Podobne
- Strona startowa
- Coelho Paulo Na brzegu rzeki Piedry usiadlam
- Rycerze Zlotego Runa Paul Berna
- Jordan Robert Oko swiata cz 1
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przyciągając burzę
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Philip K. Dick Transmigracja Timothyego Archera
- Ziemkiewicz Rafał Wybrańcy Bogów
- Chmielewska Joanna Najstarsza prawnuczka
- Corel DRAW
- Ekstaza Gabriela (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Naprawdę, Walter, nie wiem, co chcesz powiedzieć, każąc mi myśleć o fiołkach — rzekła chłodno.— A reumatyzm nie jest rzeczą, z której się można śmiać, jak sam zresztą przekonasz się kiedyś, gdy będziesz starszy.Nie należę do tych ludzi, którzy wmawiają sobie choroby, szczególnie teraz, kiedy wiadomości z wojny przychodzą coraz straszniejsze.Reumatyzm jest rzeczą nieprzyjemną, ale jednocześnie jest niczym w porównaniu z trującymi gazami Hunów.— Och, mój Boże, na pewno! — zawołał Walter, odwrócił się i poszedł w stronę domu.Zuzanna pokiwała głową, nie lubiła u Waltera takiego zachowania.„Mam nadzieję, że swej matce nie będzie bredził o takich rzeczach” — pomyślała odchodząc wolnym krokiem.Rilla stała wśród rozkwitających narcyzów ze łzami w oczach.Cały wieczór miała zepsuty.Nienawidziła Zuzanny za te słowa zwrócone do Waltera.Czy Jim też został zatruty? Czy umierał w męczarniach?— Dłużej chyba nie zniosę tej niepewności — wyszeptała Rilla z rozpaczą.Lecz zniosła ją, jak zresztą i inni znosili przez cały następny tydzień.Potem nadszedł list od Jima.Był zdrowy.Udało mi się wyjść z tej opresji, ojcze.Sam nie wiem, jak to się stało.Dowiecie się wszystkiego z gazet, ja pisać nie mogę.Niemcom jednak się nie udało — i nie uda się.Jerry był porażony szrapnelem, ale okazało się, że to tylko szok.Po kilku dniach czuł się już zupełnie dobrze.Grant także ocalał.Nan otrzymała list od Jerry’ego Mereditha.Wróciłem do przytomności o świcie — pisał.— Nie umiem opowiedzieć, co się ze mną działo.Byłem zupełnie sam i straszny lęk mnie ogarnął.Dookoła mnie były trupy, leżące na szarym, opuszczonym polu.Czułem szalone pragnienie i myślałem o Dawidzie i wodzie betlejemskiej, a także o starym źródełku w Dolinie Tęczy.Zdawało mi się, że widzę je przed sobą i widzę ciebie stojącą po przeciwnej stronie, a w chwili owej byłem pewny, że już jest po mnie.Nie martwiłem się.Uczciwie, nie martwiłem się.Bałem się tylko po dziecinnemu samotności i tych wszystkich trupów leżących dokoła, a potem zacząłem się zastanawiać, co się właściwie ze mną działo.Znaleźli mnie wreszcie i zabrali z pola, później dopiero przekonałem się, że nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo.Jutro wracam do okopów.Każdy oddzielny żołnierz może przynieść pożytek.— Śmiech zniknął z powierzchni świata — mówiła Flora Meredith, która przyszła na Złoty Brzeg, aby poinformować się o otrzymanych listach.— Pamiętam, jak niegdyś stara pani Taylor powiedziała, że świat był światem śmiechu.Teraz już taki nie jest.— Jest jednym wielkim okrzykiem cierpienia — odparła Gertruda Oliver.— Musimy zachować odrobinę śmiechu, dziewczynki — rzekła pani Blythe.— Szczery śmiech jest czasami równie dobry, jak modlitwy — dorzuciła z zapartym oddechem i ona przekonała się, jaką trudną rzeczą jest śmiech, podczas ostatnich trzech tygodni, które przeżywała ona, Ania Blythe, dla której śmiech był zawsze rzeczą tak łatwą i ożywczą.A jak ją bolało, że i Rilla śmiała się tak rzadko, Rilla, która dawniej nie była do niczego innego zdolna, tylko do śmiechu.Czyż młodość tego dziecka aż do tego stopnia zasnuły ołowiane chmury? Jednakże na jaką silną i rozumną dziewczynę wyrosła! Jak cierpliwie szyła, szydełkowała i opiekowała się Czerwonym Krzyżem! Jak nadzwyczajnie wychowywała małego Jasia!