Podobne
- Strona startowa
- Jacquemard Serge Requiem dla krola zbrodni
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa
- Robert A Haasler Zbrodnie w imieniu Chrystusa (2)
- Artysta zbrodni Daniel Silva
- Forbes Colin Syndykat zbrodni
- Koontz Dean R Zwierciadlo Zbrodni
- Bova Ben Zbrodnia (2)
- De Sade D. A. F. Zbrodnie milosci (2)
- Chmielewska Joanna Trudny Trup
- Nora Roberts Inn BoonsBoro 02 The Last Boyfriend
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amanda westchnęła ciężko, przyglądając się, jak Evelyn wdrapuje się doswojego kombi.- Zobaczymy się w Union Mission.- No to jesteśmy umówione.- Evelyn powoli ruszała z parkingu.- I niemartw się za bardzo o Vanessę - zawołała jeszcze przez otwarte okno.- Jakmyślisz, kto mi powiedział o tym gościu z Plaza Pharmacy?- Mandy! - krzyknęła Vanessa, gdy tylko wkroczyła na posterunek.Amanda przepychała się przez tłum.Na posterunku było gęsto od ludzi.Odprawa została odroczona o kilka minut.Amanda zerknęła do biurasierżanta, ale nikogo tam nie było.- Pospiesz się.- Vanessa siedziała jak zwykle z tyłu, właściwiepodskakując na swoim krześle.Ubrała się dziś w spodnie i bluzkę w313kwiaty.Rewolwer przypięła na biodrze, a na nogach miała męskie buty.Amanda zaczynała się zastanawiać, czy w przypadku Vanessy niezachodzi podejrzenie niewłaściwie określonej płci, ale odrzuciła tę myśl.Przynajmniej Vanessa wciąż nosiła biustonosz- Spójrz, co dostałam.- Vanessa podniosła w górę kartę kredytową, azrobiła to z takim namaszczeniem, jakby trzymała w ręku sztabkę złota.Amanda rozpoznała logo domu towarowego Franklina Simona.A potemszczęka jej opadła ze zdumienia, gdy poniżej zobaczyła wytłoczone nazłoto litery VANESSA LIVINGSTONE.- Na litość boską, w jaki sposób.- Amanda osunęła się na krzesło.Bałasię choćby dotknąć karty.A potem się odważyła.- Czy ona jestprawdziwa?- Tak - rozpromieniła się Vanessa.Amanda nie mogła powstrzymać się od zerkania na kartę.- Czy to jakiś dowcip? - Szybko rozejrzała się dookoła, żeby sprawdzić,czy ktoś się im przygląda.Jednak nikt nie zwracał na nie najmniejszejuwagi.- Skąd to wytrzasnęłaś?- Powiedziała mi o tym Rachel Foster z biura przewozowego.Jedyne, comusisz zrobić, to pokazać im odcinki pensji z ostatnich sześciu miesięcy.- %7łartujesz sobie ze mnie? - Amanda nawet nie mogłaby wynająćmieszkania, gdyby Duke nie poręczył, że zapłaci czynsz.Gdyby miasto niezapewniło jej samochodu, musiałaby wciąż chodzić wszędzie pieszo.-Więc oni ci to dali? Tak po prostu?- Właśnie tak.- I nikt nie powiedział, że musi porozumieć się z twoim mężem,ojcem albo.- Nikt.314Amanda wciąż nie dowierzała.Bez słowa oddała Vanessie kartę.Franklin Simon był w porządku, ale wkrótce doprowadzi firmę dobankructwa, jeśli będzie tak łatwo udzielał kredytów.- Posłuchaj, czy mogłabyś mi oddać przysługę i pojechać dziś zPetersenem?- Jasne.- Nie pytasz nawet, dlaczego?Nagle całą salę wypełnił odgłos, jakby ktoś zaczął wymiotować.Pochwili inni mężczyzni przyłączyli się, wydając z siebie tak samoobrzydliwe, gardłowe dzwięki.Na posterunek wkroczył BonnieButch, z wysoko uniesionymi pięściami, jak Muhammad Ali pozwycięskiej walce.Amanda już zapomniała, jak bardzo pochorowałsię w zeszły piątek, ale najwyrazniej reszta oddziału miała o wielelepszą pamięć.Ludzie klaskali i śmiali się do rozpuku.Z kąta, gdziesiedzieli czarni funkcjonariusze, dobiegło nawet kilka wiwatów.Butch okręcił się dookoła jak zwycięzca i ruszył w stronę Amandy.Obiema rękami oparł się o stół.- Cześć, laleczko, masz coś dla mnie?Amanda sięgnęła do torebki po raport.Bez słowa położyła przednim wydrukowane strony.- Skąd takie chłodne powitanie? - spytał.- Masz kaca czy co?- Chodzi o to, co twój partner zrobił Evelyn Mitchell - odpaliła beznamysłu.- Zachował się jak zwierzę.Butch podrapał się po policzku.Wyglądał na dośćzmaltretowanego.Miał pomięte ubranie i był nieogolony.Poza tymzalatywało od niego alkoholem i papierosami.Amanda patrzyła mu prosto w oczy.- Jeszcze coś?315- Jezu, Mandy! Dajże mu święty spokój.- Butch się zirytował.-%7łona wystarczająco obrzydza mu życie w domu.Naprawdę niepotrzebuje przychodzić do pracy, żeby tu następna spódniczkaprawiła mu kazania.Zmusiła się, żeby nie zmiękczyć tonu.- Twój raport zawiera zasadniczy błąd.Butch wcisnął papierosa pomiędzy zęby.- O czym gadasz, do cholery?- Podobno dokonałeś identyfikacji Lucy Bennett na podstawieprawa jazdy, które znalazłeś w jej torebce.Na liście dowodów nie maani jednego słowa o żadnym prawie jazdy.- Kurwa mać - wymamrotał.- Przepraszam za język.Przerzucił parę stron w swoim notesie i porównał z wersją napisanąna maszynie.- Taaak.Teraz to widzę.- Więc w jaki sposób zidentyfikowałeś ofiarę?Butch zniżył glos do szeptu.- Przez kontrwywiad.- O kim mówisz?- Nieważne, o kim - odpowiedział.- Po prostu popraw raport i już.- Wiesz chyba, że oni nie mogą zmienić listy dowodów.Są robionetrzy kopie przez kalkę.- Więc zmień w raporcie, że znalazł się ktoś, kto ją rozpoznał.-Wręczył jej z powrotem drukowaną wersję.- Po prostu znalazł sięświadek.Nazwij go Jigaboo Jones.Zresztą wszystko jedno.Wszystkoma się zgadzać i już.- Jesteś pewien? - zapytała.- Ostatecznie to twój Podpis widniejena dole.Sprawiał wrażenie lekko zaniepokojonego, ale skinął głową.316- Tak, jestem pewien
[ Pobierz całość w formacie PDF ]