Podobne
- Strona startowa
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci IMN (pdf by kreegorn)
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (3)
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (2)
- Brown Dan Anioly i demony (2)
- Brown Dan Anioly i demony
- Howard Robert E. Conan Droga do tronu
- Borland Delphi 7 Developer's Guide
- urozmaicenia 1
- Callan Book 6 [Stage 11]
- Jordan Robert Oko swiata cz 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Armia natychmiast skorzystała z transmiterów, aby oskrzydlić nieprzyjaciela i zmusić go do walki, ten jednak odpowiedział ulewą nuklearnego i plazmowego ognia, zmuszając ludzi do ukrycia się pod ochronnym parasolem pól siłowych, sam zaś zajął stanowiska na obrzeżach gęsto zaludnionych miast.Żadne błyskotliwe triumfy nie mogły przechylić szali zwycięstwa na korzyść ludzi, gdyż Intruzi kontrolowali niepodzielnie obszar w promieniu trzech j.a.od Bressii.Po kilku nieudanych próbach Armia/kosmos ograniczyła się do utrzymywania swoich jednostek w zasięgu transmiterów oraz ochrony głównego okrętu.Bitwa, która według planu powinna zakończyć się po dwóch dniach, trwała już dni sześćdziesiąt, i nadal nie było widać jej końca.Działania wojenne prowadzono według schematów z dwudziestego i dwudziestego pierwszego wieku: długie, mordercze zmagania w ruinach miast, wśród rozkładających się zwłok cywilów.Na pomoc pierwszym siedemdziesięciu tysiącom żołnierzy, z których została zaledwie garstka, przybyło następnych sto tysięcy, a kiedy i ci zostali zdziesiątkowani, zażądano kolejnych dwustu tysięcy.Walki trwały jedynie ze względu na ponury upór Meiny Gladstone oraz kilku jeszcze bardziej od niej zawziętych senatorów, gdyż zarówno miliony głosów we WszechJedności, jak i Rada Konsultacyjna Sztucznych Inteligencji domagały się natychmiastowego wycofania wojsk.Kassad bardzo szybko zrozumiał, że konieczna jest zmiana taktyki.Uznał, iż pora pozwolić dojść do głosu tłumionym instynktom chłopca wychowanego w slumsach Tharsis, a w przekonaniu tym utwierdziła go krwawa łaźnia, jakiej doświadczyła jego dywizja podczas Bitwy o Stos Kamieni.Inni dowódcy jeden za drugim praktycznie przestawali funkcjonować, sparaliżowani koniecznością dokonania wyboru między potrzebą chwili a wymogami Nowego Kodeksu Bushido, Kassad - kierując najpierw pułkiem, potem zaś całą dywizją, kiedy przestało istnieć dowództwo Zgrupowania Delta - żądał nuklearnego wsparcia swoich coraz częstszych kontrataków.Kiedy dziewięćdziesiąt siedem dni po “odsieczy” Armii Intruzi wreszcie wycofali się z planety, Kassad nosił już dwuznaczne przezwisko “Rzeźnik z Południowej Bressii”; plotka głosiła, że bali się go nawet jego żołnierze.Tymczasem on wciąż śnił o niej, a jego sny były czymś znacznie więcej i zarazem znacznie mniej niż snami.Ostatniej nocy podczas Bitwy o Stos Kamieni, w labiryncie mrocznych tuneli, gdzie Kassad i inni zabójcy w mundurach posłużyli się infradźwiękami oraz gazem T-5, by wybić resztki nieprzyjaciół, pułkownik zasnął wśród huku i szalejących płomieni, w chwilę potem zaś poczuł na twarzy delikatne dotknięcie jej palców i muśnięcie jędrnych piersi.Kiedy nazajutrz po zmasowanym bombardowaniu z kosmosu, którego zażądał, Kassad wkroczył wraz ze swoim oddziałem do Nowego Wiednia, bez zmrużenia oka przyglądał się głowom mieszkańców, ułożonym w równych rzędach na zasypanych gruzem jezdniach.Wrócił do transportera, skulił się w ciepłym wnętrzu przesyconym wonią gumy, rozgrzanego plastiku i zjonizowanego powietrza, i zapadł w sen.słysząc jej szept, mimo zgiełku dobiegającego z komlogu