Podobne
- Strona startowa
- Robert Pozen Too Big to Save How to Fix the U.S. Financial System (2009)
- Neumann Robert The Internet Of Products. An Approach To Establishing Total Transparency In Electronic Markets
- Historyczne Bitwy 130 Robert Kłosowicz Inczhon Seul 1950 (2005)
- Zen and the Heart of Psychotherapy by Robert Rosenbaum PhD 1st Edn
- Nora Roberts Gocinne występy [Ksišżę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- QoS in Integrated 3G Networks Robert Lloyd Evans (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Werner Carl Heisenberg Fizyka a filozofia
- Glen Cook Biala Roza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kończ ten cy rk, zdziro, bo mnie łańcuchy uwierają rzucił kpiący m tonem. Gdy by mnietwoje zbiry nie trzy mały, sam by m skoczy ł do tej przepaści, by le nie oglądać dłużej twojejwrednej mordy. Na wszy stko przy jdzie pora zapewniła go, nie tracąc humoru. Najpierw jednak pokażęci, czy m kończy się podnoszenie na mnie ręki.Skinęła na towarzy szący ch jej żołnierzy, a ci bez słowa otworzy li skrzy nię i wy ciągnęliz niej& ledwo przy tomnego Niemotę.Pamiętający szarpnął się, ale strażnicy by li przy gotowanina jego reakcję.Został bły skawicznie obezwładniony.Jeden przy siadł mu na ły dkach i przy cisnąłpałkę do krtani.Dwaj inni unieruchomili mu ramiona.Czwarty czekał z boku, dwa kroki odpozostały ch, z odbezpieczony m pistoletem w dłoni.Nauczy ciel mógł więc ty lko patrzeć przez łzy na to, jak oprawcy wleką jego sy na w kierunkubezdennego szy bu.Niemota nie stawiał oporu, sądząc po wy razie twarzy, nie rozumiał nawet,dlaczego zamknięto go w klatce, nie mówiąc już o ty m, co ci ludzie chcą z nim teraz zrobić. Zostaw go& wy charczał Pamiętający, desperacko walcząc o wy dostanie się z żelaznegochwy tu trójki żołnierzy. Jeśli tkniesz go choćby & Słowa zamarły mu w krtani, gdy zobaczy ł,że Bondarczuk podchodzi do chwiejącego się na skraju otchłani chłopaka i& trąca gowy prostowany m palcem.Zaskoczony Niemota zatoczy ł się, potem niezdarnie obrócił, by zobaczy ć, kto go popy cha.Gdy stanął twarzą do Katarzy ny, ta wy ciągnęła rękę ponownie.Przy tknęła ten sam palec do klatkipiersiowej chłopaka i popchnęła go raz jeszcze, mocniej, zmuszając do zrobienia kroku w ty ł. Nieee!& zawy ł Pamiętający.Chłopak nie mógł usły szeć ojca, nie widział go też, ponieważ reflektory ustawiono tak, żeświeciły mu prosto w oczy.Mrużąc powieki, wy sunął nogę do ty łu po raz drugi, ale ty m razemnie znalazł podpory i zamachawszy skuty mi rękami, przewalił się w ty ł, znikając bezgłośniew studni.W ty m samy m momencie Bondarczuk dała znak, by uruchomiono starą wy ciągarkę.Stalowe pły ty zaczęły wolno opadać, zamy kając bezdenny grobowiec, w który m spoczęły ciałaty sięcy jeńców, chy ba nie ty lko z czasu drugiej wojny światowej. Dlaczego go zabiłaś, suko? wy sy czał Nauczy ciel, gdy rozbawiona szefowa Otchłanistanęła ponownie kilka kroków od niego.Strażnicy nadal go trzy mali, ale nie miał już pałki pod brodą, mógł więc mówić swobodniej. To ty go zabiłeś, przy jacielu odpowiedziała spokojnie, upajając się widokiem jegocierpienia. Ty wmieszałeś go w ten durny plan, ty kazałeś mu odegrać cy rk z atakiem, żebymóc wy jść ze spotkania.To wskazała na domy kającą się pokry wę wy łącznie twoja wina.Nietknęłaby m go palcem zakpiła gdy by ś miał więcej oleju w głowie. Lepiej każ mnie zabić na