Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert KÅ‚osowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Goœcinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Koontz Dean R Nocne dreszcze
- Lem Stanislaw Summa Technologiae
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WstaÅ‚ z krzesÅ‚a i mówiÄ…c po galicyjsku - żeby zrozu-miano, co go ubodÅ‚o - poprosiÅ‚ don Alwara o pozwolenie przeniesieniaswego nakrycia gdzie indziej; adiutant przez solidarność poprosiÅ‚ zarazo to samo.Don Alwar udaÅ‚, że nie wie, dlaczego chcÄ… siÄ™ wynieść, izamiast zażądać od szwagra, aby przeprosiÅ‚ za niezrÄ™czność, powie-dziaÅ‚, że bÄ™dzie niegrzecznie, jeÅ›li wstanÄ… od stoÅ‚u przed paniami, chy-ba że obaj nagle zachorowali.Chorąży odparÅ‚, że tylko ze wzglÄ™du nadamy zgodzi siÄ™ zostać przy stole, gdzie don Lorenzo tak grubiaÅ„skoznieważyÅ‚ jego rodaczki; adiutant tym razem znów go poparÅ‚.WówczaspuÅ‚kownik jÄ…Å‚ walić o stół rÄ™kojeÅ›ciÄ… sztyletu, chociaż nie miaÅ‚ pojÄ™cia,co powiedziaÅ‚ don Lorenzo, i pochwaliÅ‚ ich jako tÄ™gich zuchów.- Prawdziwego, szlachcica - oÅ›wiadczyÅ‚ - poznaje siÄ™ po gotowoÅ›cido zignorowania najgorszej nawet obelgi w obecnoÅ›ci paÅ„, byle niezatrwożyć ich publicznym natarciem uszu winowajcy.Ledwo usiedli z powrotem, doña Mariana opowiedziaÅ‚a, znów pogalicyjsku, jakiÅ› zabójczy kawaÅ‚, na który wszyscy w tamtym koÅ„custoÅ‚u ryknÄ™li Å›miechem, co jeszcze bardziej rozwÅ›cieczyÅ‚o Juana deBuitrago, on bowiem jeden spoÅ›ród stronników puÅ‚kownika mógÅ‚ gozrozumieć.Pózniej, gdyÅ›my mówili sobie dobranoc, nie chciaÅ‚188pozdrowić jak zwykle don Lorenza, który dowodziÅ‚ jego kompaniÄ…,lecz pożegnaÅ‚ go tylko ledwo zauważalnym ukÅ‚onem.Don Lorenzonatychmiast poskarżyÅ‚ siÄ™ generaÅ‚owi, który upomniaÅ‚ don Juana, żemÅ‚odszy rangÄ… oficer powinien zawsze pozdrawiać zwierzchników nadzieÅ„ dobry i na dobranoc.Wczesnym rankiem nastÄ™pnego dnia, kiedyadiutant i chorąży spotkali siÄ™ z don Lorenzem, zawoÅ‚ali jednogÅ‚oÅ›nie: DzieÅ„ dobry, wasza dostojność.na rozkaz!Prawda byÅ‚a taka, że chorąży uzyskaÅ‚ niedawno od don Alwara ze-zwolenie na małżeÅ„stwo z LuizÄ… Geronimo, najstarszÄ… córkÄ… ubogiejkastylijskiej rodziny, do której należaÅ‚ też maleÅ„ki Juanito; mÅ‚odszabyÅ‚a od niego o przeszÅ‚o trzydzieÅ›ci lat, toteż musiaÅ‚ już wysÅ‚uchaćcierpliwie wielu niewybrednych, choć przyjacielskich kpinek z ust puÅ‚-kownika i swych kolegów-chorążych.Dykteryjka don Lorenza wydaÅ‚amu siÄ™ jeszcze jednym grotem wymierzonym w ten sam, dobrze jużobstrzelany cel; ale w tym myliÅ‚ siÄ™, jak sÄ…dzÄ™.O Å›wicie w niedzielÄ™ dwudziestego sierpnia, kiedy mieliÅ›my za sobÄ…nowych dwieÅ›cie mil, z bocianiego gniazda rozlegÅ‚ siÄ™ okrzyk: LÄ…d!Wypatrywacz otrzymaÅ‚ nagrodÄ™, chociaż nie byÅ‚ to lÄ…d, którego szuka-liÅ›my, ale cztery maÅ‚e, niskie wyspy tworzÄ…ce dość zwarty kwadrat, zpiaszczystymi wybrzeżami i gajami palm kokosowych.Obwód caÅ‚ejgrupy zdawaÅ‚ siÄ™ wynosić niewiele ponad osiem mil; podpÅ‚ynÄ™liÅ›my doniej od wschodu, ale bezpoÅ›redni dostÄ™p od tej strony tamowaÅ‚y rozle-gÅ‚e Å‚awice piasku.GeneraÅ‚ nazwaÅ‚ te wyspy imieniem Å›wiÄ™tego Bernarda, którego tobyÅ‚ wÅ‚aÅ›nie dzieÅ„, i oznajmiÅ‚ przy Å›niadaniu, że zamierza opÅ‚ynąć je kuzachodowi i wysÅ‚ać fregatÄ™ i galeotÄ™ na poszukiwanie miejsca do za-rzucenia kotwicy.Spojrzawszy po stole rzekÅ‚:- Zapewne nikt z was, panowie, nie bÄ™dzie miaÅ‚ nic przeciwko te-mu, by rozprostować nogi na tych nowych brzegach i wypić parÄ™orzezwiajÄ…cych