Podobne
- Strona startowa
- Cook Robin Dopuszczalne ryzyko by sneer
- Cook Robin Zabojcza kuracja by sneer
- Cook Robin Zabawa w boga by sneer
- Hobb Robin Czarodziejski Statek t1
- Robin Hobb Uczen Skrytobojcy scr
- Cook Robin Rok interny by sneer
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Andre Norton Krysztalowy Gryf
- Dreamweaver MX Bible
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spętali mu ręce i nogi konopnymi powrozami i unieszkodliwili go wreszcie.Ale dwóch z nich ciężko zapłaciło za to zwycięstwo: konstabl był poważnie ranny, a ten drugi, którego Stutely ciął w łeb, niejeden tydzień przeleżał w łóżku, zanim odzyskał siły, które miał przed tą sławną potyczką.Robin Hood stał pod dębem, myśląc o Willu Stutely, jak mu się wiedzie, kiedy raptem ujrzał dwóch swoich zuchów nadbiegających ścieżką, a między nimi — hożą Madzie z oberży “Pod Błękitnym Dzikiem”.— Will Stutely pojmany! — zawołali stając przed nim.— Czy to ty przynosisz te bolesne wieści? — zwrócił się Robin do dziewczyny.— Niestety, widziałam na własne oczy — zapłakała, zziajana jak zając, który umknął nagonce.— I boję się, że zranili go srodze, bo jeden ciął go prosto w czoło.Związali go i w pętach powieźli do Nottinghamu.I zanim wybiegłam spod “Błękitnego Dzika”, słyszałam, że mają go powiesić jutro rano.— Nie powieszą go ni jutro, ni pojutrze! — zawołał Robin.— A jeśli spróbują, to niejeden gryźć będzie ziemię i niejeden przeklinać ten dzień, w którym się urodził!Z tymi słowy przytknął do ust swój róg i zadął weń po trzykroć, niebawem z głębi lasu zaczęli nadbiegać jego wierni towarzysze, aż zebrało się ich ze stu czterdziestu.— Słuchajcie, bracia! — zawołał Robin.— Nasz drogi druh, Will Stutely, wpadł w ręce siepaczy Szeryfa.Trzeba wziąć łuk i miecz do garści, aby go uwolnić.Bo uważam, że powinniśmy dla niego narazić życie, tak jak on»je dla nas narażał.Prawdę mówię, chłopcy?— Tak jest!.— zawołali potężnym głosem.— Słuchajcie, jeśli ktoś z was — podjął Robin Hood — nie ma ochoty ryzykować życia czy zdrowia, niechaj zostanie w obozie, bo nie chcę nikogo z was przymuszać.Ale jutro będę tu z powrotem z Willem albo umrę wraz z nim.Słysząc to wystąpił potężny Mały John.— Czy myślisz, wodzu — rzekł — że wśród nas znajdzie się choć jeden, który by nie zechciał ryzykować życia dla towarzysza w potrzebie? Jeśliby się taki znalazł, to znaczy, że nie znam swoich ludzi.Takiego, dalibóg, trzeba by siec po gołej skórze i wygnać precz z naszej puszczy.Prawdę mówię, chłopcy?— Tak jest!.— odkrzyknęli zgodnie, gdyż jak jeden mąż gotowi byli odważyć się na wszystko dla przyjaciela w potrzebie.Następnego więc dnia wydostali się z puszczy różnymi drogami, gdyż należało zachować ostrożność; podzielili się na grupki po dwóch, po trzech, aby zejść się o umówionej godzinie w dziko zarośniętym parowie nie opodal miasta Nottingham.Kiedy zgromadzili się wszyscy na wyznaczonym miejscu spotkania, Robin rzekł im:— Zaczaimy się tutaj, póki nie uda się zasięgnąć języka.Trzeba rozwagi i sprytu, aby wyrwać naszego przyjaciela, Willa