miejscu, bo klnę się na wszy stko, co mi drogie, że będziesz długocierpiała, zanim zdechniesz zaczął ostry m tonem, ale im dłużej mówił, ty m większy spły wał naniego spokój.Nagle wszy stko, cały ten świat, jego zgnilizna i zepsucie, a także ludzie gnieżdżący sięw kanałach i tunelach Otchłani, wszy stko i wszy scy stali mu się obojętni.Miał też gdzieś, co sięz nim stanie.Umarł tutaj i teraz, patrząc na śmierć dziecka, chłopaka, mężczy zny, którego losyby ły splecione z jego własny mi bardziej, niżby mógłby się tego spodziewać.WrzucającNiemotę w przepaść, Bondarczuk przerwała ostatnią nić, jaka łączy ła go z ży ciem.Choć nadaloddy chał i my ślał, stał się niczy m więcej niż duchem, zjawą, ale na pewno nie by ł jużczłowiekiem. Masz nosa, poruczniku zaśmiała się głośno. A skoro o torturach mowa, może zaciekawicię fakt, że bracia niejakiego Zadry wy stosowali kilka dni temu list gończy za człowiekiem, któryzamordował ich ukochanego krewniaka i jego przy boczny ch, profanując potem zwłoki, a obciętegłowy ofiar powy stawiał na widok publiczny.To nie by ło zby t rozsądne posunięcie, poruczniku& Zacmokała z udawany m zatroskaniem. Z twojego punktu widzenia, oczy wiście, ponieważnam to pasuje, nie wiesz nawet jak bardzo.Teraz, po ty m jak sprowadziłeś uciekinierówz Nowego Waty kanu, a przy okazji całkiem sporą bandę pry mity wów z Wolny ch Enklaw,pozwolisz nam nawiązać dobre układy z Rasą.To już ostatni punkt mojego planu& %7łeby ś się nie zdziwiła, durna pizdo wy charczał. W zamian za ciebie, ży wego i przy tomnego, wy negocjowałam bardzo dobry układ, namocy którego, gdy nadejdzie pora, panowie na Przy odrzu staną się naszy mi sprzy mierzeńcamiw wojnie z Ligą.My ślisz, że trzy maliśmy cię w celi tak długo, bo nie mogłam się zdecy dować,co włoży ć na twoją egzekucję? Znowu usły szał jej try umfalny śmiech. Wy daj mnie Dresom w jego głosie także nie dało się wy chwy cić nuty przy gnębienia anizawodu a powiem im wszy stko, co wiem o Otchłani.Zobaczy my, jak będziesz śpiewać, gdyfalangi Rasy złożą ci wizy tę tutaj, na dole.Rozbawił ją ty m oświadczeniem jeszcze bardziej. Co tam bełkoczecie, drogi Jurandzie? zapy tała, nadstawiając ucha.Ty m razem śmiali się wszy scy.42 | OperacjaTrafił do bunkra Tesli.Czy ści zamknęli go w tej samej skrzy ni, w której przy nieśli Niemotę, niewidział więc, dokąd i którędy go transportują.Wy czuł jednak, że po chwili trafił do windy, a nagórze, zaraz po wy jściu z niej, wy ciągnięto go bezceremonialnie ze skrzy ni i zawleczono do tejczęści schronu, której nigdy wcześniej nie odwiedził.Wy lądował w pomieszczeniuprzy pominający m salę operacy jną.Strażnicy położy li go na prosty m stalowy m stole,przy wiązując ręce i nogi do uchwy tów w rogach, a korpus i głowę unieruchomili dodatkowogruby mi skórzany mi pasami.Gdy wy szli, w drzwiach pojawiła się znajoma, przy garbiona lekko sy lwetka Znachora.Ktośtaki jak on mógł dy sponować specjalisty czny m sprzętem wy niesiony m z jakiegoś szpitala, a ktowie, czy nie podarowany m przez Otchłań. To nic osobistego zaznaczy ł medy k, pochy lając się nad stołem operacy jny m.Miał nasobie zielonkawy fartuch, podarty, ale mimo wszy stko czy sty. Robię, co mi każą dodał tonemusprawiedliwienia. Jak strażnicy w Oświęcimiu? wy chry piał Nauczy ciel. Oni mieli wy bór skontrował Znachor. A pan go nie ma? nie odpuszczał Pamiętający
[ Pobierz całość w formacie PDF ]