Podobne
- Strona startowa
- Tarryn Fisher Kochaj Mnie Kłamstwami (tł. nieoficjalne)
- Sawicka Wioletta (tom 1) Wyjdziesz za mnie kotku
- Haker. Tom 1. Jeste tylko moja Wild Meredith
- Alex Joe Pieklo jest we mnie (2)
- Bad Day L A Poradnik Gry OnLine
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (3)
- Bear Greg Wiecznosc
- Simak Clifford D W pulapce czasu (SCAN dal 1141)
- Heinlein Robert A Drzwi do lata
- Stanislaw Lem Glos Pana (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie-nie wiem, co odpowiedzieć.269/314 Tydzień bez ciebie wystarczył, żebym uświadomił sobie, żepowinienem wszystko ci wyznać, żeby nie było żadnychniedomówień. Nigdy nie sądziłam, że mnie pokochasz.Nie po tym, co cizrobiłam.Oparł policzek na czubku jej głowy. Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego to musisz być ty.Spotkałem piękne kobiety, mądre kobiety, zabawne i przebojowekobiety.Dlaczego Elizabeth? Dlaczego nie może to być ktoś, kto ot-worzy przede mną serce? Być może chodziło o pogoń.Może dlat-ego że zostałaś zraniona i chciałem cię uleczyć. Wzruszył rami-onami. Bóg raczy wiedzieć. Ciągle uważam, że powinieneś powiadomić mnie o swoimzamiarze wymruczała, mimo iż jej gorycz została złagodzonadeklaracją, jak była dla niego ważna. W przyszłości mam nadzieję mieć więcej czasu, żeby przekon-ać cię co do wartości moich opinii, ale w tej sprawie nie miałemtakiego luksusu.Oparła się o niego i zmrużyła oczy. Jak długo mogłoby ci to zająć?Marcus zaśmiał się. Jakieś dwa tygodnie, a nie mieliśmy tyle do dyspozycji.Spojrzała na niego i na widok ciepła w jego oczach i czułości ustmiała ochotę westchnąć jak zaślepiona nastolatka.Upływ czasui chwile intymności nie osłabiły wrażenia, jakie wywoływała jegomęska uroda.Nie znała słów, żeby wyrazić to, co powiedział z takąodwagę, tak wprost.Ale zrobi, co w jej mocy.Wsunęła ręce pomiędzy ich ciała i rozchyliła poły jego szlafroka,odsłaniając ciało, na którego widok zaschło jej w ustach, a cipkazacisnęła się w oczekiwaniu.Błądziła palcami po napiętej, ciepłejskórze, przez brzuch, w stronę ud. Czujesz, co ze mną robisz? zapytał, drżąc pod jej dotykiemi zamknął oczy.Oblizał usta i objął ją w talii, a jego policzki270/314zapłonęły z podniecenia. Usycham bez tego, Elizabeth, ginę.Sięgnął po jej rękę i położył sobie na twardym, gotowym penisie.Zachłysnął się oddechem, gdy zacisnęła na nim dłonie.Zauroczona, pochłaniała wzrokiem jego ciało, bezbronne pod jejniewprawnym dotykiem.Zaufanie, powiedział do niej niegdyś.To jest zaufanie.Musi wierzyć, że on zawsze zrobi to, co dla niej najlepsze, nawetgdy nie będzie pochwalała jego metod.Czyż nie zrobiłaby tegosamego, żeby chronić jego?Przepełniona uczuciami, których nie potrafiła wyrazić, opadła nakolana i otworzyła usta, dając mu rozkosz, której tak bardzopragnął.Ach.jej również się to podobało.Dotyk jego jedwabistej skóry,jego rozanielone dyszenie, te długie palce w jej włosach. O tak! krzyknął, delikatnie poruszając biodrami, napinającpośladki twarde jak kamienie pod jej dłońmi. Jestem gotów dlatego umrzeć.Chwilę pózniej podniósł ją i zaniósł na łóżko, pośpiesznie zde-jmując jej przez głowę koszulę.Opadła w miękkość, przykrytatwardością jego ciała i wszystko wokół niej stopiło się, gdy uniósłjej udo i wszedł w nią głęboko.Jego siła, twarda poruszająca się długość, spocona skóra, intym-ność niemalże nie do zniesienia nikły w intensywności jegowzroku.Nieprzytomna z pożądania, wspominając jego słowa, oplotłaramionami jego prężące się ciało i zapłakała ze szczęścia.Jej łzymoczyły jego ramiona, połączyły się z jego potem, zespoliły ich.Jejciało wyprężyło się pod nim, zawieszone w orgazmie, utrzymywanerytmicznymi