Å‚yków z zielonego orzecha kokosowego.Uważam zaswój obowiÄ…zek zatknąć tu krzyż i w imieniu króla objąć te ziemie189we wÅ‚adanie.Wyspy sÄ… najwidoczniej zamieszkaÅ‚e; kapitan Corzo daÅ‚znać, że wkrótce po Å›wicie jego wypatrywacz dostrzegÅ‚ dwa czółnakoÅ‚o cypla na poÅ‚udniowy zachód od nas; wypÅ‚ynęły na zwiady, alezaraz zawróciÅ‚y.Szmer potwierdzenia rozlegÅ‚ siÄ™ przy obu koÅ„cach stoÅ‚u, a głównynawigator zauważyÅ‚:- Nasz wÅ‚asny wypatrywacz, który siedziaÅ‚ wyżej niż ten z galeoty,zobaczyÅ‚ tylko dwie kÅ‚ody koÅ‚yszÄ…ce siÄ™ na wodzie; jednakże, czy sÄ… tumieszkaÅ„cy, czy nie, jeżeli ekscelencja zdoÅ‚a znalezć bezpiecznÄ… przy-staÅ„ i strugÄ™ dobrej wody i jeżeli tym razem wojsko dostanie rozkazdopomożenia moim ludziom, możemy z pożytkiem spÄ™dzić tu ze dwadni.Don Alwar spytaÅ‚ puÅ‚kownika, czy jeÅ›li żaden atak nie bÄ™dzie za-grażaÅ‚, każe żoÅ‚nierzom pracować wraz z majtkami; puÅ‚kownik zaÅ›, nazÅ‚ość don Lorenzowi, odrzekÅ‚ uprzejmie, że jego żoÅ‚nierze zrobiÄ…wszystko, co bÄ™dzie potrzebne dla wspólnego dobra.- I dalibóg - dodaÅ‚ - jeżeli nie potrafiÄ… przenieść wiÄ™cej wody idrzewa w jedno przedpoÅ‚udnie niż taka sama liczba bosych, gubiÄ…cychportki majtków w ciÄ…gu tygodnia, naplujÄ™ na nich, Å‚ajdaków.Zarówno don Lorenzo, jak Pedro Fernandez poczuli siÄ™ dotkniÄ™citym powiedzeniem, lecz mimo to byÅ‚oby doszÅ‚o do próby lÄ…dowania,gdyby wikariusz nie kiwnÄ…Å‚ ostrzegawczo wskazujÄ…cym palcem.- Synu mój - powiedziaÅ‚ do don Alwara.- Jeżeli posÅ‚uchasz ksiÄ™dza,który przeżyÅ‚ na Å›wiecie wiÄ™cej lat niż ktokolwiek z tu obecnych, niebÄ™dziesz szukaÅ‚ przystani na tych wyspach, tylko zaraz popÅ‚yniesz da-lej.- Ależ dlaczego, księże Juanie? - spytaÅ‚ don Alwar zaskoczony.Wikariusz rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce gestem bezsilnoÅ›ci.- Ach - odparÅ‚ z suchym kaszelkiem, wzruszajÄ…c ramionami - po-wodu podać nie mogÄ™.Nie, synu, nie mogÄ™ go podać nawet tobie!190Nie chciaÅ‚ powiedzieć nic wiÄ™cej, ale w jego sÅ‚owach byÅ‚o tyleprzekonania, że don Alwar ustÄ…piÅ‚ i wróciliÅ›my na poprzedni kurs, po-zostawiajÄ…c za sobÄ… San Bernardo.Wiele snuto domysłów, o co mogÅ‚ochodzić ksiÄ™dzu Juanowi.Niektórzy uważali, że przemówiÅ‚, jak gdybydoznaÅ‚ jakiegoÅ› anielskiego widzenia; inni, że grzechy popeÅ‚nione naostatnim naszym postoju tak go zmartwiÅ‚y, iż obawiaÅ‚ siÄ™ ich powtó-rzenia.Mój wÅ‚asny poglÄ…d, który zatrzymaÅ‚em przy sobie, byÅ‚ taki, żenie mógÅ‚ wyjawić swoich racji bez pogwaÅ‚cenia tajemnicy konfesjona-Å‚u: podejrzewaÅ‚em, że doña Mariana wspomniaÅ‚a mu o swym postano-wieniu poÅ‚Ä…czenia siÄ™ z admiraÅ‚em przy najbliższym zejÅ›ciu na lÄ…d.SiedziaÅ‚em blisko doni Mariany i widziaÅ‚em, jak pobladÅ‚a ze zgryzoty,kiedy ksiÄ…dz Juan postawiÅ‚ na swoim, i jak zdusiÅ‚a w sobie gniewnyokrzyk protestu; nie byÅ‚o tajemnicÄ…, że wciąż jest bardzo zakochana wmężu i burzy siÄ™ na tÄ™ przeciwnÄ… naturze rozÅ‚Ä…kÄ™.Jeżeli rzeczywiÅ›cienosiÅ‚a siÄ™ z podobnymi zamiarami, wikariusz postÄ…piÅ‚ roztropnie, gdyżdon Alwar postanowiÅ‚ oddać jÄ… admiraÅ‚owi dopiero po dotarciu na Wy-spy Salomona; gdyby uciekÅ‚a do niego wczeÅ›niej, bracia staraliby siÄ™sprowadzić jÄ… z powrotem siÅ‚Ä…, na co puÅ‚kownik i jego stronnicy zjed-noczyliby siÄ™ z jej mężem i mogÅ‚oby dojść do rozlewu krwi.***Wiatr wiaÅ‚ teraz stale w kierunku poÅ‚udniowo-wschodnim i kilka-krotnie mieliÅ›my przelotne deszcze, ale morze byÅ‚o nadal spokojne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]