Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Auel Jean M Rzeka powrotu (SCAN dal 948)
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co się stało? - pytam stojącą obok mnie dziewczynę.- Mapa główna - odpowiada.Jej głos jest niski i ochrypły.W oczach pojawił się blask niepokoju.- Pokazuje uaktualnione dane.nowe informacje, które przed chwilą nadeszły.Wskazuje ręką.Spoglądam na rozświetloną mapę gwiazd.Znany model sieci Misji został zniekształcony i widzę, wszyscy widzimy ten sam szalony obraz błędnych szlaków prowadzących daleko poza wyznaczoną przez nas sferę kolonizacji, jaki ujrzałem dwa dni temu na ekranie u Mistrza.Co mogę zrobić taktowniejszego w ciągu następnych, trudnych dni, niż wycofać się do mojego apartamentu i poczekać, aż ludzie z Sanktuarium choć w części odzyskają równowagę? Moja obecność musi być w tych dniach bardzo dla nich krępująca.Traktują to ewidentne naruszenie pierwotnego planuMisji jako niezwykle upokarzającą i piekącą porażkę ich Domu.Uważają je nie tylko za głęboko niepokojące i niewłaściwe, jakim jest w moim odczuciu, ale także za powód do wstydu; znak, że sam Bóg uznał sporządzony i strzeżony przez nich plan za niewystarczający i odrzucił go.O ile silniej muszą odczuwać swoje upokorzenie wskutek tego, że spotkało ich w czasie, gdy gości u nich Najwyższy Strażnik Prawa z innego ważnego Domu Zakonu i jest świadkiem ich hańby.Postąpiłbym zapewne jeszcze taktowniej, gdybym natychmiast wrócił do siedziby mojego Domu w Australii i pozwolił ludziom z Sanktuarium uporządkować swoją sytuację nie rozpraszając ich swoją obecnością.Ale tego nie mogę zrobić.Mistrz życzy sobie, abym tu był.Wezwał mnie aż z Australii, abym był z nim w Sanktuarium w tych trudnych chwilach.I muszę tu pozostać, póki się nie dowiem dlaczego.Trzymam się więc na uboczu.Poprosiłem, aby posiłki przynoszono mi do pokoju, i nie chodzę do ogólnej jadalni.Spędzam dni i noce na modlitwach, medytacji i czytaniu.Popijam brandy i poprawiam sobie nastrój słuchając muzyki.Czerpię także przyjemność z wyzwalacza, kiedy odczuwam taką potrzebę.Staram się nie rzucać nikomu w oczy i czekam na dalszy rozwój wypadków.Ale ta izolacja jest krótkotrwała.Trzeciego dnia moją samotność przerywa Kastel, blady i wstrząśnięty.Ani śladu nie pozostało po jego łaskawie protekcjonalnym sposobie bycia.- Powiedz mi - mówi ochrypłym głosem - co z tego rozumiesz? Czy sądzisz, że te dane są prawdziwe?- A jaki mógłbym mieć powód, aby uważać inaczej?- Ale załóżmy.- przerywa z wahaniem i ucieka spojrzeniem przed moim wzrokiem - załóżmy, że Mistrz specjalnie postarał się, abyśmy otrzymali fałszywe informacje?- Czyżby to było możliwe? I przede wszystkim, dlaczego miałby zrobić coś tak potwornego?- Nie wiem.- Czy naprawdę tak bardzo nisko oceniasz uczciwość Mistrza? Czy też powątpiewasz w jego zdrowe zmysły?- Broń Boże, ani jedno, ani drugie! - wykrzykuje.- Mistrz nie podlega żadnym ocenom.Zastanawiam się jedynie, czy może nie realizuje jakiegoś dziwnego planu, przekraczającego nasze pojęcie, będącego absolutnie poza granicami naszego zrozumienia, osiągnięcie niezgłębionych celów którego wymaga od Mistrza, aby oszukał nas co do prawdziwego stanu rzeczy w niebiosach.Ostrożna, o niesłychanie zawiłej składni, formalna wypowiedź Kastela drażni moje uszy.Nie stosował takich barokowych sformułowań i wykrętów, kiedy wyjaśniał mi potrzebę bicia aresztantów w więzieniu.Ale nie próbuję okazać mu swojej niechęci.Właściwie bardziej zasługuje na litość niż na wzgardę.Jest tylko małym, przestraszonym i oszołomionym człowieczkiem.- Czemu nie spytasz o to Mistrza? - sugeruję.- A kto by się odważył na coś takiego? Zresztą Mistrz od poprzedniej nocy nie dopuszcza nikogo do siebie.- Aha.Zapytajcie zatem Wyrocznię.- Wyrocznia, jak zwykle, wyjaśnia to tajemniczo i zupełnie niezrozumiale.- Nie jestem w stanie wymyślić nic lepszego.Ufajcie Mistrzowi.Zaakceptujcie dane ze skanera, póki nie uzyskacie naprawdę uzasadnionych powodów, aby w nie wątpić.Ufajcie Bogu.Widząc, że nie dowie się ode mnie niczego pożytecznego, i wyraźnie niezadowolony, iż zdradził swoje świętokradcze podejrzenia odnośnie Mistrza, Kastel prosi mnie o błogosławieństwo.Udzielam mu go, po czym mój gość wychodzi.Ale po nim zaczynają przychodzić inni, jeden po drugim - z wahaniem, nawet z lękiem, jakby oczekując, że odepchnę ich od siebie ze wzgardą.Wysokiej i niskiej rangi, pewni siebie i pokorni, wszyscy proszą o audiencję.Rozumiem dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]