ruchami, którymi Marcus przedłużał jej rozkosz.A potem do niej dołączył, a gdy drżał nad nią, wykrzykując jejimię, przysunęła usta do jego ucha i wypowiedziała, co miaław sercu.Rozdział 21 Pani, przyszedł pan Christopher St.John. Elizabeth pod-niosła wzrok znad książki i spojrzała z niedowierzaniem na lokaja.Odłożyła książkę na sofę i wstała. Gdzie jest? W dolnym salonie, hrabino.Marcus wyjechał wraz z zarządcą na inspekcję dzierżawionychposesji, które wymagały remontu.Elaine udała się na popołud-niową drzemkę, a Robert i Paul godzinę wcześniej pojechali dopobliskiego miasteczka.Była sama, ale nie czuła strachu, skinęłajedynie na dwóch stojących u drzwi strażników.Wzięła głęboki oddech i weszła do pokoju.Na jej widok St.Johnwstał.Był elegancko ubrany i anielsko przystojny.Uśmiechnął się,a jego niesamowite podobieństwo do Nigela wyprowadziło ją nachwilę z równowagi.Gdy podeszła bliżej, dostrzegła, że schudł, a cienie pod jegooczami były ciemniejsze niż zwykle i podczas gdy jak zawszeprezentował dumną postawę, kryło się za nią jakieś wielkieznużenie. Przyjście tu wymaga niezwykłej odwagi.Christopher wzruszył ramionami.272/314 Spodziewałem się, że zaraz przez drzwi wpadnie Westfield.Cieszę się, że to ty.Nie mam w tej chwili siły na walkę. Spojrzałnad jej głowę. Gdzie się podziewa lord? Wystarczająco blisko.Uniósł jasne brwi i wykrzywił usta w uśmiechu. Byleby tylko nie zbliżał się za bardzo do mnie. Eldridge cię szuka.Uśmiech momentalnie zniknął z twarzy Christophera. Wiem. Twierdzisz, że chcesz mi pomóc, ale narażasz mnie naniebezpieczeństwo, zachowując tajemnicę.Odwrócił się, podszedł do okna i odsunął zasłony, żeby wyjrzećna podjazd. Nigdy nie chciałem cię w to mieszać.Wiedziałem, że to złyczłowiek, ale żeby tak cię wykorzystać, żeby ci grozić. Krzyknął. %7łałuję, że ten cholerny dziennik nie pozostał w ukryciu. Nie mogę powiedzieć, że czuję to samo.Może gdybym go niedostała, Marcus i ja nie odnalezlibyśmy się ponownie.Odwrócił się do niej i obdarzył ją smutnym uśmiechem.Rozejrz-ał się po pokoju, spoglądając na stojących przy drzwiach, odzia-nych w liberie strażników. Widzę, że Westfield dobrze cię pilnuje.To mnie trochęuspokaja. Wyglądasz na bardzo zmęczonego. Dziękuję, że to zauważyłaś, po tym jak włożyłem tyle wysiłku,żeby dobrze się prezentować.Muszę pamiętać, żeby odprawić mo-jego lokaja. Nawet najlepszy na świecie lokaj nie potrafi zatuszowaćtrudów życia odpowiedziała Elizabeth. Rozważałeś kiedyś zmi-anę zajęcia? Twój tryb życia zabija cię powoli.Zacisnął usta z niezadowoleniem. Nie przyszedłem tu, żeby dyskutować o moim stylu życia.Elizabeth usiadła i czekała, aż Christopher zrobi to samo.273/314 W porządku.Dziennik nie znajduje się już w moimposiadaniu.St.John przeklął tak bezecnie, że Elizabeth oblała sięrumieńcem. Oddałaś go Eldridge owi?Zawahała się przez chwilę, zastanawiając się, czy powinna pow-iedzieć mu coś więcej. Nie oznajmiła w końcu, a jej zakłopotanie zdradzały jedynieniespokojne place. Dzięki Bogu.Trzymaj go od niego z daleka. Powierzył Westfieldowi pracę nad rozszyfrowaniem dziennika.W tej chwili wydaje się głównie zainteresowany znalezieniemciebie. Tak, wiem.Szczerze mówiąc, dziwię się, że tak długo z tymzwlekał.Wydaje mi się, że czekał, aż podburzy wszystkich swoichagentów, zanim wypuści ich na mnie.Jest niezwykle skrupulatny.Elizabeth uważnie przyglądała się St.Johnowi. Dlaczego przyszedłeś? Gdy zorientowałem się, że Eldridge mnie poszukuje, zrozumi-ałem, jak delikatna jest ta sytuacja.Nie wiem, co robić.Jest tylkojedno rozwiązanie, które jest niemal niemożliwe do zastosowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]