Podobne
- Strona startowa
- Trylogia arturiańska 02 Bernard Cornwell Nieprzyjaciel Boga
- Gulland Sandra Józefina i Napoleon
- Anne McCaffrey Piesn Krysztalu (3)
- Saylor Steven Dom Westalek
- Solaris 7
- Buchanan Edna Nie igra sie z Miami
- Balch James F Super antyoksydanty (3)
- Ks. Adam Skwarczyński  PORADY DUSZPASTERZA (Niezbędnik w trudnych sytuacjach)
- Niebiosa Pern
- Terry Pratchett 06 Trzy wiedz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blueday.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wykonujemy teraz obliczenia.– Informuj mnie – polecił Teddy, a następnie odwrócił się do Mindy.– Panno Park.Witamy wpierwszej lidze.– Sir.– Mindy starała się zignorować wielką gulę w gardle.– Jaka jest obecnie najdłuższa przerwa w obserwacji Watneya?– Raz na czterdzieści jeden godzin mamy siedemnastominutową przerwę.Wynika to z orbit –wyjaśniła.– Odpowiedziałaś natychmiast – rzekł Teddy.– Dobrze.Lubię kompetentnych ludzi.– Dziękuję, sir.– Chcę, żeby przerwa zmniejszyła się do czterech minut.Dostajesz pełną kontrolę nadtrajektoriami satelitów i poprawkami orbitalnymi.Zrób to.– Tak jest, sir – odpowiedziała Mindy, nie mając pojęcia, jak to zrobić.Teddy spojrzał na Mitcha.– Mitch, twój e-mail sugerował, że masz coś pilnego?– Tak.Jak długo będziemy to ukrywać przed załogą Aresa 3? Oni myślą, że Watney nie żyje.Tobardzo obniża morale.Teddy spojrzał na Venkata.– Mitch.Dyskutowaliśmy o tym – powiedział Venkat.– Nie, wy o tym dyskutowaliście – przerwał mu Mitch.– Oni myślą, że stracili członka załogi.Sązałamani.– A jak się dowiedzą, że opuścili członka załogi, poczują się lepiej? – zapytał Venkat.Mitch uderzył palcem w stół.– Zasługują, żeby wiedzieć.Myślisz, że komandor porucznik Lewis nie zniesie prawdy?– To kwestia morale.Muszą się teraz skoncentrować na powrocie do domu.– Skontaktuję się z nimi – powiedział Mitch.– To ja decyduję o tym, co jest najlepsze dla załogi.Iuważam, że powinniśmy ich poinformować.Po chwili ciszy wszystkie oczy skierowały się na Teddy’ego.Myślał przez moment.– Przykro mi, Mitch.Jeśli o to chodzi, zgadzam się z Venkatem.Ale gdy tylko opracujemy planratunkowy, możemy przekazać informację na Hermesa.Nie ma sensu im o tym mówić, jeśli nie manadziei.– Pieprzenie – rzucił Mitch.– Wszystko pieprzenie.– Wiem, że jesteś zdenerwowany – powiedział spokojnie Teddy.– Powiemy im.Gdy tylkowymyślimy, jak uratować Watneya.Teddy przerwał na kilka sekund.– Okej.JPL pracuje nad ratunkiem.– Kiwnął głową w stronę Bruce’a.– Ale MDV byłby częściąmisji Ares 4.Jak Watney ma przeżyć do tego czasu? Venkat?Venkat otworzył teczkę i patrzył przez chwilę na dokumenty.– Kazałem wszystkim ekipom sprawdzić dwa razy żywotność ich systemów.Jesteśmy całkiempewni, że Hab może działać przez cztery lata.Szczególnie z człowiekiem w środku, który będzieusuwał ewentualne usterki.Ale nie da się obejść problemu z jedzeniem.Zacznie głodować za rok.Musimy mu wysłać zapasy.Po prostu.– Co z zapasami dla Aresa 4? – zapytał Teddy.– Wyślijcie je po prostu do Aresa 3.– Tak, myślimy nad tym – potwierdził Venkat.– Problem w tym, że początkowy plan zakładałwysłanie ich za rok od teraz.Nie są jeszcze gotowe.– W najlepszym czasie pojazd dociera na Marsa po ośmiu miesiącach.W tej chwili pozycja Ziemii Marsa względem siebie… nie jest najlepsza.Obliczyliśmy, że możemy się tam dostać w dziewięćmiesięcy.Zakładając, że Watney racjonuje żywność, starczy mu na kolejne trzysta pięćdziesiąt dni.To oznacza, że musimy stworzyć misję zaopatrzeniową w trzy miesiące.JPL jeszcze nawet niezaczęło.