i nadajnika.W ostatnią noc przed wycofaniem się Intruzów Kassad opuścił konferencję dowódców zwołaną na pokładzie HS “Brazil”, przeniósł się przez transmiter do swojej Kwatery Głównej na pomoc od Doliny Hien i pojechał na szczyt pobliskiego wzgórza, aby stamtąd obserwować decydujące bombardowanie.Najbliższy pocisk padł zaledwie czterdzieści pięć kilometrów od niego.Bomby plazmowe rozkwitały jak pomarańczowe i krwistoczerwone kwiaty posadzone w idealnie równych odstępach.Kassad naliczył ponad dwieście kolumn zielonego światła, kiedy bicze boże przesuwały się według starannie przygotowanego planu, zamieniając rozległy płaskowyż w rumowisko nadtopionych skał.Wtedy przyszła do niego, chociaż nie spał, tylko siedział na płaskiej masce wojskowego pojazdu i starał się usunąć sprzed oczu roztańczone czarne i białe plamy.Ubrana w jasnobłękitną sukienkę, szła lekkim krokiem między martwymi korzeniami dławokrzewów porastających zbocze.Wiatr szarpał cienkim materiałem, jakby chciał go z niej zedrzeć.Twarz i ramiona miała tak blade, że prawie przezroczyste.Zawołała go po imieniu - niemal usłyszał jej głos - a potem kolejna porcja pocisków spadła na rozciągającą się w dole równinę i wszystko zniknęło w huku i płomieniach.Jak się często zdarza w tym wszechświecie, którym wedle wszelkich oznak zdaje się rządzić ironia, podczas toczonych przez dziewięćdziesiąt siedem dni walk, najbardziej krwawych w całej historii Hegemonii, Kassadowi nie spadł nawet włos z głowy.Ranny został dopiero dwa dni po tym, jak ostatni Intruz dołączył do uciekającego w popłochu roju.Stało się to w Centrum Kultury w Buckminster, jednym z trzech ocalałych budynków w mieście.Pułkownik odpowiadał właśnie na bezsensowne pytania zadawane przez gromadę dziennikarzy, którzy ściągnęli na Bressię z całej Sieci, kiedy piętnaście pięter wyżej eksplodował ukryty ładunek wybuchowy wielkości układu scalonego.Siła wybuchu była tak wielka, że kilku dziennikarzy oraz dwaj adiutanci Kassada zostali wydmuchnięci przez wentylatory, a cały budynek zwalił się pułkownikowi na głowę.Pośpiesznie przewieziono go do Kwatery Głównej dywizji, stamtąd zaś, przez transmiter, na okręt krążący wokół drugiego księżyca Bressii.Tam został odratowany i podłączony do aparatury wspomagającej procesy życiowe, podczas gdy jego wojskowi przełożeni i politycy Hegemonii zastanawiali się wspólnie, co z nim począć.Dzięki transmiterom oraz przekazywanym na żywo relacjom z wydarzeń na Bressii pułkownik Fedmahn Kassad stał się czymś w rodzaju cause célčbre.Miliardy ludzi, wstrząśniętych bezprecedensowym okrucieństwem kampanii, chętnie ujrzałyby go przed sądem wojennym, natomiast przewodnicząca Senatu Meina Gladstone i wiele innych wpływowych osób uważało Kassada za bohatera.Ostatecznie umieszczono go na okręcie medycznym, który z prędkością nadświetlną poczłapał powoli z powrotem w kierunku Sieci.Ponieważ i tak większość procesów leczniczych odbywała się w stanie hibernacji, uznano za słuszne, aby funkcję kosmicznych szpitali pełniły stare, powolne jednostki.Kiedy Kassad i pozostali ranni dotrą do Sieci, będą już w stanie pozwalającym na powrót do czynnej służby.Co ważniejsze, wpadną w co najmniej osiemnastomiesięczny dług czasowy, a przez ten czas uwaga opinii publicznej może zwrócić się w inną stronę.Zaraz po przebudzeniu Kassad ujrzał pochyloną nad nim kobietę.W pierwszej chwili pomyślał, że to ona, potem jednak zorientował się, że ma do czynienia z wojskowym lekarzem.- Nie żyję? - szepnął.- Nie żyłeś.Znajdujesz się na pokładzie HS “Merrick”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]