Stutely, ze szponów Szeryfa.Leżeli więc w ukryciu długi czas, aż słońce stanęło wysoko na niebie.Dzień był ciepły i nikt się nie pokazał na zakurzonej drodze prócz sędziwego pielgrzyma z Ziemi Świętej, który wędrował traktem pod szarymi murami miasta.Kiedy Robin przekonał się, że nikogo innego nie ma na drodze, zawołał młodego Dawida z Doncasteru, który był bystry ponad swój wiek, i powiedział mu:— Widzisz, Dawidzie, tego pielgrzyma na trakcie pod murami? Idź i zagadnij go, bo właśnie opuścił bramy miasta i może akurat coś wie o naszym Willu Stutely.Zatem Dawid wyszedł naprzeciw pielgrzyma, pokłonił mu się i rzekł:— Dzień dobry, ojcze świątobliwy, czy nie wiesz przypadkiem, kiedy Will Śtutely zawiśnie na szubienicy? Rad bym nie przegapić takiego widowiska, bo kawał drogi zrobiłem, aby zobaczyć, jak wieszają tego zatwardziałego łotra.— Hańba ci, młodzieńcze — krzyknął pielgrzym — że mówisz tak, kiedy mają stracić prawego człowieka za nic, bo przecież bronił tylko własnego życia.— Iz gniewu stuknął kosturem w ziemię.— Hańba, powiadam, że takie rzeczy się dzieją! Bo dziś jeszcze, zanim słońce zajdzie, ma on zostać powieszony o trzysta kroków za główną bramą, na rozstaju dróg.Szeryf chce, aby jego śmierć była przestrogą dla wszystkich ludzi ściganych przez prawo w hrabstwie Nottingham.Ale raz jeszcze powiadam, biada! Bo > niechaj nawet Robin Hood ze swoją bandą będzie wyjęty spod prawa, to łupi on tylko bogatych, silnych i nieuczciwych, ale za jego przyczyną ni biednej wdowie, ni rolnikowi obarczonemu dziatwą nie zbraknie w tych stronach garści jęczmiennej mąki przez cały długi rok.Serce mi się ściska, gdy taki dzielny człek jak ten Śtutely ma zginąć marnie, bo sam byłem dobrym saskim szlachcicem, zanim zostałem pielgrzymem, i cenię twardą pięść, co bije śmiałe w okrutnego Normana[1] i wyniosłego opata z worami złota.Gdybyż tylko Robin Hood wiedział, w jakich tarapatach znalazł się jego człowiek, potrafiłby może przyjść mu z pomocą i wyrwać go z rąk nieprzyjaciół.— Dalibóg, prawda — zawołał młodzieniec.— Jeśli Robin i jego ludzie są tylko gdzieś w pobliżu, to na pewno postarają się wyciągnąć go z opałów.Idźcie z Bogiem, zacny starcze, i wierzcie mi, jeśli Will Śtutely umrze, to będzie sprawiedliwie pomszczony.Po czym odwrócił się i odszedł szparkim krokiem, ale pielgrzym spoglądał za nim mrucząc: “Ho, ho, to nie żaden chłystek, który chciałby zobaczyć, jak wieszają porządnych ludzi.Kto wie, może Robin Hood nie jest wcale tak daleko, ho, ho, szykuje się dziś tęga bijatyka.” I mamrocząc pod nosem poszedł swoją drogą.Kiedy Dawid przekazał wieści Robin Hoodowi, ten zwołał całą bandę i rzekł:— Ruszajmy niezwłocznie do Nottinjjhamu, w mieście zmieszamy ślę ż tłumem, ale niech każdy ma drugiego na oku i przepycha się tak blisko więźnia i straży, jak tylko się da, kiedy cały orszak wyjclzie za bramę.Niech nikt nie uderza bez potrzeby, bo rad bym uniknąć rozlewu krwi, ale jak już bić, to bić mocno, raz a dobrze, żeby ręki na darmo nie podnosić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]