Podobne
- Strona startowa
- Dan Simmons Hyperion
- Simmons Dan Hyperion
- Brown Fredric Ten Zwariowany Wszechswiat
- SCARROW, Alex TIME RIDERS 3 Kod Apokalipsy
- Carpenter Leonard Conan Renegat (2)
- Brown Dan Anioly i demony (2)
- Glen Cook A Imie Jej Ciemnosc
- Blake, William Complete Poetry And Prose
- Oramus Marek Hieny cmentarne (2)
- Day Sylvia Tylko mnie poproÂś
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozdział 81Hawker nareszcie podchodził do lądowania.Simon Edwards, kierownik obsługi ruchu pasażerskiego na lotnisku Biggin Hill, spacerował nerwowo po wieży kontrolnej, niecierpliwie mrużąc oczy i starając się wypatrzyć coś na zadeszczonym pasie startowym.Nigdy nie lubił być budzony wcześnie w sobotni ranek, ale dziś szczególnie było mu nie w smak, kiedy się dowiedział, że wzywają go, by nadzorował aresztowanie jednego z najlepszych klientów lotniska.Sir Leigh Teabing płacił na lotnisku Biggin Hill nie tylko za utrzymywanie prywatnego hangaru, ale opłatę za każde lądowanie, a latał często.Lotnisko było zazwyczaj zawiadamiane z wyprzedzeniem o zmianie planów i można było zastosować się do ściśle ustalonego protokołu podczas jego wizyt.Teabing miał taki styl i tak lubił załatwiać sprawy.Specjalnie dla niego zbudowany jaguar o wydłużonym profilu, którego trzymał w hangarze, miał być zatankowany do pełna, wypolerowany, a aktualny London Times miał leżeć na tylnym siedzeniu.Oficer służby celnej miał czekać na samolot w hangarze i przeprowadzić niezbędną kontrolę dokumentów i bagażu.Niekiedy celnicy przyjmowali spore napiwki od Teabinga za to, że przymykali oczy na przewożenie nieszkodliwych produktów organicznych — głównie luksusowych produktów spożywczych — francuskich ślimaków, dojrzałych serów typu roquefort prosto z farmy i świeżych owoców.Istniało przecież wiele absurdalnych przepisów celnych i gdyby zarząd Biggin Hill nie wsłuchiwał się w prośby swych klientów, z pewnością chętnie wysłuchałyby ich konkurencyjne lotniska dla prywatnie czarterowanych i prywatnych samolotów.W Biggin Hill Teabingowi dawano to, czego chciał, a pracownicy lotniska spijali śmietankę.Edwards, patrząc, jak odrzutowiec nadlatuje, czuł, że ma nerwy napięte jak struny.Zastanawiał się, czy czasem skłonność Teabinga do rozdawnictwa nie wpędziła go w jakieś kłopoty, skoro władze francuskie tak bardzo chciały go zatrzymać.Edwards jeszcze nie wiedział, jakie stawiają mu zarzuty, ale oczywiście musiały być poważne.Na prośbę władz francuskich policja hrabstwa Kent nakazała kontrolerowi lotów w Biggin Hill skontaktować się przez radio z pilotem hawkera i nakazać mu, by lądował bezpośrednio na terminalu, a nie kierował samolotu wprost do hangaru klienta.Pilot wyraził zgodę i chyba uwierzył w raczej mało wiarygodną historię o wycieku paliwa.Chociaż brytyjska policja w zasadzie nie nosi broni, sytuacja była widać na tyle poważna, że zjawił się również uzbrojony oddział szybkiego reagowania.Teraz ośmiu policjantów wyposażonych w broń ręczną stało w budynku terminalu, czekając na chwilę, kiedy przestaną pracować silniki samolotu.Wtedy pracownik obsługi technicznej lotniska umieści kliny zabezpieczające pod oponami i samolot będzie unieruchomiony.Pokaże się policja i zatrzyma