Podobne
- Strona startowa
- Clifford Francis Trzecia strona medalu
- Collins Jackie Hollywood 3 Dzieci z Hollywood
- DzieciATMca matematyka Edyta Gruszczyk KolczyA,,ska
- Alfred Musset Spowied dziecięcia wieku
- Card Orson Scott Dzieci Umyslu (2)
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Vinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata Zmiana
- Arthur Avalon Shakta And Shakti
- Dean Koontz Drzwi do grudnia
- Nova Testamento (Esperanto)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Do cholery, oni chcą tylko gadać.Mają gęby pełne bzdur.Nie mają zamiaru donikąd się wynosić.Chcą tylko porozrabiać.- Mylisz się - odparł chłopak trzymający tablicę.- Chcemy zrobić dokładnie to, o czym mówiliśmy.Po co mielibyśmy tu sterczeć, i to obok takich frajerów jak ty?Osiłek z cygarem wyciągnął rękę do drzewca tablicy, lecz w tej samej chwili jedna z dziewczyn kopnęła go w goleń.Chciał się uchylić przed kopniakiem i nie sięgnął tablicy, która spadła mu na głowę.Mężczyzna stojący obok typka z cygarem trafił chłopaka z tablicą w szczękę.Wybuchła bójka, ale szybko została stłumiona przez policję.35.Judy siedziała za biurkiem.Na brzegu biurka zaczynało przybywać notatek.Migotały lampki na pulpicie centrali.- Przespałaś się choć trochę? - zapytał Wilson.Uniosła na niego wzrok.- Niewiele.Nie mogłam zasnąć.Bałam się i rozmyślałam.Nie jest dobrze, prawda, Steve?- Nie jest - odparł.- Za dużo, żeby sobie z tym poradzić.Nie byłoby jeszcze tak źle, gdyby nie poganiał nas czas, gdybyśmy mieli go choć trochę.Wskazała na drzwi prowadzące do sali konferencyjnej.- Tego chyba im nie powiesz?Uśmiechnął się.- Nie, tego im nie powiem.- Pytali już, kiedy masz zamiar zwołać konferencję.- Zaraz.- Chyba mogę powiedzieć ci to teraz - rzekła.- Nie ma co odkładać.Wracam do domu, do Ohio.- Ale jesteś mi potrzebna.- Możesz wziąć jakąś dziewczynę z sekretariatu.Po kilku dniach nawet nie dostrzeżesz różnicy.- Nie to miałem na myśli.- Wiem, co miałeś na myśli.Potrzebujesz kogoś do łóżka.Od jak dawna to trwa? Od sześciu miesięcy? Wszystko przez to cholerne miasto.Czego by się człowiek nie dotknął, ubrudzi ręce.Możliwe, że gdzie indziej udałoby się nam.Ale tu nic z tego nie wyjdzie.- Do cholery, Judy! - syknął.- Co w ciebie wstąpiło? Tylko dlatego, że nie przyszedłem ostatniej nocy.- Możliwe, że w jakimś stopniu z tego powodu.Ale to, oczywiście, nie wszystko.Wiem, dlaczego musiałeś tu zostać.A ja byłam samotna, tak wiele rzeczy się działo, siedziałam, myślałam i coraz bardziej się bałam.Próbowałam dodzwonić się do matki, ale linia była zajęta.Na miłość boską, biedna, przerażona dziewczynka, uciekająca pod skrzydełka mamusi.Nagle wszystko się zmieniło.Nie byłam już ulizaną, wykwalifikowaną cipcią z Waszyngtonu.Znów byłam dziewczynką z kucykami z małego miasteczka w Ohio.Wszystko przez ten strach.Powiedz mi szczerze: czy miałam powód, by się bać?- Pewnie, że miałaś - odparł uczciwie.- Sam mam stracha.Wszyscy się boimy.- Co się z nami stanie?- Gdybym to ja wiedział! Ale nie o tym przecież mówiliśmy.- Potwory na wolności - kontynuowała.- Zbyt wiele gąb do nakarmienia.Wszyscy walczą ze wszystkimi albo szykują się do walki.- Mówiliśmy o twojej decyzji powrotu do Ohio.Nie mam zamiaru cię pytać, czy myślałaś o tym poważnie, gdyż wiem, że tak.Sądzę, że jesteś szczęśliwa, mając się gdzie schronić.Większość z nas nie ma dokąd iść.Powinienem cię prosić, żebyś została, ale to byłoby nie fair.Poza tym kierowałbym się egoizmem.Chciałbym jednak, żebyś została.- Zarezerwowałam już miejsce w samolocie - odparła.- Biorąc pod uwagę zablokowanie telefonów, byłam zdziwiona, że mi się to w ogóle udało.Cały kraj ogarnęła panika.W podobnych chwilach wszystkich ogarnia straszliwe poczucie bezsilności.- Nie spodoba ci się w Ohio.Pożałujesz, kiedy tylko się tam znajdziesz.Jeśli tak bardzo boisz się w Waszyngtonie, będziesz tak samo bała się w Ohio.- Nie zmienisz mojej decyzji, Steve.O szóstej piętnaście wieczorem będę na pokładzie samolotu.- Nie mogę już nic zrobić?- Nie, nie możesz.- W takim razie wpuść już dziennikarzy do sali.Mam dla nich kilka nowin.36.Senator Andrew Oakes uniósł się nieco z głębin fotela, w którym siedział.- Nie jestem pewien, panie prezydencie - powiedział - czy sprowadzenie naszych oddziałów do kraju jest rozsądnym posunięciem.Musimy przecież utrzymać obsadzone bazy.Odnoszę wrażenie, że zaczynamy ulegać zbędnemu pośpiechowi.Jakieś tam malutkie potworki obrobiły kurnik gdzieś w Zachodniej Wirginii, a my decydujemy się na ściągnięcie wojsk do kraju.Nie jest to chyba wystarczający powód.Poza tym uważam, że błędem było poinformowanie prasy o tych potworkach.Może to doprowadzić do powszechnej paniki.- Myślę, że panu się coś pomyliło, senatorze - odparł kongresmen Nelson Able.- Nie zostaliśmy tu zaproszeni, by podejmować decyzję o ściągnięciu naszych oddziałów do kraju, ale raczej po to, żeby dowiedzieć się, iż rozkaz powrotu został wydany, i poznać przyczyny, dla których to zrobiono.- Ja jednak wciąż wierzę - rzekł senator Oakes - że prezydent Henderson chciałby poznać nasze zdanie.Może się z nim nie zgodzić, ale sądzę, iż powinien je usłyszeć.- To prawda, Andy - odezwał się prezydent.- Wiesz dobrze, że przez te wszystkie lata często słuchałem waszych uwag i niemal równie często przywiązywałem do nich wielkie znaczenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]