— Nawet rodzona matka nie robiłaby tego zręczniej, droga pani doktorowo — chwaliła Zuzanna uroczyście.— Nigdy nie zapomnę tego dnia, kiedy wylądowała tutaj z tą wielką niebieską wazą.XIII.Gorzka pigułkaBardzo jestem niespokojna, droga pani doktorowo — mówiła Zuzanna po powrocie ze stacji, dokąd zaniosła trochę kości dla Wtorka — musiało się stać coś niedobrego.Księżycowy Brodacz wysiadł z pociągu z Charlottetown z rozpromienioną twarzą.Nie pamiętam, kiedy go widziałam uśmiechniętego.Możliwe, że otrzymał od kogoś list tak radosny, ale podejrzewam, że widocznie Hunowie znowu coś przeskrobali i dlatego stary się tak cieszy.Może Zuzanna niesprawiedliwie połączyła uśmiech pana Pryora z zatonięciem „Lusitanii”, o czym wiadomości przybyły w godzinę później.Lecz tej nocy chłopcy w Glen zbuntowali się i wybili Księżycowemu Brodaczowi wszystkie okna w nagrodę za to, co uczyniły wojska Kaisera.— Nie mogę przyznać im słuszności i nie mogę ich ganić ;— rzekła Zuzanna dowiedziawszy się o tym.— Muszę przyznać, że i ja własnoręcznie rzuciłabym kilka kamieni.Jedno jest pewne: Księżycowy Brodacz oświadczył na poczcie owego dnia, kiedy przybyły wiadomości o zatonięciu „Lusitanii”, a mówił to przy świadkach, że ludzie,’ którzy „mimo ostrzeżeń nie mogą siedzieć spokojnie w domu, nie zasłużyli na lepszy los.I taki człowiek, droga pani doktorowo, jest członkiem naszego kościoła! Gdybym umarła i gdyby on przyszedł na mój pogrzeb, gotowa byłabym wstać z trumny i przepędzić go na cztery wiatry.Norman Dougłas ma świętą rację.„Jeżeli diabeł nie porwie tych, którzy zatopili «Lusitanię», to stanowczo nie powinien być diabłem!” — krzyczał wczoraj wieczorem w sklepie Cartera.Norman Douglas zawsze wierzył w to, że każdy człowiek, który się z nim nie zgadza, zaprzedał swą duszę diabłu, lecz człowiek taki czasami może się też przydać.Bertie Meredith martwi się o dzieci, które zatonęły.Zdaje się, że odmawiał specjalną modlitwę w piątek i był szalenie przygnębiony wiadomościami.Ale gdy usłyszał o zatonięciu „Lusitanii”, wyznał matce, że rozumie teraz, dlaczego Bóg nie wysłuchał jego modlitwy.Widocznie był zajęty duszami tych, którzy znajdowali się na pokładzie „Lusitanii”.Umysł tego dzieciaka jest o sto lat starszy od jego ciała, droga pani doktorowo.Co do tej „Lusitanii” — to straszna katastrofa, z której strony by się na nią patrzyło.Ale Woodrow Wilson ma znowu pisać jakąś notę, więc po co się martwić? Ładny z niego prezydent! — Zuzanna zatrzęsła się z oburzenia.Prezydent Wilson stał się obiektem przekleństw w kuchni Zuzanny.Mary Vance wpadła pewnego wieczora, aby zakomunikować mieszkańcom Złotego Brzegu, że zaniechała wszelkich sprzeciwów w kwestii zaciągnięcia się do wojska Millera Douglasa.— Ta historia z „Lusitanią” przeszła już wszelkie granice —mówiła porywczo.— Jeżeli Kaiser topi niewinne dzieci, to trzeba mu na to dać jakąś odpowiedź.Trzeba stanowczo walczyć do ostatniej kropli krwi.Byłam przeciwniczką wojny, lecz teraz zmieniłam zdanie.Powiedziałam Millerowi, że jeżeli o mnie chodzi, może pójść do wojska.Tylko stara Kitty Alec nie zmieniła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]