboną, jasną salą i słońcem wpadającym przez oszklone okna.Nie chodzi o miejsce, powiedział sobie, ale o wszystko, co mogę tutaj osiągnąć.Nie dopełnię swego chrześcijańskiego obowiązku, jeśli pozwolę, by zapanowali tu tacy zabobonni durnie jak Alvin Miller.I cała jego rodzina, jak widać.Jeśli misją moją jest walka ze złem i przesądami, to muszę żyć wśród ludzi głupich i przesądnych.Stopniowo obudzę w nich świadomość prawdy.A gdybym nie zdołał przekonać rodziców, to z czasem nawrócę dzieci.Ta służba jest zadaniem na całe życie.Dlaczego mam je odrzucać tylko po to, by przez kilka chwil jedynie głosić prawdę?- Jesteście mądrym człowiekiem, bracie Armor.- Jak i wy, wielebny.Na dalszą metę, jeśli nawet nie zgadzamy się w niektórych szczegółach, to przecież dążymy do tego samego.Chcemy, by cała ta kraina stała się cywilizowana i chrześcijańska.I żaden z nas nie zaprotestuje, gdy osada Vigor Kościół zmieni się w miasto Vigor, a miasto Vigor zostanie stolicą całego okręgu Wobbish.W Filadelfii mówi się, że zaproponują Hio, żeby się przyłączyli jako kolejny stan.Na pewno złożą taką ofertę Appalachee.Dlaczego kiedyś nie Wobbish? Dlaczego nie mamy kiedyś żyć w kraju od morza do morza, kraju Białych i Czerwonych, gdzie każdy mógłby wybierać rząd, by ten stanowił prawa, których chcielibyśmy przestrzegać?To był piękny sen.A Thrower widział w nim miejsce dla siebie.Człowiek pełniący służbę w największym kościele największego miasta okręgu stałby się duchowym przywódcą całego ludu.Na przeciąg kilku minut głęboko uwierzył w to marzenie.Kiedy pożegnał się z Armorem, podziękował za posiłek i wyszedł na zewnątrz, aż jęknął widząc, że na razie osada Vigor składa się jedynie ze sklepu Armora z przybudówkami, ogrodzonych łąk, gdzie pasło się z dziesięć owiec i surowej, drewnianej skorupy wielkiego, nowego kościoła.Mimo wszystko kościół był wystarczająco realny.Prawie gotów, ze ścianami i położonym dachem.Zanim uwierzyłby w ten sen, musiał zobaczyć coś rzeczywistego, ale kościół był rzeczywisty.On, Thrower, razem z Armorem, potrafią zrealizować marzenie do końca.Sprowadzić tu ludzi, zmienić małą osadę w stolicę okręgu.Kościół był dość duży, by odbywały się w nim zebrania mieszkańców, nie tylko msze.A co w ciągu tygodnia? Marnowałby własne wykształcenie, gdyby nie założył szkoły dla okolicznych dzieci.Nauczy je czytać, pisać, liczyć, a przede wszystkim myśleć.W ten sposób wygna z ich umysłów wszelkie przesądy, pozostawiając jedynie czystą wiedzę i wiarę w Zbawiciela.Pogrążony w myślach nawet nie zauważył, że nie idzie w dół rzeki, do farmy Petera McCoya, gdzie w starej chacie czekało na niego łóżko.Szedł na wzgórek, w stronę kościoła.Dopiero kiedy zapalił kilka świec, zdał sobie sprawę, że naprawdę zamierza spędzić tu noc.Te nagie, drewniane ściany były jego domem bardziej niż jakiekolwiek miejsce na świecie.Zapach żywicy uderzał w nozdrza, budząc nieznany zapał.Thrower miał ochotę śpiewać hymny, których nigdy jeszcze nie słyszał.Siedział więc nucąc i przewracał kartki Starego Testamentu.Nie widział nawet, że są na nich jakieś słowa.Usłyszał ich dopiero kiedy weszli na drewnianą podłogę.Obejrzał się i ze zdumieniem poznał panią Faith z latarnią w ręku i jej dwóch osiemnastoletnich bliźniaków.Wastenot i Wantnot nieśli dużą, drewnianą skrzynię.Chwilę trwało, zanim pastor zrozumiał, że ta skrzynia ma być ołtarzem.I że to piękny ołtarz.Deski dopasowano tak, że nie powstydziłby się żaden mistrz stolarski, i zabarwiono wspaniale.A w drewnie wokół szczytu ołtarza wypalono dwa rzędy krzyży.- Gdzie go postawić? - zapytał Wastenot.- Tato powiedział, że skoro dach i ściany są już gotowe, powinniśmy go przywieźć jeszcze dzisiaj.- Tato? - powtórzył Thrower.- Zrobił to specjalnie dla was - wyjaśnił Wastenot.- A mały Alvin wypalał krzyże, skoro już nie mógł przyjść na budowę.Thrower stanął - przy nich i przekonał się, że ołtarz budowano z miłością bożą.Nie oczekiwał czegoś takiego od Alvina Millera.A idealnie równe krzyże nie wyglądały na dzieło rąk sześciolatka.- Tutaj - powiedział, prowadząc ich do miejsca, w którym zaplanował ołtarz.W kościele nie było innych mebli.Pomalowany ołtarz kontrastował barwą ze świeżym drewnem podłogi i ścian.Był wspaniały i Throwerowi łzy napłynęły do oczu.- Powiedzcie im, że jest przepiękny.Faith i chłopcy uśmiechnęli się szeroko.- Widzicie, że on nie jest waszym nieprzyjacielem - rzekła Faith, a Thrower musiał jej przyznać rację.- Ja też nie żywię dla niego wrogości - zapewnił.Nie dodał: ale zwyciężę go i przekonam miłością i cierpliwością, ten ołtarz zaś jest dowodem, że w głębi serca pragnie, bym go uwolnił z mroków ignorancji.Nie zostali długo; zmrok już zapadł, więc żwawo ruszyli do domu.Thrower ustawił świecę na podłodze obok ołtarza; nie na nim, gdyż pachniałoby to papizmem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]