– Będzie trudno – powiedział Bruce.– Robienie zapasów to proces na sześć miesięcy.Jesteśmyprzygotowani do robienia kilku naraz, ale nie jednej w pośpiechu.– Przykro mi, Bruce – rzucił Teddy.– Wiem, że prosimy o wiele.Ale musicie znaleźć sposób.– Znajdziemy.Ale same nadgodziny to będzie koszmar.– Zacznijcie.Skombinuję wam pieniądze.– Jest jeszcze sprawa rakiety nośnej – odezwał się Venkat.– Jedyny sposób, żeby teraz wysłaćsondę na Marsa, to zużyć w cholerę paliwa.Mamy tylko jedną rakietę nośną, która może to zrobić.Delta IX, która jest na wyrzutni, przygotowana do misji na Saturna z sondą EagleEye 3.Musimy ją[7]zabrać.Gadałem z ULA, mówią, że po prostu nie da się zrobić na czas drugiej rakiety.– Zespół EagleEye 3 się wkurzy, ale dobra – powiedział Teddy.– Możemy opóźnić ich misję,jeśli to ma zapewnić, że JPL dostarczy ładunek na czas.Bruce przetarł oczy.– Zrobimy, co w naszej mocy.– Umrze z głodu, jeśli nie zrobicie – zwrócił uwagę Teddy.*Venkat pociągnął łyk kawy i zmarszczył brwi, patrząc w monitor.Miesiąc temu kawa odwudziestej pierwszej byłaby czymś nie do pomyślenia.Teraz stanowiła niezbędne paliwo.Planowanie zmian pracowników, przydzielanie funduszów, żonglowanie projektami i podkradanie zinnych projektów… w życiu nie zrobił tylu numerów.NASA to wielka organizacja – pisał.– Nie radzi sobie dobrze z nagłymi zmianami.Jedyny powódtego, że uchodzi nam to na sucho, to wyjątkowe okoliczności.Wszyscy się starają uratować MarkaWatneya, bez międzywydziałowych sprzeczek.To naprawdę rzadkie.Ale i tak to będzie kosztowaćdziesiątki, jeśli nie setki milionów dolarów.Modyfikacja MDV-a to tylko jeden z projektów, którewymagają zatrudnienia dodatkowych ludzi.Mam nadzieję, że zainteresowanie opinii publicznejułatwi Panu pracę.Doceniamy Pana ciągłe wsparcie, Kongresmanie, i liczmy na to, że może Panprzekonać Komisję, żeby zapewniła nam nadzwyczajne fundusze, których potrzebujemy.Przerwało mu pukanie do drzwi.Podniósł wzrok i zobaczył Mindy.Miała na sobie spodnie oddresu i koszulkę.Włosy związała w kucyk.Moda nie była na szczycie priorytetów, gdy pracowałosię do późna.– Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziała.– Nie przeszkadzasz, przyda mi się przerwa.Co jest?– Przemieszcza się.Venkat zgarbił się na krześle.– Jakieś szanse na to, że to jazda próbna?Pokręciła głową.– Jechał prosto od Habu prawie dwie godziny, zrobił krótkie wyjście i jechał następne dwie.Myślimy, że wyszedł, żeby zmienić akumulator.Venkat westchnął ciężko.– Może to po prostu dłuższy test? Wycieczka z nocowaniem, coś takiego?– Jest siedemdziesiąt sześć kilometrów od Habu – powiedziała Mindy.– Na taki test zostałbychyba na noc znacznie bliżej Habu?– Zgadza się.Mamy zespoły analizujące każde możliwe scenariusze.Nie ma szans, żeby dotarł takdo Aresa 4.Nie widzieliśmy, żeby ładował oksygenator lub odzyskiwacz wody do środka.Nie możemieć wystarczająco dużo tlenu i wody, żeby przeżyć tyle, ile trzeba.– Nie sądzę, żeby zmierzał w kierunku Aresa 4.Jeśli tak, to obrał dziwną drogę.– Och?– Pojechał na południowy południowy zachód.Krater Schiaparellego jest na południowymwschodzie.– Może jest nadzieja.Co robi teraz?– Ładuje akumulatory.Rozstawił ogniwa słoneczne – powiedziała Mindy.– Ostatnim razem zajęłomu to dwanaście godzin.Miałam zamiar wyślizgnąć się do domu i przespać, jeśli to nie problem.– Pewnie.Jutro zobaczymy, co robi.Może wróci do Habu.– Może – odparła z powątpiewaniem Mindy.*– Witam z powrotem – powiedziała Cathy do kamery
[ Pobierz całość w formacie PDF ]