pasażerów, dopóki nie zjawi się policja francuska i przejmie kontrolę nad sytuacją.Hawker był teraz nisko nad ziemią, wydawało się, że dotyka podwoziem wierzchołków drzew.Simon Edwards zszedł na dół, żeby z poziomu asfaltu popatrzeć, jak ląduje.Policjanci byli na stanowiskach, choć nie było ich widać, a mechanik czekał, gotowy do podstawienia klinów pod koła.Lądując na pasie startowym, hawker podniósł lekko nos do góry, koła dotknęły powierzchni pasa i utworzyły dwie małe chmurki dymu.Samolot przygotowywał się do zwalniania prędkości, przechylając się to w lewo, to w prawo i wytracając szybkość na wprost terminalu, a jego biały kadłub błyszczał kroplami deszczu.Ale zamiast zahamować i zawrócić do terminalu, odrzutowiec spokojnie przejechał przez linię dostępu i sunął w kierunku hangaru Teabinga na skraju lotniska.— Powiedział pan przecież, że pilot się zgodził podejść do terminalu! — Policjanci rzucili się na Edwardsa.Edwards nie mógł wyjść ze zdumienia.— Bo tak było!Kilka sekund później Edwards, wtłoczony w fotel, znalazł się w policyjnym wozie patrolowym, a kierowca pruł przez nawierzchnię lotniska w kierunku odległego hangaru.Konwój samochodów policyjnych był jeszcze dobre pięćset metrów od hangaru, kiedy hawker Teabinga spokojnie wjechał do jego wnętrza i zniknął.Kiedy samochody w końcu tam dotarły i zahamowały z piskiem opon na wprost otwartych drzwi do hangaru, wysypali się z nich policjanci z bronią gotową do strzału.Edwards też wyskoczył.Hałas był ogłuszający.Silniki hawkera cały czas ryczały, kiedy odrzutowiec kończył obrót wewnątrz hangaru i ustawiał się nosem na wprost drzwi, w gotowości do startu.Kiedy samolot skończył obrót o sto osiemdziesiąt stopni i podkołował w kierunku przedniej części hangaru, Edwards zobaczył twarz pilota, który wyglądał — co nie dziwiło — na zaskoczonego i przestraszonego, widząc barykadę z samochodów policyjnych.Pilot zatrzymał w końcu samolot i wyłączył silniki.Policjanci wpadli do hangaru i zajęli pozycje wokół maszyny.Edwards szedł tuż obok nadkomisarza policji hrabstwa Kent, który niepewnie kierował się ku drzwiom samolotu.Po kilku sekundach otworzyły się drzwi.Gdy elektronicznie sterowane schody samolotu dotknęły podłogi hangaru, pojawił się Leigh Teabing.Wyjrzał na morze broni skierowanej wprost na niego, wsparł się na kulach i podrapał w głowę.— Simon, czy wygrałem w jakiejś loterii policyjnej, kiedy mnie nie było? — W jego głosie brzmiała raczej nuta zdziwienia niż niepokoju.Simon Edwards zrobił krok do przodu, starając się przełknąć gulę, którą czuł w gardle.— Dzień dobry panu.Przepraszam za to zamieszanie.Mieliśmy wyciek paliwa i pański pilot powiedział, że podkołuje do terminalu.— Tak, tak, ale ja mu kazałem przyprowadzić samolot tutaj.Już jestem spóźniony na spotkanie.Płacę za ten hangar i wszystkie te bzdury, że mamy uważać na wyciek paliwa, to dla mnie strata czasu.— Pańskie przybycie trochę nas wytrąciło z równowagi, sir.— Wiem.Tym razem jestem tu bez zapowiedzi.Między nami mówiąc, to nowe lekarstwo w ogóle mi nie służy.Pomyślałem sobie, że przyjadę na lekkie podszlifowanie formy.Policjanci spojrzeli po sobie niepewnie.Edwards zamrugał oczami.— Rozumiem.Doskonale, sir
[ Pobierz całość w formacie PDF ]